niedziela, 16 czerwca 2013

Niech się dzieje.

-Mieszkam sam.- Jr skręcił w szeroką ulicę, prowadzącą łagodnymi zakosami przez dzielnicę bogaczy.- Brat wyprowadził się jakiś czas temu, ale często u mnie bywa. Czasami wpada matka, ma własne klucze.- Mówił, choć nie prosiłam o wyjaśnienia.
W ogóle nie odzywałam się prawie wcale od momentu wyjścia z gabinetu lekarza, którego mi wskazał. Dał mi pieniądze, żebym mogła zapłacić za wizytę i wystawienie świstka z potwierdzeniem, że nie jestem podrabiana, i czekał w samochodzie. Rzeczony papier wziął ode mnie z namaszczeniem, przeczytał, i zrobił minę, jakby spodziewał się, że go okłamywałam, i zdziwił, że jednak mówiłam prawdę.
Na moje pytanie o powód, dla jakiego miałabym u niego mieszkać, i czy nie prościej by było, gdyby dał mi malutką zaliczkę, parę kawałków na opłacenie czynszu, kupno kilku rzeczy i porządnego żarcia, odpowiedział, że chce mieć mnie na oku, przy sobie. Nie chciał "być w kontakcie". Chciał...
Nie wiem, czego. Potrzebna mu byłam w domu, jak piąte koło u wozu. Nie chciał mnie bzykać, dokąd nie będę brać pigułek, więc co miałam robić w jego chacie? Gotować mu obiadki? Prać skarpety? Tego nasza umowa nie obejmowała, i ani myślałam dołożyć podobne czynności jako jej następny punkt.
Nie miałam pojęcia, co kryło się pod stwierdzeniem "poimprezujemy w kameralnym gronie". Może Jr lubił popić, a nie bardzo mu się chciało zalewać do lustra?
W sumie niewiele o nim wiedziałam prócz tego, kim jest i co robi. Nie znałam, albo nie wiedziałam, że znam jakieś jego piosenki. Owszem, widziałam go w filmie, może w dwóch, jednak nie interesował mnie jako facet. Do teraz. Nie byłam nawet pewna, ile ma lat. Ponad trzydzieści, bo jak nic na tyle wyglądał, ale ile dokładnie? Wypada spytać, czy wyjdę na ignorantkę?
Spojrzałam na niego kątem oka, próbując przeanalizować własne emocje. Patrzyłam na Jr nie jako na światową gwiazdę muzyki, ale na zwykłego gościa, z którym przyjdzie mi iść niebawem do łóżka.
Nie wyglądał źle, i to było na plus. Był może trochę śmieszny z tymi jezuskowatymi, wijącymi się na ramionach włosami i zarostem, ale wiedziałam, że w najważniejszej chwili nie będę czuła do niego obrzydzenia. Oczywiście był zadbany, co również mi się podobało. Pachniał czystością, jeśli tak można powiedzieć. Dzięki temu mogłam mieć nadzieję, że jeśli zażyczy sobie, żebym go dotykała w jakiś sposób, moja dłoń nie przyklei się do niego na dobre.
O czym ja myślę? Dopiero co go poznałam, a już myślę o takich rzeczach? Nie muszę godzić się na robienie mu dobrze, wystarczy, że dostanie ode mnie jedno, a jeśli będzie wymyślał, że coś mu jestem winna za trzymanie mnie w domu, to niech się wypcha. Wrócę...
-Hej, Jr, muszę jechać do mieszkania, mam tam swoje rzeczy.- Przypomniało mi się.
-Masz tam coś ważnego, czy tylko łaszki?- Zerknął na mnie zmęczonym wzrokiem.
-No, laptop, osobiste szpargały, takie tam. Nie wiem, jak ty, ale nie noszę przy sobie całego dobytku.- Zauważyłam z przekąsem.- Nie mogę zostawić wszystkiego i zniknąć, tym bardziej, że zalegam z czynszem za ostatni miesiąc i wypadałoby się rozliczyć.- Dodałam, mając nadzieję, że pojmie aluzję i wyrówna mój dług.
-Gdzie jest to twoje mieszkanie?- Spytał po chwili milczenia. Podałam mu adres: przez moment zastanawiał się, marszcząc czoło, potem pokręcił głową.- Jutro. Dasz mi klucze i wyślę kogoś, żeby zabrał twoje skarby.- Ostatnie słowo wymówił odrobinę ironicznie, co mnie wkurzyło.
-Nie mam zamiaru pozwalać, żeby ktoś obcy grzebał w moich rzeczach i wtykał nos w szufladę z bielizną. To raz.- Powiedziałam sucho, ze złością.- Po drugie: to, że ty opływasz w dostatki i pewnie załatwiasz się na złotym sedesie a podcierasz papierem z własnymi inicjałami, nie upoważnia cię do wykpiewania tych, którzy nie mają nawet swojej łazienki.
-I muszą sprzedać tyłek, żeby mieć na bilet do domu.- Wtrącił, gdy tylko skończyłam mówić.
Nie powiedział tego złośliwie. W jego tonie słyszałam nutkę współczucia, i choć mogło być udawane, zbiło mnie z tropu. Nie mogłam znaleźć żadnej pasującej do jego wypowiedzi riposty, więc siedziałam cicho. Czasami lepiej nie mówić nic, niż palnąć coś niepotrzebnie.
-Umiesz prowadzić?- Spytał, zwalniając i zatrzymując się na środku ulicy.
-Tak, sporo jeździłam wozem taty. I brata, jest kierowcą ciężarówki.- Odparłam zgodnie z prawdą.
-No to siadaj za kółkiem, i jedź po te swoje rzeczy, skoro boisz się, że ktoś obwącha twoje majtki.- To mówiąc, Jr wysiadł, obszedł maskę i wsiadł po stronie pasażera, przepychając mnie za kierownicę. Ledwie zdążyłam odpiąć pas, tak się spieszył.
Nie ruszyłam od razu. Ulica była pusta, więc spokojnie mogłam ustawić pod siebie lusterka, poznać deskę rozdzielczą, przyjrzeć się ułożeniu biegów. Starałam się przy tym ukryć euforię, którą czułam na myśl, że będę prowadzić taki luksusowy wózek. Z wrażenia przestałam nawet czuć głód, dotąd bez litości skręcający mój żołądek w supeł.
Musiałam wyczuć auto, dlatego pierwszy kawałek przejechałam ostrożnie i powoli, czujnie naciskając na gaz i wsłuchując się w cichy pomruk silnika. Pięć minut później jechałam już tak pewnie, jakbym prowadziła własny, doskonale znany samochód.
-Szybciej będzie, jeśli objedziesz centrum.- Jr wskazał mi widoczny dalej znak, kierujący na pas, który prowadzi do zjazdu na autostradę.- Nie ma co wlec się i czekać na światłach.
-No.- Mruknęłam, szczerząc się w szerokim uśmiechu. -Na autostradzie będę mogła jechać z większą prędkością.
W ogóle nie mogłam przestać się uśmiechać. Czułam się bosko, siedząc za kółkiem pięknego, lśniącego pojazdu, jednego z tych, które dotąd oglądałam, gdy mijały mnie na ulicy. Marzyłam, że kiedyś, będąc bogatą, kupię sobie takie cacko. Ot, zwykłe mrzonki biednej dziewczyny, zapychającej sobie głowę niepotrzebnymi myślami.
-Chciałabym, żeby zobaczyli mnie teraz znajomi z miasteczka.- Powiedziałam, pędząc autostradą.- Ale mieliby miny.
Jared zachichotał, rozwalony w fotelu pasażera z jedną ręką pod głową.
-Jasne. A ja chciałbym, żeby zobaczyli cię później, gdy będę cię zapinał. I płacił za to, co kupiłem. Wtedy ich miny byłby wręcz bezcenne.- Oznajmił takim tonem, jakby nie mógł doczekać się zagrania jednej z głównych ról w porno dla ścisłego grona widzów.
-Będziesz mi to wytykał za każdym razem, gdy zacznę się czymś cieszyć? Jeśli tak, to jesteś wredny.- Stwierdziłam, zła o to, że musi być złośliwy. Doskonały nastrój, w jaki wpadłam, znikł. Znów myślałam o tym, co mnie czeka.
-To nie ja jestem w potrzebie, tylko ty.- Przypomniał mi, w jakim układzie tkwię.- Pomieszkasz w luksusach, powozisz się piękną maszyną, ale wszystko jest tylko częścią transakcji i bądź pewna, że odbiorę sobie za to w naturze.
Nie odpowiedziałam. Nie było co odpowiedzieć, jeśli nie chciałam się z nim pokłócić o to, co mu wolno, a czego nie. W moim mniemaniu uważał, że ma do mnie sporo praw, o czym świadczyło to, że mnie w wymowny sposób dotykał. Jak przedmiot, swoją własność, którą obracał w dłoniach, kiedy miał na to ochotę. Nawe teraz, gdy mówił, przejechał palcami po moim odsłoniętym udzie do samej góry, zadzierając mi sukienkę do samych majtek. Byłam dla niego tylko kupionym, jeszcze nie użytym towarem, wymagającym przygotowania przed wielką chwilą. Jego czy moją, żadna różnica. Kawałkiem mięsa, wymagającym pewnych obróbek, nim zostanie skonsumowane.
Jeśli miałam przejść przez to bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym musiałam pogodzić się z rolą, jaką mi narzucił. A może sama ją sobie narzuciłam, wybierając ten a nie inny sposób na zdobycie pieniędzy? Powinnam była wiedzieć, że jeśli chciałam zostać jednorazową dziwką, będę traktowana jak dziwka od początku, od pierwszej chwili, gdy stanę przed klientem. Jr tak właśnie musiał o mnie myśleć, i moje dziewictwo nie mogło tego zmienić.
Czy mogłam mieć do Jareda pretensje, że widzi we mnie tę, którą się dla niego stałam? Kłótnie z nim mogły doprowadzić do tego, że machnie na mnie ręką i każe spieprzać. Znów musiałabym zaczynać od nowa, podejmować ryzyko, że trafię na jakiegoś patafiana. Jr nie był taki zły, przynajmniej z wyglądu. Po prostu miałam w tym przypadku szczęście, więc chyba nie powinnam wymagać, by zaczął kraktować mnie jak księżniczkę.
-Przepraszam.- Powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie, choć było mi wstyd, że tak się poniżam.- Zapominam, o co w tym wszystkim chodzi. Masz rację, to ja potrzebuję ciebie, nie odwrotnie. To ja się sprzedaję, i to ja jestem...- Dokończenie zdania było ponad moje siły, tym bardziej, że w chwili, gdy usłyszałam z własnych ust to, o czym myślałam, zachciało mi się płakać. Nie pomagała mi też dłoń Jr, tkwiąca wysoko na moim udzie, ani jego leniwe przebieranie palcami, których końce muskały mi majtki.
Zwolniłam, zjechałam na prawy pas i zatrzymałam się na poboczu. Odechciało mi się prowadzić, gdy wiedziałam, że płacę za to pozwoleniem na obmacywanie mnie.
Jared nie odezwał się słowem, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Wysiadł, obszedł wóz, i otworzył drzwi po mojej stronie. Znów zamieniliśmy się miejscami i resztę drogi do mojego mieszkanka przebyliśmy w całkowitym milczeniu.
Dałam sobie pół godziny na spakowanie wszystkiego i powrót do wozu. Pół godziny to nie tak wiele, by Jr zdążył znudzić się czekaniem i odjechać. Tym bardziej, że jednak dał mi kasę na wyrównanie czynszowych zaległości, a nawet na zapłacenie za obecny, niepełny miesiąc.
Przez chwilę korciło mnie, żeby przebrać się w coś wygodniejszego, niż przewiewna sukienka do kolan, którą miałam na sobie, ale zrezygnowałam. Nie chciałam dawać Jaredowi powodów do czepiania się. O cokolwiek.
Nie zabrałam wszystkiego. Ograniczyłam się tylko do tych rzeczy, które kochałam, i do tych, które nie wyglądały, jakbym nosiła je latami, do zdarcia. W sumie zmieściłam się w jednej torbie, resztę zostawiając po prostu poskładane na podłodze. Pospiesznie skreśliłam na kartce parę słów, schowałam ją razem z kluczem i pieniędzmi do koperty i wsunęłam pod drzwi właściciela mieszkania.
-Już?- Jr zdziwił się, gdy zjawiłam się na dole szybciej, niż zakładałam.
Wrzuciłam torbę na tył i zatrzymałam się, klęcząc jedną nogą na siedzeniu pasażera. Jared trzymał przy twarzy telefon, zakrywając dłonią mikrofon, i wpatrywał się we mnie ze skupieniem.
-Jeśli przeszkadzam w rozmowie, mogę iść na spacer.- Powiedziałam.
-Nie trzeba.- Kiwnął, żebym wsiadła.- Oddzwonię.- Rzucił do  słuchawki i rozłączył się.- Masz tylko tyle rzeczy?- Wskazał kciukiem za plecy, mając przy tym minę ciekawskiego dzieciaka.
-Tak.- Odparłam, czując nagle rosnącą irytację, ale nie chciałam pyskować, dlatego zagryzłam od środka policzek, nakazując sobie milczenie. Miałam na uwadze to, że Jr nie musiał ani dawać mi forsy na spłacenie długu, ani zabierać mnie do siebie, ani jechać specjalnie z mojego powodu do tej zakichanej dzielnicy na zadupiu. Dobrze, może i miał jakieś swoje powody, żeby to robić, i może nie były wcale takie altruistyczne, ale w duchu czułam wdzięczność za to, że się dla mnie poświęcał.
-Powinnaś była dopisać w ogłoszeniu, że sponsoring mile widziany.- Jared uśmiechnął się miło, kładąc mi dłoń na ramieniu.- Nie bierz tego do siebie, ale chyba przydałoby ci się to bardziej, niż jednorazowa dotacja. Z takimi warunkami mogłabyś nieźle się obłowić.- Omiótł mnie wzrokiem, zatrzymując go na dłużej w wycięciu mojego dekoltu.
-Dziękuję, ale nie.- Pokręciłam głową.- Nie bardzo się w tym orientuję, ale to wymaga zdaje się więcej czasu, prawda? A ja chcę stąd wyjechać jak najszybciej. Nawet to, że upierasz się czekać, nie jest mi na rękę.- Powiedziałam szczerze.
-To tylko kilka tygodni, Eleanor.- Powiedział cicho, patrząc mi w oczy z dziwnym skupieniem, od którego przeszedł mnie dreszcz. Czy w taki sposób facet patrzy na swoją zdobycz? Tak, jakby był... głodny?
Wbrew sobie poczułam zadowolenie i coś na kształt niecierpliwości, ciekawość, co będzie dalej. Coś w środku podpowiadało mi, że trafiając w ręce właśnie tego faceta, miałam szczęście. Nie chodziło o to, że mu ufałam, ale odczuwałam wewnętrzną pewność, że z jego strony nie spotka mnie nic naprawdę złego. Że nie skrzywdzi mnie tak, jak zrobiłby to ktoś inny, będąc na jego miejscu. Chyba właśnie przez ów przebłysk intuicji nabrałam przeświadczenia, że będzie dobrze, a to z kolei uspokoiło mnie i odepchnęło poprzednie skrępowanie sytuacją. Inaczej mówiąc, pogodziłam się z sobą i z tym, co robię.
-Ellie.- Poprawiłam machinalnie.
-Ellie.- Powtórzył, łaskocząc mnie palcami w szyję.- Bardzo ładne zdrobniene. Tak ładne, jak ty.- Mruknął.- Oby te kilka tygodni minęło nam przyjemnie, moja seksowna dziewico.- Odsunął się.
"Moja". Miał rację, mówiąc w ten sposób. Należałam do niego, i właśnie to zrozumiałam. On też musiał o tym wiedzieć, więc niejako ustaliliśmy nasze relacje, nie robiąc tego wprost. Ustna, zakamuflowana umowa, w myśl której z tą chwilą dobrowolnie oddałam się w jego ręce do czasu, aż wypełnię swoje zobowiązanie.

-Dom jak dom.- Powiedziałam, gdy Jr spytał, czy podoba mi się jego chałupa.- Duży, ale surowy. Widziałam w filmach ładniejsze. Jak na mój gust to za dużo tu wszędzie bieli.- Machnęłam ręką w stronę ścian.- Biały salon, białe korytarze, biała elewacja. Lubisz biel, no nie?- Rzuciłam od niechcenia, czując powrót ssania w żołądku. Głupio mi było mówić mu wprost, że jestem głodna, bo nie jadłam nic od śniadania.
-Lubię biel. Biel to niewinność, prawda? A niewinność uwielbiam.- Uśmiechnął się do mnie tak, że zjeżyły mi się włoski na karku. Była w tym uśmiechu i delikatność, i drapieżność, niepokojące, ale dziwnie fascynujące połączenie.
Co jest ze mną, że czuję ekscytację, widząc u Jr taką minę i wiedząc, że robi sobie na mnie smaka? Jeszcze niedawno, parę godzin temu, chciałam uciec i dać sobie spokój z całym tym pomysłem, a teraz co? Stoję, gapiąc się na faceta, który jasno dawał mi do zrozumienia, że będzie miał ze mną świetną zabawę w łóżku, i na dodatek nie czuję z tego powodu żadnych wyrzutów. Może to jego osoba je tłumiła i sprawiała, że zapomniałam o tym, dlaczego i po co tu jestem?
Pamiętaj, to nie jest twój kumpel, tylko klient. Nie zaprzyjaźni się z tobą, on chce tylko dostać się między twoje nogi.
Coś mi się wydaje, że będę musiała często sobie o tym przypominać.
-Więc?- Spytałam, stojąc jak kołek, z torbą przewieszoną przez ramię.
-Co "więc"?
-Dostanę jakiś pokój?- Podpowiedziałam.
-Dostaniesz. Chodź.- Wskazał mi schody na piętro i puścił przodem.- Skręć w lewo, drugie drzwi.- Odezwał się tuż zza moich pleców, zaraz po tych słowach kładąc mi dłoń z tyłu uda.
Dziwnie mi się szło, mając przyklejoną do nogi rękę, ale nie oponowałam. To Jr był tu szefem, a ja nie miałam wielkiego wyboru, jak tylko znosić to, co robił. Przynajmniej dotąd, dokąd nie zacznie przeginać i nie wymyśli na przykład, żebym zatańczyła dla niego nago na rurze od odkurzacza. Jako mój "właściciel" miał prawo mnie dotykać, tak jak klient warzywniaka maca pomidory, nie chcąc kupić rozmiękłego czy zgniłego.
Zachciało mi się śmiać z tego porównania, ale było w nim też coś smutnego, co od razu mnie ochłodziło.
-Uprawiasz jakiś sport? Masz niezłe mięśnie.- Jr wyrósł obok mnie, ocierając się ramieniem o moje.
-Tak, biegam i pływam. To drugie tylko wtedy, gdy mam okazję, czyli od prawie roku rzadko.
-Za domem jest basen, możesz z niego korzystać.- Otworzył przede mną drugie drzwi i wpuścił mnie do pokoju.
Nie wiem, czego się spodziewałam, ale widok sypialni zupełnie mnie zaskoczył. Zamiast bieli, tak wszechobecnej na dole i w korytarzach, tu dominował kolor kremowy z czerwonymi akcentami. Kremowe meble, nieco od nich ciemniejsze ściany, szerokie, wyglądające na wygodne łóżko, przykryte czerwoną narzutą. Ciemne, prawie bordowe dywaniki po obu jego stronach, leżące na jasnej podłodze w ażurowy, czerwony wzorek. I lampy, lampki, kinkieciki rozstawione i wiszące wszędzie, w każdym kącie.
-Ślicznie tu.- Musiałam przyznać bez bicia, że pokój zrobił na mnie wrażenie. Tak naprawdę byłam nawet trochę wzruszona delikatnością i ciepłem wystroju.- Tam jest łazienka?- Wskazałam jedne z drzwi, te po prawej. Drugie znajdowały się po lewej, bardziej w rogu.
-Nie.- Jr zrobił tajemniczą minę.
-A co?
-Moja sypialnia.- Wyszczerzył zęby w zadowolonym uśmiechu.- Rozgość się, Ellie, ja za ten czas zrobię coś do picia.- Zakręcił się na pięcie, powiewając jezuskowatymi włosami.- A może masz ochotę coś zjeść?
Omal nie krzyknęłam "wreszcie!", ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Żołądek co prawda siedział cicho, ale zaczynał mnie boleć z głodu.
-Chętnie coś przekąszę.- Kiwnęłam głową, jakby wcale mi na tym tak bardzo nie zależało.- Odświeżę się i przebiorę.- Rzuciłam torbę na łóżko z zamiarem jej wypakowania, ale nim zdążyłam sięgnąć do zamka, Jr teleportował się od drzwi, porwał ją z narzuty i delikatnie położył na podłodze.
-Nie na łóżku, dobrze? Jest zakurzona.- Wyjaśnił.- I nie zostawiaj na wierzchu ubrań, nie lubię tego. Szczególnie, gdy są używane.
-Rozumiem.- Kiwnęłam głową, czując się, no cóż, złajana i przywołana do porządku. Nic przyjemnego, ale trudno, nie byłam u siebie.
Z potulną miną patrzyłam, jak Jr znika za drzwiami i gdy tylko jego kroki ucichly na schodach, uśmiechnęłam się do siebie, po czym rzuciłam na łóżko, rozkładając szeroko ręce. Tak jak myślałam, było przewygodne, jednocześnie miękko układające się do ciała, i na tyle twarde, by nie zapadać się w materac. Przeturlałam się po nim kilka razy w obie strony, jak dzieciak, i choć powinnam chyba czuć się onieśmielona sytuacją, nie mogłam nic poradzić na dziką euforię, która buzowała mi w głowie. Co z tego, że byłam w obcym domu, do tego z powodów, których nie wyznałabym nawet na spowiedzi, gdybym oczywiście do niej przystępowała. Co z tego, że piętro niżej łaził facet, który będzie moim pierwszym, na dodatek płatnym kochankiem. Co z tego, że (wybacz, mamusiu, wybacz, tatusiu) stałam się na kilka tygodni jego dziwką. Chwilowo o tym zapomniałam, uszczęśliwiona perspektywą spania w pięknym łóżku w ślicznej sypialni, najadania się do syta każdego dnia, nawet tym, że mogę popływać, mając do dyspozycji basen.
Potem spojrzałam na drzwi, prowadzące do sąsiedniego pokoju, i mój entuzjazm odrobinę opadł. Domyślałam się, że nie dostałam akurat tego pokoju przypadkowo i zaczęłam zastanawiać się, co takiego planował Jr. W drzwiach nie było zamka, więc nie będę mogła zamykać ich na klucz, a to znaczyło, że... prawdopodobnie będę podglądana. Możliwe, że Jared będzie zaglądał do mnie, gdy będę spała, i...
W tym momencie moja wyobraźnia odmówiła współpracy. Nie miałam pojęcia, co Jr mógłby robić. Patrzeć na mnie? Zaglądać pod przykrycie? Sama myśl o tym była dla mnie krępująca, szczególnie przez to, że tak naprawdę żaden chłopak jeszcze nie widział mnie nago.
Myślenie o tym, co może się dziać, otrzeźwiło mnie do końca.
-Nie na łóżku, nabrudzisz.- Mamrotałam do siebie, układając na podłodze wyjmowane z torby ubrania. Było ich tyle, że bez trudu mogłabym zmieścić je w jednej szufladzie komody, ale mając do dyspozycji kilka, posegregowałam ciuchy i schowałam każde osobo: spodnie, koszulki, bieliznę, spódniczki. Miałam tylko jedną bluzę, więc powędrowała na wieszak w szafie, żeby nie wyglądać żałośnie na dnie pustej poza tym szuflady.
Łazienka. Miejsce, które dla dziewczyny ma szczególne znaczenie. W nim robi wszystko to, dzięki czemu wygląda, jak wygląda. Wchodząc po raz pierwszy do tej, która należała teraz do mnie, wiedziałam, że będę spędzać w niej sporo czasu. Nie dość, że była niemal tak duża, jak pokój, który wynajmowałam, na dodatek wyposażona we wszystko, poza zjeżdżalnią wodną, to jeszcze pełna wszystkich potrzebnych do szczęścia kosmetyków. Balsamy pod prysznic, żele, mydła w płynie, szampony, odżywki, maseczki, kremy i plastry do depilacji, sole i płyny do kąpieli, była nawet cholerna suszarka do włosów, prostownica i lokówka. Zapakowana jeszcze, nieużywana szczoteczka do zębów, trzy rodzaje pasty, każda o innych właściwościach, nici dentystyczne. Cała szafka ręczników, od małego, do twarzy, po tak wielki, że mogłabym owinąć się nim dwa razy.
Samo obejrzenie wszystkiego zajęło mi z kwadrans, dwa razy tyle czasu spędziłam pod prysznicem. Wychodząc z łazienki czułam się czystsza, niż kiedykolwiek wcześniej w ciągu ostatnich miesięcy. Wiedziałam jednak, że pachnę drogimi kosmetykami nie dla siebie, tylko dla Jr, przy tym coś podpowiadało mi, że on zaplanował wszystko od początku do końca i wyposażył łazienkę specjalnie na mój pobyt u siebie. Chyba, że zawsze stara się mieć dla gości... Wróć: jakich gości zaprasza do sypialni, do której może w każdej chwili wejść, jak do siebie? Może to pokój jakiejś jego byłej? Jeśli tak, to dziwne, że sypiali osobno.
Porzuciłam dalsze przypuszczenia: szkoda na nie czasu, a i tak niczego się dzięki temu nie dowiem. Wytarłam się, wytarłam włosy i założyłam świeże, czyste ubranie. Nic wyszukanego, w końcu prócz sukienki, w której Jr już mnie widział, nie miałam nic ekstra. Nałożyłam zwykłą koszulkę bez rękawów i spodnie przed kolana, a na stopy wsunęłam japonki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, opadające w wilgotnych pasmach na plecy i ramiona.
Zeszłam na dół, już w połowie schodów czując zapach czegoś, co z miejsca skręciło mi żołądek w ciasny supeł. O ile mój nos się nie mylił, pachniało smażonymi na oliwie warzywami, doprawionymi czymś orientalnym. Cokolwiek to było, chciałam tego, pragnęłam całą sobą, byłam gotowa oddać za to... nie, to już sprzedałam.
Jr rzeczywiście coś smażył. I też był przebrany. Nie miał na sobie dżinsów, tylko zwykłe dresy, był bez koszulki, a włosy ciasno zwiazał gumką. Pomyślałam, że widzę go teraz zupełnie prywatnie, jako jedna z niewielu osób, mających do tego okazję. Potem pomyślałam, że taki "domowy" wygląda fajnie. Wreszcie, patrząc na jego plecy, pokryte śmiesznym kanciastym tatuażem, pomyślałam, że za niedługo będę ich dotykać w bardzo nie niewinny sposób.
-Co robisz?- Spytałam, podchodząc bliżej.
-Coś prostego, brązowy ryż z warzywami.- Jr zerknął przez ramię, obrzucił mnie chłodnym wzrokiem i skrzywił się.- Spodnie?
-Aha.- Potwierdziłam, łykając ślinę.
Nakarm mnie wreszcie człowieku, albo ci tu zemdleję!
-Byłbym bardzo zadowolony, gdybyś nie nosiła spodni, gdy jesteśmy sami. Chyba masz coś innego?
-No, mam.- Zrobiło mi się głupio. Przecież wyglądałam ładnie, wąskie spodenki podkreślały moje kształty, koszulka fajnie opinała mi biust. O co mu chodziło?
-To idź i się przebierz. Jeśli masz na sobie biustonosz, zdejmij go. A i jeszcze coś: nie siadamy do stołu z rozpuszczonymi włosami. W ogóle nie zabieramy się za gotowanie, nawet nie robimy sobie kanapek, dokąd porządnie nie zwiążemy włosów. To na razie tyle.- Wrócił do smażenia.
Powlokłam się na górę, zrzuciłam spodnie, z żalem chowając je do szuflady, i zamiast nich nałożyłam na tyłek sięgającą do pół uda spódniczkę. Związałam włosy, pilnując, żeby żaden kosmyk nie uciekł spod frotki, potem zdjęłam stanik. Wtedy mnie olśniło. Pojęłam, dlaczego kazał mi się przebrać. Sam powiedział, że wspólnie spędzone tygodnie miną nam przyjemnie, a jedną z przyjemności, przynajmniej dla niego, miała być ta, że będę dla niego dostępna, gdyby zachciało mu się mnie pomacać. Jednym słowem: miałam nie wiedzieć, kiedy jego ręka wyląduje między moimi nogami albo pod bluzką, ale miałam być na to w każdej chwili przygotowana. Tak jak na to, że przyjdzie w nocy do mojego łóżka, żeby sobie podotykać. Miałam tylko nadzieję, że udając się na spoczynek nie usłyszę "A i jeszcze jedno: masz sypiać nago".
Zdałam sobie sprawę, że naprawdę przyjdzie mi drogo zapłacić za wszystko, na co się zdecydowałam, i przysięgłam sobie, że jeśli Jr przesadzi, zrobi coś zboczonego, coś, co dla mnie będzie choć trochę obrzydliwe, natychmiast zawijam się stąd i zrywam naszą umowę.


                                                                          ****

Oto drugi rozdział, kontynuacja poprzedniego.
Podejrzewam, że wiele rozdziałów będzie napisanych w podobny sposób, czyli opisując zdarzenia z jednego dnia. Dam sobie tym samym szansę na pokazanie większej ilości szczegółów, dłuższe dialogi, dokładniejszą charakterystykę postaci. 
W następnym pojawi się Shannon, jedyna osoba, wiedząca, kim dla Jareda jest młoda, seksowna blondynka. W dalszych rozdziałach wyniknie przez to parę komplikacji :)
Ellie zacznie poznawać ludzi z otoczenia Jr, i zostanie im przedstawiona, jako... No właśnie, o tym dopiero pomyślę.

Pozdrawiam, i czekam na komentarze.

Yas.

22 komentarze:

  1. Uwielbiam długie rozdziały. Nic na szybko, wszystko świetnie, dokładnie opisane, ale jednocześnie bez nadmiaru żeby zabić czytelnika na śmierć. Te jego zasady... Nie wiem czy może coś ze mną nie tak, ale po prostu Jay chce żeby było jak w domu: jesteś na luzie, w wygodnych ciuchach, itd., itp. Ciekawa jestem pierwszej nocy i czy będzie podglądał E. Poza tym.. interesuje mnie jak w tym opowiadaniu przedstawisz Shannona :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedstawię Shannona w bardziej realnym świetle, czyli trochę tępego luzaka z priorytetami na dupy. Czasami będzie przykry, ale na pewno nie taki, jaki był Jared w tamtym blogu.
      Pierwsza noc Ellie. Myślisz, że wiem, co się będzie działo? Nie mam pojęcia :)

      Usuń
  2. Wiesz co,wydaje mi sie,ze Jared jakos specjalnie nie 'skrzywdzi' ten dziewczyny...wprowadzi mase swoich chorych nakazów i zakazów,regul,ktore przyprawia o bol głowy,ale on moze szuka jakiejś inspiracji...A cholera go wie.Ciekawe co na to wszystko Shannon,co pomyśli o swoim bracie,a na dodatek-czy moze nie bedzie chcial pomoc tej dziewczynie ?? Nie umiem jeszcze stwierdzić czy Jared to naprawde dran, ale coś czuje, ze góra jeden rozdział i rozwiklasz moje obawy. Z wielką chęcią juz teraz bym przeczytała cala resztę, tak bardzo mi sie podoba !
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie skrzywdzi Ellie jakoś szczególnie, o ile ona sama do tego nie doprowadzi. Tyle powiem :)
      Reguły Jareda są twarde i ostre, jest wymagający, ale czy jest draniem? Chyba długo będzie dla Was zagadkowy, taką przynajmniej mam nadzieję. Jego zachowanie będzie dawało do myślenia :)
      Shannon nie pomoże Ellie, bo w sumie nie ma w czym pomagać. Taki wyciągnie wniosek, widząc, jak Jared ją traktuje, i jak ona czuje się w jego towarzystwie. Ale będzie osobą postronną, nie wiedzącą o wielu, wielu rzeczach.
      Jak zakładam, będzie ciekawie :)
      Yas.

      Usuń
  3. Jared jest troche apodyktyczny. Ale jest fajny, bardzo miły. Mówi to, co myśli o całej tej sytuacji, nie owijając w bawełnę. Ale mam nadzieje, że zostanie człowiekiem do końca, a nie wytrzaśnie jakiegoś czerwonego pokoju bólu jak Christian Grey :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezu, nie, żadnego pokoju, żadnego znęcania się fizycznie czy psychicznie nad dziewczyną. Jego apodyktyczność wynika z różnic miezy nim a Ellie. On jest "kimś", w dodatku ma trochę lat, ona nie dość, że młoda, z nizin społecznych, to na dodatek mu się sprzedała. Więc ma wszelkie prawo, by traktować ją z góry.
      Tak, do końca pozostanie człowiekiem.

      Usuń
  4. Tak, jak czytam twojego poprzedniego bloga od kilku ostatnich rozdziałów, tak ten chcę komentować od początku. Podziwiam się za Yasvt, podziwiam cię za Virgin Whore Ellie. Rozdział im dłuższy i bardziej szczegółowy tym lepszy.
    No i czekam na Shannona :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i witam w klubie :)
      Ja też uważam, że więcej szczegółów wnosi do opowiadania sporo życia. Nie mówię tu o opisach koloru liści na drzewach, ale o rzeczach, dotyczącyh poszczególnych bohaterów opowiadania. Tak więc, moja Ellie będzie obserwować, analizować, rozmyślać, przyglądać się i... o wszystkim mówić jako narratorka.
      Właśnie zastanawiam się, jak mają wyglądać stosunki między nią i Shannonem. Skoro będzie wtajemniczony w sekret brata, może być różnie ;) A jeśli dodam do tego, że w tym blogu Shann będzie trochę lekceważący wobec kobiet... No, coś tam z tego wyjdzie.
      Życzę miłego wieczoru :) Yas.

      Usuń
  5. no, dzis nie bede pierwsza ale jako 'wytlumaczenie': odsypialam chorobe.
    Lubie Jareczka, tak. Nie wiem czemu ale taki skurwiel w czystej postaci jest fajowy. Jest prosty, latwy do przyjecia, nieprzekoloryzowany (patrz: moj).
    Ellie... Taka zagubiona sierotka Marysia. Nie wiem skad u mnie to porownanie. Tak po prostu czuje. Wie czego chce, wie co ryzykuje ale wciaz siebie za to karci.
    Pozdrawiam,
    Lidka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadu w formie surowego faceta o lekko skurwielskim charakterze też mi się podoba. Tu będzie też trochę dziwny, w niektórych sprawach wręcz pedantyczny i zasadniczy do bólu, ale w sumie nie zrobię z niego złego człowieka.
      Tak tak, Ellie jeszcze się gubi, co się dziwić Puściła anons pod wpływem beznadziejnej sytuacji finansowej, zachłysnęła się ofertą, teraz musi się ze wszystkim oswoić. Powinna się cieszyć, że ma czas przywyknąć, a nie od razu do wyra i cześć pieśni ^^
      Żeby wiedziała, co ją jeszcze czeka, hoho!

      Usuń
  6. Jejku, Jared momentami mnie rozbraja z tymi swoimi gadkami. Ellie też wydaje się być bardziej oswojona z myślą, że się sprzeda. Dobrze trafiła, wypasiona chata, ma wszystko co zachce. Jestem ciekawa, kiedy Jared ukaże swoje zboczenie. Bardzo podoba mi się to, że podchodzisz do tego opowiadania właśnie w taki sposób: powoli, dokładnie. A nie raz, dwa i po sprawie. I już się nie mogę doczekać Shannona w kolejnym odcinku :D. Jestem cholernie ciekawa w jaki sposób nam go przedstawisz, ale coś czuję, że i w tej odsłonie go polubię :DD.
    I tak teraz sobie pomyślałam, że co to by było, jeśli Constance dowiedziałaby się o jej zboczonym synku ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gadki Jareda teraz to przecież dopiero początek. Poza tym, jest jeszcze to, co robi.
      Ellie najwyraźniej doszła do wniosku, że lepszy wróbel w garści...
      Zboczenie Jareda :) Może raczej lekka perwersja. Lub też: odkrywanie nowych, fascynujących lądów. W tej grze i on, i Ellie są początkujący. Ona bardziej, jeśli mam być drobiazgowa.
      Myślę, że w tym blogu da się lubić wszystkich. Postaram się o to.
      I ostatnie: matkoboskaczęstochowska, broń Boże rodziców od wiedzy o seksualnych zabawach dzieci! I odwrotnie :)
      Yas.

      Usuń
  7. Nie wiem czemu ale poki co kojarzy mi sie to z "Fifthy Shades of Gray".
    Nie czytalam, tzn tylko fragment z rewelacyjnym podzialem na role (to bylo tak glupie ze nie moglam sie powstrzymac) ale tak troche ten poczatek z tym mi sie kojarzy.
    Oczywiscie piszesz lepiej niz autorka tego "dziela" i duuuzo lepiej sie to czyta.
    Bardzo lubie takie rozdzialy, sa poreczne, i przy pisaniu i przy czytaniu, zwlaszcza dla mnie bo ja nie lubie takich dlugasnych wywodow, o czym przekonala sie Ciacho.
    Strasznie czekam na ciag dalszy przygod Jareda erotomana i biednej Ellie.

    -N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że nawet nie tknęłam "Graya". Może się skuszę, ale wątpię. Od przeczytania Kingowej "Mrocznej Wieży" nie mogę przemóc się do ksiażek, bo nic jej nie dorówna.
      Jako że nie czytałam "Graya", nie wiem, czy piszę lepiej, ale dziękuję za to, że Ty tak uważasz. To dla mnie wiele znaczy :)
      Jared erotoman, pięknie powiedziane. Gdyby jeszcze on o tym wiedział... Ale się dowie.
      Buźka... teściowo ;D
      Yas.

      Usuń
  8. Tesciowa? Albo zapomnialam (na bank zapomnialam) ale jak jestesmy spokrewnione? Nie zebym nie chciala, tylko musze wiedziec ktore dziecko wydalam (badz jak sie metalnie puscilam)
    "Mroczna Wieza" *____* dla mnie zaraz po "Wladcy Pierscieni" (uwielbiam dobre sagi/serie). Z zyjacych autorow to jeszcze uwielbiam Gaimana i jego "Amerykanskich Bogow", i cala reszte, no i musze skompletowac caly "Nekroskop" i w koncu kupic "MW"
    "Greya..." Czytalam tylko fragment, i ten fragment bolal tak, jak nigdy nie bolala mnie glowa (a potrafila bolec jak jasna cholera), wiec serio jest bardzo dobrze.
    Jared wie ze ma nerwice natrectw prawda? A przynajmniej tak to wyglada. Czekam na Shannona :)
    -N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciacho to mój przyszły mąż! I nie odpuszczę!
      "Nekroskopa" zakończyłam na 5 tomie dawno temu, i ostatnio wpadłam w szok, widząc następne. Więc jestem sporo do tyłu.
      Z innych: polecam Folletową, trzytomową powieść "Filary Ziemi". Jest piękna. Tak po prostu. Nakręcono na jej podstawie kilkuodcinkowy miniserial, z Rufusem Sewellem w roli Toma Budowniczego, ale film nie umywa się do książki.
      Chyba muszę ściągnąć ją sobie jako e-book i audio-book.

      Nie wiem, czy Jared wie. Może o tym nie myśli?

      Usuń
  9. Cooo, jak to Dziadu mieszka saaam ;_;
    Shanni wie? Wow, wieści szybko się rozeszły, rozumiem, że młody musiał się pochwalić xD
    Wkurza mnie to jak Jared traktuje Ellie, jak przedmiot. No dobra, tym dla niego w sumie jest, nic nie znaczącym człowiekiem, ale żeby tak jej dyktować zasady? Ja bym się zmyła jak najszybciej i wolałabym chyba umrzeć na ulicy. *just saying*
    Czemu zamiast "Jared" piszesz "Jr"? Dziwnie mi to tak w tekście wygląda. :D
    Tak ogółem to opisy dnia w Twoim wykonaniu mi się podobają, tylko boję się, co będzie w nocy. Tak się wczułam w bohaterkę, że na początku łzy w oczach mi się zebrały. Za bardzo to wszystko przeżywam albo ty tak świetnie piszesz, że momentalnie jestem fontanną. :P
    Ciekawi mnie w jaki sposób Shanni będzie rozmawiał z Ellie, nie mogę tego w żaden sposób przewidzieć. o.o
    Boli mnie też to, że Laczu ma tyle kasy to mógłby jej po prostu to dać, a dziewczyna by poszła wolno, ale on nadal brnie przy swoim, swoich zasadach i chce ją zaliczyć... niby jej współczuje, ale nie zrobi nic, żeby było jej lżej. Małpa jedna. I właśnie te rozmyślania wywołały u mnie płacz. Biedna Ellie, musi pocierpieć, bo chcę mieć co czytać, a zapowiada się naprawdę fajnie. :c xD
    Pozdrawiam i życzę weeeny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadu musi mieszkać sam, inaczej nie byłoby atmosfery, gdyby non stop wokół nich kręcił się ktoś jeszcze.
      Laczu to Laczu, bycie bogatym znieczuliło go z deka i tyle. Mógłby jej kasę dać, czy choćby kupić bilet do domu i paczkę chipsów, ale nie :)
      Może dlatego, że była/miała zostać dziwką, a te raczej za bardzo szanowane nie są. Skąd poza tym pewność, że jeśli dziewczyna raz posmakuje łatwego zarobku, nie pójdzie na łatwiznę i nie wciagnie się w zawód? Gdyby dał jej kasę i odprawił, to by nie zamoczył, zrobiłby to ktoś inny, po co więc tracić pyszną okazję? Po męsku proste :)
      Nie wiem, jak starszy Leto będzie rozmawiał z Ellie, to wyjdzie, gdy zacznę pisać ten kawałek. Sami nadadzą rozmowie kierunek. Prawie z każdym dialogiem tak mam, że piszę to, co akurat pasuje do sytuacji.
      Piszę Jr zamiast Jared, bo tak myśli o nim Ellie, a to ona opowiada historię. Przedstawił się w mailu skrótem i tak jej zostało.
      Również pozdrawiam i mam nadzieję, że wena mnie nie opuści.

      Usuń
  10. O szit, uwielbiam twoje opowiadanie, takie lubię czytać najbardziej XD masz we mnie nową czytelniczkę. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział : D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Każda nowa osoba, chcąca tu być, dodaje mi zapału do pisania.
      Nowy, jak znam siebie, najpóźniej w weekend ;)
      Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze bawić.
      Yas.

      Usuń
  11. Tak naprawde to ten ff jest piekielnie smutny.
    Ellie za kat do spania I miske zupy robi cos, co dla wielu ludzi jest wazna czescia zycia, ba nawet ich samych. Pieniadze chyba nie sa w stanie wszytkiego oslodzic, nawet nie wiem jak duze. Nie mam pojecia jaki poziom moralnosci ma Eliie (nazywam to moralnoscia z powodu lepszego okreslenia) I jak sie bedzie czula po. Prawdopodobnie dla wielu dziewczyn w dzisiejszych czasach przypadkowy sex za drobny prezent nie jest niczym zlym. Ja mam do tego troche inne podejscie wiec tez inaczej to odbieram. Przypadkowy sex jest przede wszystkim niebezpieczny. Sex za pieniadze... Ja bym z czyms takim nie poradzila sobie psychicznie. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi.
    Ellie wymyslila ekstremalny sposob na poprawienie swojej sytuacji.
    Jared? Jared jest znudzonym celebryta ktory pewnie do tego aby miec erekcje potrzebuje ekstra rzeczy. Nie odraza mnie tutaj ale tez nie moge powiedziec ze go lubie. Wyobrazam sobie te jego jezuskowe, przetluszczone wlosy, wychudzona twarz z haczykowatym nosem I za duze, jakby z mangi wyciete okragle galki I jakos tak ciezko mi go sobie wyobrazic jako obiekt pozadania. Ale Eliie rzeczywiscie mogla trafic gorzej. Jared przynajmniej sie bada I nie jest brudny, nie smierdzi mu z paszczy I przecietnej 20stolatce pewnie wydaje sie w miare atrakcyjny. Ellie mogla trafic na brata ktory przez polowe pewnie jest nacpany a przez druga wali odd niego jabolem;) do tego pewnie nie bada sie I ma robaki.
    Podoba mi sie styl, spodob pisania, za ktory podizwiam bo zeby pisac w pierwszej oso ie trzeba to naprawde umiec robic.
    Caly ff kreci sie I bedzie sie krecil wokol seksu I szkoda bo seks jest okropnie nudny;) przynajmniej dla mnie, a Ty potrafisz wymyslac takie fajne historie a marnujesz sie na podszczypywaniu Ellie przed dziada:D

    Twoje wierne Ciasto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje kochane wierne Ciasto, seksu będzie tu sporo, ale poza tym cała opowieść będzie zawierała sporo innych rzeczy :) Fakt, że zamierzam później wrzucić coś potencjalnie zahaczającego o lekkie zboczenia, ale seks nie będzie tematem, któr dominuje w tej historii, choć jego rola jest ważniejsza, niż się wydaje.
      Pięknie namalowałaś portret Dziada, szczególnie rozbawiły mnie oczka z mangi. I przez Ciebie tak go teraz będę widzieć, haha. I jeszcze ciężej będzie mi pisać o tym, jak to Ellie wywleka z niego cechy, dzięki którym może go bardziej polubić i bardziej jej się spodoba. W ogóle przyznam Ci się, że pisanie "momentów" z Jr to dla mnie wyzwanie. Spore. Ciężko mi zobaczyć go w takiej roli.
      Lubię pisać tak w pierwszej, jak i w trzeciej osobie, ale w zależności od historii, jaką tworzę, wybieram to, co będzie wyglądało lepiej. Tu narratorem może być tylko Ellie, która musi domyślać się wielu rzeczy, błądzić, wyciągać wnioski i obserwować, co się dzieje. W trzeciej osobie, gdybym pokusiła się o opisywanie tego, co czują i myślą inni bohaterowie, straciłabym najlepszy efekt.
      Cała historia nie jest smutna, choć może tak wyglądać. Ellie boryka się z własnym sumieniem, bo w przeciwieństwie do wielu dziewczyn została wychowana w poszanowaniu surowych zasad, przeciw którym trochę się buntuje, a trochę chce ich przestrzegać. Gdzieś tam sama dokładniej powie Jr, dlaczego wybrała takie a nie inne wyjście z sytuacji. Bo później, jak już biedaczka dojdzie z sobą do porozumienia, będą rozmawiać bardziej otwarcie. I nie tylko rozmawiać, choć cieżko to sobie wyobrazić, heh.
      Shannon i jabol... jakoś by mnie to nie zdziwiło ;)
      Braciszek namiesza. Tego jestem pewna. Nie, żebym chciała zrobić tu z niego przeciwieństwo Shanniego, bęzie zabawny i chwilami szarmancki, ale to tępak, a tępaki bywają złośliwe, gdy nie dostaną tego, czego chcą. A on nie dostanie.
      Cóż, jak nadrobisz pozostałe rozdziały, sama ocenisz, jaki jest.
      Buziaki :*
      Oli.

      Usuń