czwartek, 20 czerwca 2013

Aniołek.

Obudziłam się, jeśli tak można nazwać stan półprzytomności, po dziewiątej. Najchętniej znów zamknęłabym oczy i spała dalej, ale chciało mi się siku, więc zwlokłam zwłoki i ruszyłam do drzwi, w drodze przecierając powieki. Weszłam do środka, rozejrzałam się, i natychmiast zawróciłam: zamiast do łazienki, wlazłam do sypialni Jr. Nie było go, tyle zdążyłam zauważyć, rozbudzając się do końca w jednej chwili. A co, gdyby jednak był, i na przykład się ubierał, a ja naszłabym go golutkiego? Ładnie by to wyglądało, nie ma co. Muszę zapamiętać, że łazienka jest bardziej w rogu i po przeciwnej stronie, inaczej skończy się tym, że przez sen nasikam Jaredowi do szafy, a potem położę się do jego łóżka.
Przy tej ostatniej myśli zarumieniłam się po czubek głowy, doskonale pamiętając swój dzisiejszy sen. Wieczorem naoglądałam się Jr w półnegliżu i przyśnił mi się taki, łażący za mną krok w krok i trzymający dłonie na moich udach. Może sen był śmieszny, ale to, co w nim czułam, na pewno takie nie było. Miałam wrażenie, że jego gorące dłonie zostawią mi na nogach wypalone ślady, i co gorsze, we śnie chciałam, żeby mnie dotykał.
Przypuszczam, że to nie do końca były moje szczere pragnienia. Co prawda nie znam się na zawiłościach ludzkiej psychiki, ale byłam gotowa kłócić się z sobą o to, że moja w ten sposób chciała przygotować mnie do tego, co miało się stać.
Skąd taki wniosek? Cóż, widywałam twarz Jr często, choćby przechodząc koło któregokolwiek salonu Hugo Boss. Jared "wisiał" w nim na widoku, mogłam patrzeć na niego do znudzenia. A ponieważ w ogóle mnie nie interesował, mijałam go obojętnie, ledwie odnotowując, że ktoś taki łazi po tym samym mieście, co ja. Mówiąc inaczej: nie był dla mnie pociągający. Nie gustowałam w typie urody, który reprezentował, wolałam jasnowłosych i zdecydowanie młodszych facetów. O, taki na przykład Andrej Pejic, z twarzą anioła i urodą delikatną, prawie kobiecą, przyprawiał mnie o szybsze bicie serca. Ale Jared?
A jednak to Jr mi się śnił, i to jego dyskretnie oglądałam, gdy wieczorem dreptał po domu w samych spodniach. Decydując się na sprzedaż jedynej cennej rzeczy, jaką miałam, zmusiłam swoją psyche do znalezienia w kupcu cech, które przypadłyby mi do gustu.
-Zadziwiające.- Mruknęłam, czesząc się przed lustrem, już przebrana w, a jakże by inaczej, spódniczkę i bluzkę na ramiączkach.- Wiesz, że pójdziesz z nim do łóżka, więc musi ci się podobać.- Zrobiłam do siebie wredną minę.- Zdzira z ciebie.- Powiedziałam na koniec, czując lekkie ukłucie tam, gdzie chowa się sumienie.
Związałam włosy w kucyk i przyjrzałam się swojej twarzy, naznaczonej piętnem źle przespanej nocy. Zrezygnowałam jednak z makijażu, będąc pewna, że w upale spłynąłby ze mnie jak wosk. Ograniczyłam się jedynie do delikatnego rozjaśnienia zewnętrzynych kącików oczu. Mimo to nadal wyglądałam na niewyspaną. Trudno.
Spełzłam na dół, z daleka wyczuwając zapach jajecznicy i tego, za czym moje ciało tęskniło najbardziej: kawy. Chwała Jr za to, że nie należał do osob gardzących tym cudownym napojem. Ja co prawda potrafiłam się bez niego rano obejść, ale nie dziś.
-Dzień dobry.- Przywitałam się z plecami Jareda, teraz zakrytymi śmiesznym podkoszulkiem, mającym pod pachami wycięcia prawie do pasa. W czym ten facet chodzi?
-Dzień dobry.- Obejrzał się i zlustrował mnie z góry na dół, po czym ledwie dostrzegalnie kiwnął głową, jakby dawał znać, że mój strój i fryzura zostały zaakceptowane. Wrócił spojrzeniem do mojej twarzy.- Wyglądasz na zmęczoną, źle spałaś? Łóżko jest niewygodne?
-Wygodne, ale to nowe miejsce, rozumiesz.- Skłamałam gładko. Nie miałam zamiaru wyznać, że przez pół nocy ledwie drzemałam, podrywając się na każdy hałas, pewna, że Jr właśnie do mnie idzie.
-Głodna?- Postawił na stole patelnię z parującą, pełną szczypiorku jajecznicą.
-Głodna, ale najpierw kawa.- Sięgnęłam do wieszaków pod szafką po pierwszy z brzegu kubek, biały z granatowym wzorkiem, ale Jared od razu mi go odebrał.
-Ten jest mój.- Postawił zdobycz na blacie.- Czerwony jest Shannona, więc tych dwóch nie używaj.
-Spoko.- Wzruszyłam ramionami.- Czegoś jeszcze mam nie ruszać? Może twojej ulubionej łyżeczki? Talerzyka?- Pytałam, nalewając kawy do kubka w stokrotki.
Swoją drogą, dlaczego Jr nie miał jednego kompletu kubków, tylko taką badziewną zbieraninę, w której każdy był inny nie tylko barwą czy wzorem, ale i wielkością?
Dopiero po chwili skubnęłam się, że Jared się we mnie wpatruje. Wręcz przewiercał mnie swoim niebieściutkim spojrzeniem.
-Co?- Spytałam.
-Mam nadzieję, że to nie miało być złośliwe.- Raczej stwierdził, niż spytał.
-To o łyżeczce i talerzyku?- Chciałam się upewnić, choć wątpiłam, by czytał w myślach i wyłapał z moich tę o zbieraninie kubeczków.
Przytaknął, nie odrywając ode mnie wzroku.
-Nie, Jared, to nie było złośliwe. Spytałam, żeby za wczasu wiedzieć, też nie lubię, gdy ktoś rusza coś, co jest moje, tylko moje, i zawsze moje.- Odparłam zgodnie z prawdą, ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego.
-To dobrze. Złośliwości z twojej strony nie byłyby niczym mądrym, czego pewnie sama się domyślasz.- Powiedział po dłuższej chwili, wyraźnie spokojniejszy.- Siadaj, zaraz podam pieczywo.- Kiwnął głową w stronę stołu.
Wzięłam dwa talerze z suszarki i nałożyłam sobie porcję jajecznicy. Była smaczna. Nie pyszna, ale też nie byle jaka. Może odrobinę niedosolona, ale nie narzekałam. Dla mnie ważne było, że mam na śniadanie coś lepszego, niż kilkudniowa bułka albo pomarszczone jabłko.
Boże, ja naprawdę byłam już na granicy nędzy. To, że zdecydowałam się dać ogłoszenie, było naprawdę moim krzykiem rozpaczy. Jednym wielkim „POMOCY!!!”
-Jak trafiłeś na mój anons i dlaczego…?- Ciekawa byłam, co powodowało Jaredem w chwili, gdy składał swoją pierwszą ofertę w licytacji o mnie.
-Przypadkiem, błądząc od strony do strony, z jednego odnośnika do następnego. Gdzieś po drodze mignęło mi zdjęcie fajnej laski, cofnąłem, żeby je zobaczyć, a to była twoja fotka. Masz piękne nogi, dlatego zwróciłem na ciebie uwagę.- Wyjaśnił między kęsami.
-Pewnie nie spodziewałeś się, że fotka dołączona jest do takiego ogłoszenia?
-Nie.- Podniósł wzrok znad talerza, patrząc z tym swoim dziwnym uśmieszkiem.- Wiesz, dlaczego na nie odpowiedziałem? Bo patrząc na twoje nogi wyobraziłem sobie, jak oplatają mnie w pasie w chwili, gdy biorę to, co moje.- Umilkł, ugryzł kęs rogalika, przeżuł, połknął, i spojrzał na mnie całkiem sympatycznie.
-Jeśli chodzi o dziewictwo, to nie jest twoje, tylko moje.- Poprawiłam go, robiąc to zupełnie machinalnie, bo w głowie miałam tylko jedno: więc to przez moje nogi? Bo wyobraził je sobie na swoich lędźwiach?
-Zgadzam się, dziewictwo z fizycznego punktu widzenia jest twoje, ale ja je kupiłem i ze mną je stracisz. Prawda?- Spytał z pozoru obojętnie, ale słyszałam napięcie w jego głosie.
-Na to wygląda.- Westchnęłam, chcąc dać mu do zrozumienia, że temat jest dla mnie niewygodny, choć ja go zaczęłam.
-Jak się z tym czujesz?
-Nie wiem. Dziwnie.- Wzruszyłam ramionami.- Nawet nie wiem, ile masz lat, a pozwolę ci... Ehhh...- Czułam, że się czerwienię, ale nie mogłam nic poradzić na to, że mnie onieśmielał.
-Ja jestem podekscytowany.
Spojrzałam na niego z miną pod tytułem "co ty nie powiesz?".
-Lat mam prawie dwa razy tyle, co ty.- Dodał po chwili.
-Jesteś po czterdziestce?- Zdumiałam się. Nie wyglądał na swój wiek.
-Od roku.- Popatrzył na mnie z rozbawieniem.- Założę się, że w tej chwili pomyślałaś sobie "ale on stary".
Nie odezwałam się, opuszczając wzrok. Rzeczywiście pomyślałam, że jest stary, przynajmnie w porównaniu do mnie. Pomyślałam też, że w chwili moich narodzin pewnie miał już za sobą pierwsze doświadczenia z seksem.
Boże, dziewiętnaście lat różnicy, przecież mógłby mieć córkę w moim wieku. Albo syna, fajnego młodego Leto, przystojniejszego od swojego taty, mojego rówieśnika, z którym mogłabym porozmawiać na luzie o tym, co lubię. Bo o czym mogłam pogadać z facetem o trzy lata młodszym od mojej mamy? Przecież nie miałam pojęcia, jakie rzeczy go interesują. I nawet, gdybym miała, to czy umiałabym znaleźć się w temacie?
Przyszło mi do głowy, że przez najbliższe tygodnie prawdopodobnie będę czuć się tu bardzo samotna. Nawet w pracy, którejkolwiek z tych, jakie udało mi się dostać, miałam sporo kontaktu z ludźmi w moim wieku i z nieco starszymi.
-Dlaczego jesteś sam?- Wyrwało mi się w chwili, gdy o tym pomyślałam.
-Użyję twoich słów: jakoś się nie złożyło.- Znów się uśmiechnął. Kurcze, zaczął mi się wydawać całkiem sympatyczny, niedobrze. Jeszcze go polubię, i co wtedy?
-Masz dzieci?- Pytałam dalej. Skoro nie opieprzył mnie za ciekawość, dowiem się, ile dam radę. Przynajmniej wyrobię sobie jakieś pojęcie o gościu, z którym zgodziłam się pójść do łóżka.
-Nic mi o tym nie wiadomo.- Zachichotał.- Raczej nie, jestem bardzo ostrożny.
-Zauważyłam.- Mruknęłam, przypominając sobie o recepcie na pigułki. Leżała schowana w szufladzie mojej nocnej szafki i muszę pamiętać o jej wykupieniu w najbliższym tygodniu. Czyli, mówiąc otwarcie, będę musiała albo dać ją Jr, albo poprosić go o kasę. Prędzej to pierwsze. Po tym, jak dał mi pieniądze na wyrównanie czynszu, chyba bym się udławiła, mając jeszcze raz pytać go, czy dostanę małą zaliczkę. Jeszcze na nic nie zapracowałam i bałam się, że mi to wytknie. Albo powie, że coś za coś.
Znów zaczęłam myśleć o czekających mnie tygodniach w jego towarzystwie. Nie miałam pojęcia, czego mam się spodziewać, ale byłam niemal pewna, że czegoś tam powinnam. Wątpiłam, by Jared tak po prostu dał mi spokój do momentu, aż będę gotowa. Może i niewiele wiedziałam o życiu damsko-męskim, ale przecież faceci to faceci, ciężko im trzymać się na dystans od dziewczyn. Tak więc, najprawdopodobniej czekały mnie obłapywanki, macanki, pewnie też będzie chciał, żebym go dotykała.
Boże, jak ja mu wyjaśnię, że praktycznie nigdy nie miałam w rękach TEJ części męskiego ciała?
Co mam zrobić, jeśli Jr będzie chciał z mojej strony pieszczot?
Jeśli? Chyba powinnam powiedzieć „gdy będzie chciał”. Wolałam nastawić się na pewność i ewentualnie odetchnąć z ulgą, niż udawać przed sobą, że jestem tu dla ozdoby.
Jak to powiedział wczoraj? Że mogę u niego mieszkać i jeździć Mercem, ale odbierze sobie za to w naturze. Czyli wszystko jasne.
No to, Ellie, trenuj ręce i giętkość nadgarstków. Najlepiej na nim.
Mojemu wewnętrznemu głosowi zebrało się na żarty, podczas gdy wcale nie było mi do śmiechu. Powinnam porozmawiać z Jaredem i szczerze powiedzieć mu, że moje kontakty z chłopakami nie przekraczały pewnego progu, który sama ustawiłam. Nie chciałam, żeby błędnie odebrał mój brak praktyki, gryzący się z posiadaną przeze mnie wiedzą teoretyczną. Mógłby pomyśleć, że czekałam na „tego odpowiedniego”, podczas gdy sprawa wyglądała inaczej. Nie chciałam po prostu skończyć tak, jak większość dziewczyn z miasteczka. To takie częste, że gdy już zasmakuje się w seksie, łatwo się zapomnieć, pomyśleć „a tam, dziś jest bezpiecznie”, i iść na żywioł. Nie chciałam, jak kilka moich koleżanek, myśleć, że „powiem mu, żeby wyskoczył, nic mi się nie przytrafi”.
Pozostając dziewicą, miałam pewność, że nie jestem w ciąży, a co za tym idzie, nie przesrałam szansy na spełnienie choćby części marzeń i realizację planów. Bałam się wpadki tak bardzo, że nie pozwalałam sobie nawet na śmielsze pieszczoty z partnerem. Nawet na dotykanie. Wolałam dmuchać na zimne. Mało razy słyszałam, jak ktoś mówił, że „to miały być tylko niewinne pocałunki, ale nie dało się opanować ochoty na więcej, i jakoś tak się stało”? Moja chęć wyjazdu i spróbowania życia w wielkim świecie była silniejsza od popędu seksualnego, który stłumiłam w sobie równie skutecznie, jak poduszka tłumi huk wystrzału z pistoletu.
Czy powinnam powiedzieć o tym Jaredowi? Czy też siedzieć cicho, i udawać, że jestem strasznie pod tym względem nieśmiała, dając mu w ten sposób większą frajdę z całej zabawy ze mną?
Spojrzałam na niego spod oka, gdy łaził po kuchni, w szortach do kolan i swoim śmiesznym podkoszulku, chowając brudne naczynia do zmywarki, wycierając do połysku blaty, wieszając umyte i wytarte kubki po kawie na odpowiednich miejscach. Dlaczego ich nie wstawił do zmywarki, to już jego sprawa, dla mnie to, co robił, było kolejną rzeczą do zapamiętania.
Widziałam jego żebra, raz czy dwa na moment błysnął kawałkiem torsu, przyglądałam się jego nogom, zdecydowanie chudym, przede wszystkim jednak zwracałam uwagę na jego ręce. One właśnie będą najważniejsze w kluczowym momencie i wcześniej. Nimi będzie mnie dotykał, zapewne wszędzie. To jego dłonie poznają moje ciało jako pierwsze, dlatego chciałam przyjrzeć im się dokładnie, zacząć myśleć o nich, jak o dłoniach kochanka. Oswoić się z tym, że są, POLUBIĆ je.
-Śniło ci się coś dzisiaj? Jest taki przesąd, że pierwszy sen w nowym miejscu jest proroczy.- Jr przerwał moje rozmyślania pytaniem, na które nie mogłam odpowiedzieć inaczej, niż kręcąc przecząco głową.
-Nie pamiętam.- Rzuciłam na odczepnego, zastanawiając się, czy jeśli we śnie chciałam, żeby mnie macał, będę tego chciała i na jawie. Jak na razie, szczerze w to wątpiłam. Dotykał mnie przecież, wcisnął mi rękę między nogi ze dwa razy, i wcale mi się to nie podobało. Wręcz przeciwnie, było nachalne, bo miało miejsce zbyt wcześnie, jak na moje przekonania. Było… odpowiednie dla dziwki.
Znów wróciłam do punktu wyjścia. Chciałam, żeby Jared traktował mnie jak zwykłą dziewczynę, zapominając, kim dla niego byłam. Chyba będę musiała co dzień po przebudzeniu stawać przed lustrem i powtarzać sobie „jesteś jego dziwką, więc nie oczekuj zbyt wiele”.
Jedno musiałam sama przed sobą przyznać: nie miałam pojęcia, jak powinna zachowywać się dziwka. Nie umiałam myśleć jak ona, mieć podobnego punktu widzenia i odpowiedniego do niego sposobu bycia. To, co widziałam w filmach, było ledwie czubkiem góry lodowej. Ordynarne, krzykliwe w wyglądzie kurwy z ulicy nie mogły być dla mnie dobrym przykładem, a te najczęściej widziałam w różnego rodzaju telewizyjnych projekcjach. Albo na ulicach LA, gdy wracałam wieczorem z pracy.
Nie wiem, czy w tej sytuacji nie było bardziej na miejscu uważanie siebie za dziwkę „z wyższej półki”.
-Nad czym tak rozmyślasz, Ellie?- Usłyszałam tuż za uchem i połapałam się, że Jr znikł mi z pola widzenia dobrą chwilę wcześniej, i teraz stał za mną, pochylony, a jego oddech owiewał mi szyję.
-Zastanawiam się, kim jestem.- Odpowiedziałam szczerze, bo co innego mogłam zrobić?
Przez chwilę się nie odzywał. Słyszałam cichutki świst powietrza w jego nosie, powtarzające się, miarowe, wysokie dźwięki, i w duchu zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie, że zaraz poleci gdzieś, schowa się w kącie i wydłubie to, co mu świszczało.
-Jesteś dziewczyną w potrzebie?- Podpowiedział dziwnie stłumionym głosem.
-Dziewczyną w wielkiej potrzebie.- Przyznałam zgodnie, zastanawiając się, czy przypadkiem, wykorzystując to, że go nie widzę, właśnie w tej chwili nie wyciąga z nosa gwizdka.
Jednak tego nie robił: jego ramiona znalazły się nagle wokół mnie, usta przycisnął mi do szyi i chwycił mnie zębami za skórę, by po chwili puścić.
-Zjadłbym cię, taka jesteś seksowna.- Mruknął, wyprostował się i chwilę pougniatał mi palcami ramiona.- Muszę załatwić parę spraw przez telefon, znajdź sobie jakieś zajęcie. Popływaj, albo… wiem. Przejrzyj oferty wysyłkowe sklepów odzieżowych, trzeba kupić ci jakieś ubrania. Rozejrzyj się, wybierz sobie coś i mnie zawołaj.- Zakończył i wyszedł, zostawiając mnie samą.
-Sponsoring czas zacząć, nie?- Westchnęłam cicho.
A potem pognałam do pokoju, rozanielona perspektywą zakupu czegoś bez konieczności martwienia się o cenę.
Jednak Jr wiedział, jak uszczęśliwić dziewczynę.

-Pływasz jak ryba.- Usłyszałam i zatrzymałam się w jednej trzeciej długości basenu, zadzierając głowę. Jared stał przy samej krawędzi, ubrany jedynie w czarne spodenki na gumce.- Nie urodziłaś się czasem w wodzie?- Spytał i wskoczył do zbiornika, wzbijając deszcz kropli. Zanurkował, przepłynął parę metrów i wynurzył się, prychając.- Ile długości dajesz radę?
-Nie wiem, ale zajęłam drugie miejsce w szkolnych zawodach pływackich. A co, chcesz się pościgac?
-Ze srebrną medalistką?
-Czemu nie? Może jesteś w tym dobry.- Zachęcałam go, nie wiem w sumie, po co.
-Wiem, w czym jestem dobry.- Odparł znudzonym tonem.
To tyle, jeśli chodzi o jakieś wspólne rozrywki. Jakbym miała spodziewać się, że podskoczy z radości, bo młoda bździągwa chce zrobić sobie wyścigi w basenie.
Przez pół dnia nudziłam się we własnym towarzystwie, najpierw przeszukując sklepy wysyłkowe, potem wybierając z ich oferty ubrania, które najbardziej mi się spodobały, później oglądając telewizję i czytając. Jared przez cały ten czas załatwiał swoje sprawy, od czasu do czasu pokazując się gdzieś z telefonem przy uchu albo w rękach. Gadał albo pisał, i tak całymi godzinami, jakby był jakimś biznesmenem, który musi non stop nadzorować pracę swoich podwładnych.
A teraz zostałam potraktowana jak głupi dzieciak, proszący dorosłego o odrobinę uwagi. Jeśli tak miały wyglądać najbliższe tygodnie, to... będę musiała zacisnąć zęby i jakoś to przetrwać.
Odrzuciłam na plecy mokre włosy, podpłynęłam do drabinki, uwiesiłam się na niej i wystawiłam twarz do słońca, delektując się jego przedwieczornymi promieniami. Nie przypiekało już jak palnik gazowy, tylko grzało milutko, osuszając mi skórę swoim ciepłem.
-Jesteś wystarczająco opalona, Ellie. Nie eksponuj się tak na słońcu, to niezdrowe.- Jr natychmiast znalazł się przy mnie, wraz ze swoimi zasadami, czy też uwagami, mała różnica.
-Życie ogólnie jest niezdrowe i prowadzi do śmierci.- Odpaliłam.- Nie pij, bo to niezdrowe. Nie pal, bo od tego się umiera. Schudnij. Nie rób tego, nie rób tamtego. Rozumiem, gdyby dajmy na to ci, którzy nie palą, żyli wiecznie, ale oni też idą do piachu, może nie przez raka płuc, ale tak czy tak kończą jak palacze. Pod ziemią. Po co komu dociągnąć do setki, jeśli przez całe życie trząsł się ze strachu, czy robi wszystko, żeby dłużej żyć?- Odwróciłam się tyłem do drabinki, stając na jednym ze szczebli i trzymając się poręczy.- Mój tato zawsze mówi: "jem to, co lubię, palę, bo lubię, chodzę spać wtedy, kiedy chcę. Może będę przez to żył krótko, ale za to radośnie, a te wszystkie dietetyczne smutasy mogą mi nagwizdać".- Mówiłam, wyrzucając z siebie tym samym całą złość i znudzenie. Nie było dla mnie ważne, o czym mówię, chciałam tylko, żeby Jr mnie słuchał.- Nie twierdzę, że popieram takie luzackie podejście, ale weź, chwila w słońcu, do tego po południu, raczej mnie nie zabije.
-Lepiej być ostrożnym, niż potem żałować.- Jr przysunął się do mnie i stanął na tym samym co ja szczeblu, bezczelnie rozsuwając mi stopy na boki.- Może niekiedy wydaje się, że przesadzam, ale jak dotąd dzięki swoim zasadom mam się dobrze.- Trzymając się jedną ręką drabinki, drugą sięgnął pod wodę, złapał mnie za nogę i podniósł ją, opierając udem o swoje biodro. Gdy to zrobił, przycisnął się do mnie brzuchem.- Mała przymiarka.- Stwierdził z szerokim uśmiechem zadowolenia.
Byłam onieśmielona tym, co zrobił i stałam jak kołek, powoli rumieniąc się ze wstydu. CZUŁAM go przez swój strój i jego spodenki. Nie był twardy, ale chyba niewiele brakowło, by się taki zrobił. Niby mogłam uciec, włażąc jakoś tyłem po drabince, ale zamarłam z zaskoczenia, gapiąc się w rozbawione oczy Jareda. Pochylił się do mnie powoli, aż nabrałam przekonania, że chce mnie pocałować. Gdy był już naprawdę blisko, odwrócił głowę i przytknął policzek do mojego, lekko drapiąc mnie zarostem.
-Kiedyś cię tak wezmę, w środku nocy przyprowadzę cię tutaj i każą stanąć właśnie w tym miejscu, tak, jak teraz. Pamiętaj.- Szepnął i lekko pchnął biodrami.
-No no, widzę, że gołąbeczki nie próżnują.- Rozległo się nad moją głową.
Jr odsunął się, spojrzał w górę i wyszczerzył się w uśmiechu.
-Shannon.- Powiedział, puszczając mnie.- Co tam, braciszku?- Odsunął mnie na bok i wyszedł z basenu.
Natychmiast odwróciłam się, chcąc zobaczyć, jak wygląda brat Jr. Spodziewałam się, że pewnie będzie wyglądał znajomo, ale nie.
Zobaczyłam nieco krępego, niższego od Jareda mężczynę w śmiesznym kapeluszu, kojarzącym mi się ze strażnikami leśnymi. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, ale nawet mimo to nie widziałam między braćmi żadnego podobieństwa.
-To jest ten twój pączuszek?- Shannon kucnął, przyglądając mi się z bliska. Widziałam swoje zniekształcone odbicie w jego okularach, wypłocha z mokrymi włosami i z ogłupiałą jeszcze po "występie" Jr miną.
-Tak, to Eleanor.- Jared stanął za nim, wycierając się leniwie ręcznikiem.- Ellie, wyjdź i pokaż się Shanowi.
Niezbyt spodobał mi się sposób, w jaki to powiedział, jakby chwalił się nowym nabytkiem, ale... No tak, byłam nabytkiem, i najwyraźniej jego brat o tym wiedział.
Wyszłam z wody, w duchu przysięgając sobie, że pomówię z Jaredem o tym, jak bardzo nie życzę sobie, żeby wieść o naszym układzie rozeszła się wśród jego rodziny i znajomych. Mógł zniszczyć mi opinię, gdyby, dajmy na to, jakiś pismak roztrąbił w gazecie, że Leto kupił sobie dziewicę.
-Całkiem niezła jak na kupną. Serio nieużywana?- Shannon obszedł mnie dokoła tak blisko, że otarł się o mnie ramieniem. Był gdzieś tak mojego wzrostu, więc gdy stanął przede mną, popatrzyłam buntowniczo w jego odblaskowe szkła.
-Sprawdzona.- Jr rzucił ręcznik na jeden z leżaków i siadł na drugim, odciągając go wcześniej w cień.
Shannon dołączył do niego, rozwalił się "po męsku", zdjął okulary i zaczął oglądać mnie z góry na dół. Ja też mogłam mu się lepiej przyjrzeć: miał ładne, brązowe oczy, zupełnie inne, niż Jared. Ogólnie był przystojniejszy.
Odwrócił się na chwilę do Jr, potem znów wbił we mnie wzrok. Wydęłam usta, nie odzywając się, wzięłam swój ręcznik i stanęłam kawałek dalej, plecami do nich, okazując swój brak zainteresowania. Może zachowałam się niegrzecznie, ale byłam wkurzona.
-Ktoś wie, że ona tu jest?
-Nie. Nie ma nikogo w LA, przyjechała tu z Indiany prawie rok temu.- Jr nie omieszkał go poinformować.
-Nie dzwoniła do nikogo?- Shannon zadawał dziwne pytania, których celu nie rozumiałam. Dlaczego niby miało interesować go, czy z kimś rozmawiałam o tym, gdzie jestem i po co?
Poczułam ukłucie niepokoju i nadstawiłam uszu, nie chcąc uronić ani słowa z tego, co o mnie mówili.
-Nie ma komórki.- Jared znów pospieszył z odpowiedzią.- Poza tym sądzę, że nie chce, żeby ktoś wiedział. Wstydzi się tego, co robi.
-Może mówiła znajomym, koleżankom z pracy, komuś zaufanemu.
Słysząc to odwróciłam się do nich, już poważnie wytrącona z równowagi ich dziwną rozmową na mój temat. Siedzieli, patrząc na siebie z głupkowatymi uśmiechami, potem równo, jak na sygnał, popatrzyli na mnie
-Straciła pracę jakiś czas temu i nie mogła znaleźć nowej, dlatego wystawiła się w sieci. O ile wiem, nie ma znajomych.
-Proszę, jak na życzenie.- Shannon zachichotał radośnie i zatarł ręce.- To co, zabawimy się tak, jak z poprzednią?- Rzucił od niechcenia, a mnie zaczęło robić się zimno. W jednej chwili cała pokryłam się gęsią skórką, zamierając w bezruchu z ręcznikiem owiniętym wokół włosów.
Jak z poprzednią? Więc nie byłam pierwsza? Jr mnie okłamał?
-Czemu nie, tylko pamiętaj, tym razem ja jestem pierwszy.- Jared pogroził bratu palcem.
-Luz.- Shann zdjął kapelusz i położył sobie na kolanach.- Oczywiście dasz popatrzeć?
-No ba, przecież ktoś musi przytrzymać jej ręce w razie, gdyby się szarpała.- Jared wstał, przeciągając się lekko.
-O czym wy mówicie?- Szepnęłam. Na pewno mnie nie usłyszeli, sama siebie ledwie co słyszałam. W uszach huczało mi echo ich słów, zagłuszane głośnym łomotem mojego serca. Czułam, że blednę, cała krew zebrała mi się gdzieś w brzuchu i zrobiło mi się niedobrze. Ze strachu nie mogłam nawet się poruszyć, jakby ich rozmowa działała na mnie hipnotycznie.
-Jar, jakby co, masz jeszcze gdzie zakopać zwłoki, czy tym razem ja mam się ich pozbyć?
-Zakopię ją tam, gdzie pierwszą, pewnie już się przez te parę lat rozłożyła.- Jr zrobił w moją stronę dwa kroki.
W momencie, gdy się poruszył, moje mięśnie odzyskały sprawność. Rzuciłam w niego mokrym ręcznikiem, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać. Nie myślałam, co robię, po prostu gnałam przed siebie, byle dalej od nich, od śmiejącego się na cały głos Shannona i wołającego mnie Jareda. Pędziłam ścieżką, ledwie wyrabiając się na jej zakrętach, wpadłam do domu, przebiegłam przez kuchnię, hol, dopadłam schodów i, pokonując po dwa stopnie naraz, w parę sekund znalazłam się na piętrze. Wbiegając do pokoju omal nie urwałam drzwi: zamknęłam je za sobą i przekręciłam klucz, szczęśliwa, że udało mi się uciec. Dopiero wtedy usłyszałam własny, podobny do łkania oddech.
Dopadłam szafy, wywlokłam z niej torbę i zaczęłam na ślepo wrzucać do niej swoje rzeczy, nawet nie patrząc, czy przypadkiem czegoś nie zniszczę. Było mi wszystko jedno, chciałam tylko jak najszybciej zwiać i nie dać się zgwałcić.
Jak mogłam być tak głupia i naiwna? Jak mogłam nie pomyśleć, że będąc anonimowa w wielkim mieście, narażam się na niebezpieczeństwo, na przemoc, nawet na śmierć? Gdzie podział się mój rozum? Przecież nikt nie widział, jak wsiadałam do samochodu Jareda. A nawet, gdyby widział, to co? Wątpiłam, żeby ktokolwiek w tym mieście zwracał uwagę na wszystko, co działo się wokół niego, i zapisywał numery każdego wozu, do którego wsiada jakaś młoda dziewczyna.
Nikt nie miał pojęcia, gdzie jestem i z kim. Nie zabezpieczyłam się w żaden sposób, nie zawiadomiłam nikogo, przez co teraz stanęłam wobec sytuacji, w której musiałam liczyć tylko na siebie.
Pakując się, co chwila patrzyłam na drzwi w oczekiwaniu, że klamka poruszy się a potem Jared, albo jego brat, zacznie się dobijać.
Obejrzałam się za siebie, oceniając, czy uda mi się uciec oknem. Gdyby obaj stali na korytarzu, mogłabym rzucić torbę na trawę i spróbować zejść, łapiąc się wszystkiego, czego się da.
-Ellie, co ty robisz?- Głos Jr rozległ się z tak bliska, że pisnęłam, przestraszona, i upuściłam na podłogę ulubioną porcelanową figurkę aniołka, prezent od brata. Dał mi ją, gdy wrócił ze swojego pierwszego wyjazdu do Kanady. Aniołek rozprysnął się w drobny mak, obsypując mi okruchami stopy. Poczułam piekący ból, gdy jeden z ostrych kawałków drasnął mnie w kostkę.
-Ellie, to były tylko żarty.- Jared znalazł się nagle koło mnie.
Boże, zapomniałam o drzwiach do jego pokoju. Drzwiach, w których nie ma zamka. To przez nie wszedł, zaskakując mnie jak ostatnią idiotkę.
-Nie próbuj mnie dotykać, albo będę krzyczeć tak, że usłyszą mnie na drugim końcu miasta.- Zagroziłam, cofając się w stronę wyjścia na korytarz.
-Ellie, my tylko żartowaliśmy, naprawdę. Nikt niczego ci nie zrobi. Prawda, Shan?
-Dokładnie. Nie mów, że to łyknęłaś, mała.- Shannon stał w drzwiach Jareda, oparty ramieniem o futrynę, i śmiał się wesoło.
Coś boleśnie ukłuło mnie w prawą stopę: najwyraźniej, cofając się, nadepnęłam na jeden z okruchów aniołka, wbijając go w ciało.
-W tej chwili stąd wyjdę, a wy mi w tym nie przeszkodzicie.- Powiedziałam, idąc dalej i zasłaniając się torbą jak tarczą.
-Ellie, uspokój się. Przepraszam, jeśli się przestraszyłaś, myślałem, że się połapiesz.- Jared szedł w moją stronę, nic sobie nie robiąc z tego, że zamierzam się na niego trzymanym w ręce bagażem. Drugą ręką próbowałam namacać tkwiący w drzwiach klucz.- Trochę przesadziliśmy, ale z nami tak już jest, że jak się zejdziemy, to potrafimy gadać głupoty.- Uchylił się, gdy zrobiłam zamach, i złapał mnie w pół, chwytając przy tym za ręce. Zaczęłam się wyrywać.- Wszystko dobrze, Eleanor, nic ci nie grozi.- Powiedział, trzymając mnie mocno, potem podniósł mnie i wziął na ręce. Zrobił to tak niespodziewanie, że instynktownie wypuściłam z dłoni uchwyt torby i objęłam go za szyję, bojąc się upadku.- Shan, przynieś apteczkę.- Rzucił do brata, niosąc mnie na łóżko.
-Lecę.
-Ellie, zraniłaś się w stopę, muszę wyjąć szkło i opatrzyć ranę.- Jr położył mnie ostrożnie na posłaniu. Już nie było mu wesoło, był zaniepokojony i poważny.- Jeszcze raz przepraszam, nie wiedziałem, że w to uwierzysz. Przecież to było tak przesadzone, że aż niepoważne.- Tłumaczył, trzymając mnie za ramiona. Wciąż się z nim szarpałam, ale jakoś bez przekonania, że uda mi się uwolnić. Bezsilnie czekałam, aż zacznie zrywać ze mnie mokry kostium i zrobi to, o czym rozmawiali. A potem pozwoli na to bratu.
-Proszę, wypuść mnie, nic nikomu nie powiem.- Szepnęłam żałośnie, patrząc na niego z błaganiem w oczach.- Pozwól mi wyjść.
-Nigdzie nie pójdziesz. Masz rozwaloną stopę, krwawisz.- Zerknął na wracającego z apteczką Shannona.- Dobrze, Ellie, a teraz spokojnie. Puszczę cię, ale jeśli będziesz próbowała wstać, Shan cię przytrzyma. Kurwa, to naprawdę nie wygląda dobrze, zakrwawiłaś całą podłogę.- Powiedział, zabierając ręce.
Nie drgnęłam nawet. Mając nad sobą dwóch facetów, w tym jednego, szykującego się złapać mnie natychmiast, gdy się ruszę, dałam za wygraną. Niech robią ze mną, co chcą, wszystko mi jedno. I tak nie mam z nimi szans.
-Muszę wytrzeć ci stopę, żeby zobaczyć, jak głęboko utkwiło w niej szkło. Może zaboleć.- Jared odezwał się gdzieś niżej.
-Porcelana. To nie było szkło, tylko porcelana.- Poprawiłam go i… rozpłakałam się.- Mój aniołek, przez was rozbiłam aniołka. Dostałam go od brata.
Leżałam i beczałam nad roztrzaskanym prezentem, nawet nie czując tego, co Jared robił z moją nogą. Bolało, ale tak, jakby ból doskwierał mi z daleka, więc nie zwracałam na niego uwagi.
Chyba potrzebowałam się wypłakać. Znalazłszy do tego powód, wylewałam żale nad wszystkim, co działo się ze mną przez ostatnie tygodnie, a nawet miesiące. Płakałam z tęsknoty za domem i rodziną. Płakałam, bo byłam głupia, a moje marzenia okazały się dziecinne. Płakałam, bo żadne się nie spełniło. Płakałam, bo spadłam na dno. I dlatego, że oni naprawdę tylko żartowali. Nikt mnie nie atakował, za to Shannon, który siedział obok, trzymał mnie za rękę, głaskał po policzku i mówił coś uspokajająco, co chwila przepraszając za to, że przez niego straciłam pamiątkę i zrobiłam sobie krzywdę.
-Shan, możesz przynieść mi telefon? Leży u mnie. Muszę pogadać z Emmą.- Jared usiadł po mojej drugiej stronie.
-Dzwoń z mojego. Jakaś pilna sprawa?
-Wiem, jak mogę wynagrodzić Ellie to, że tak ją przestraszyliśmy.
Słyszałam jak rozmawiają, i przestałam płakać, choć było mi z tym tak dobrze, że mogłabym użalać się nad sobą do białego rana. Jednak ciekawość zwyciężyła, więc skończyłam chlipać i otworzyłam oczy. Natychmiast natknęłam się na wlepione we mnie spojrzenia obu Leto.
Jared uśmiechnął się i mrugnął, trzymając przy uchu telefon, potem odsunął go, włączył coś i położył mi na brzuchu. W pokoju rozległ się po sekundzie zdyszany, kobiecy głos.
-Shannon?- Spytała.
-Nie, Jared. Emmo, skarbie, chcę, żebyś dopisała do listy jeszcze jedną osobę, która z nami jedzie. Domów bilet na samolot i powiadom kogo trzeba, żeby nie było kłopotów z rezerwacją w hotelach.- Powiedział, patrząc na mnie.
-Nie rozumiem. Wszystko mamy już prawie dopięte, a ty wyskakujesz nagle z dodatkową osobą? A co, jeśli nie będzie już wolnych miejsc w samolocie? Nie będę zmieniać rezerwacji na inny termin, najwyżej zaklepię miejsce na następny lot.- Kobieta z którą rozmawiał Jr, Emma, mówiła szybko, nerwowo.
-Nie. Jeśli nie będzie miejsc, załatw, żeby kogoś przenieśli na inny termin. Nie obchodzi mnie, kogo. – Jared był stanowczy, a w jego tonie pojawił się upór.
Siedzący na wprost niego Shannon zaczął dawać mu jakieś znaki i machać rękami, pytając cicho, czy bratu do reszty odjebało.
A ja tkwiłam między nimi, nie rozumiejąc z tego zupełnie nic. Jaki lot? Jakie terminy? Jakie rezerwacje w hotelach? Jakie wynagradzanie mi krzywdy?
-Dobrze. Zrobię, co się da, wiem, jaki jesteś upierdliwy, jak nie dostaniesz tego, czego chcesz.- Głosowi towarzyszyło westchnienie rezygnacji.- Na jakie nazwisko mam wszystko załatwić?
-Czekaj.- Wstał, poszedł po moją torbę, leżącą przy drzwiach, wrócił, wysypał z niej wszystko na podłogę i podniósł coś. Mój paszport.- Mam. Zapisujesz?
-Tak. Wiesz, że zawsze mam pod ręką notatnik.
-Eleanor Susannah Swift. Przeliterować?
-Możesz, wolę mieć pewność, że zapisuję poprawnie.
Jared przeliterował moje imiona i nazwisko, całkowicie lekceważąc przy tym pantomimę Shannona, który gestykulował tak zapalczywie, jakby odpędzał od siebie stado os. Omal się nie roześmiałam, gdy przypadkiem palnął się przy tym w ucho.
-Zapisałam.- Chwila ciszy.- Jared, możesz mi zdradzić, kim jest ta Eleanor i dlaczego z nami leci?
-Pracuje dla mnie.
To przynajmniej było zgodne z prawdą, może nie w całości, ale prawie.
-Zatrudniłeś ją jako…?- Niedokończone pytanie zawisło w ciszy, jaka po nim zapadła.
Czekałam, aż Jr powie, że bierze mnie tam, dokąd się udaje, gdziekolwiek to jest, jako laskę do towarzystwa. Albo powie wprost, że zabiera z sobą dziwkę, żeby mieć ją w razie czego pod ręką. Z rozmowy wynikało, że on i Emma znają się od dawna, więc nie zdziwiłoby mnie, gdyby nie krył przed nią, kim jestem. Powiedział bratu, mógł powiedzieć innym, choć naprawdę nie chciałam, żeby to robił.
-Zatrudniłem ją jako swojego kierowcę.- Oznajmił. Prawie w tej samej chwili Shannon powiedział cicho „ja pierdolę”.
-Mam wciągnąć ją na listę pracowników? Jeśli tak, będę potrzebowała numeru jej ubezpieczenia i paru innych danych.
-Nie trzeba, płacę jej sam. Zadzwoń do mnie, jak wszystko załatwisz, dobrze?
-Jasne. Na razie, Jared.
-Pa, Emmo.- Jr rozłączył się i oddał telefon Shannonowi.
-Popierdoliło cię, Jar? Chcesz zabrać w trasę dziwkę?- Brązowooki przystojniak od razu zaatakował. Z pocieszyciela zmienił się w jednej chwili w kogoś mi niechętnego.
-Wypraszam sobie, nie jestem…- Poderwałam się, oburzona.
-Jesteś.- Przerwał mi.- Dajesz za kasę, więc jesteś dziwką.- Znów zwrócił się do brata.- Zamieniłeś się rozumem z własnym chujem? Boisz się, że ktoś ci ją wydyma, zanim wrócisz? Ja pierdolę, nie wierzę. On zabiera w trasę podręczną piczkę.- Shannon rozejrzał się po pokoju, jakby szukał niewidzialnej publiczności.
-Co w tym złego? Ellie pojedzie jako mój szofer, i tego będziemy się trzymać.- Jared położył nacisk na drugie zdanie.- Zresztą, będzie prowadzić, jeśli gdzieś się wybierzemy.
-I co, mam opowiadać, że to twój kierowca, tak?
-Tak. Nie jedzie na długo, mam z nią umowę na jakiś miesiąc od teraz, no, może pięć czy sześć tygodni. Potem powiem Emmie, że Eleanor musi wracać do domu, bo jej ciocia ma katar, zarezerwuję jej bilet i wyślę do Stanów.- Jared klepnął go w ramię.- O nic się nie martw, braciszku.- Zabrał apteczkę i wstał.- Włączę ekspres, mam ochotę na kawę.- Przekręcił klucz i otworzył drzwi na oścież.
-Shannon, o co chodzi z tym wyjazdem? Nic nie zrozumiałam poza tym, że mam z wami lecieć i że tobie się to nie podoba.- Spytałam, gdy Jr znikł w korytarzu.
-Mamy kilka występów w Europie, za półtorej tygodnia pierwszy.- Brązowooki spojrzał na mnie z namysłem.- W sumie nie wiem, czy ciągle mi się nie podoba, że jedziesz. Niezła z ciebie suczka, może będziesz chciała dorobić sobie na boku? Lubisz w dupkę? A może wolisz possać? Dobrze zapłacę.
Nie słuchałam go. Zerwałam się z łóżka, w przelocie zauważając na nim sporą plamę krwi, nałożyłam na stopy leżące obok sterty ubrań tenisówki, i kulejąc uciekłam z pokoju.
Było mi przykro, że brat Jareda tak szybko mnie zaszufladkował i traktował jak zwykłą dziwkę. Jr powiedział mu przecież, że nigdy z nikim nie spałam, dlaczego więc Shannon wyskoczył z takimi propozycjami? Myślał, że chronię jedno, zarabiając drugim? Albo że z porządnej dziewczyny zmienię się, ot tak, w kurwę? Że gdy usłyszę o pieniądzach, natychmiast zdejmę majtki i odwrócę się, żeby mnie przeleciał?
Wyszłam z domu, okrężną drogą, żeby nie natknąć się na Jr, robiącego sobie kawę, i zaszyłam się w ogrodzie na tyłach, po drodze zabierając z sobą ręcznik. Rozłożyłam go na trawie, usiadłam, podciągnęłam kolana pod brodę i zapatrzyłam się przed siebie.
Wyjazd do Europy jawił mi się jako coś nierealnego. Nie wierzyłam w to. Przypuszczałam, że Jared tak tylko powiedział, „załatwił” z Emmą, a gdy tylko pójdę spać, wszystko odwoła.
Biedne, sprzedajne dziewczyny znikąd nie jeżdżą po świecie w towarzystwie sławnych i bogatych mężczyzn. Biedne dziewczyny znikąd są pieprzone na tylnych siedzeniach samochodów, albo w tanim motelu na uboczu, nawet, jeśli są dziewicami. A potem mówi im się „spierdalaj”.
A ja byłam biedną, sprzedajną dziewczyną z nikąd, w stanie Indiana.

                                                                    ****

Podobało się? ;)
Cóż, może Shannona było mało, ale za to ostro sobie poczynał. 
Nie wiem co będzie w nastęnym rozdziale, nie pytajcie. Zobaczę, co wymyślę, ale na pewno znajdzie się w nim coś gorętszego, niż jaredowa przymiarka w basenie. 
W końcu głównie o to w tym blogu chodzi :)
Pozdrawiam i czekam na komentarze.
Yas.

31 komentarzy:

  1. Shannon, Shannon.... Siedze w wannie i spiewam, jestes zadowolona? :D
    Rozdzial mi sie podobal (wcalenie nie dlatego, bo Shann!) a zwaszcza przemyslenia(?) Ellie wzgdledem tego jaka teraz jest.
    I trochu szkoda, ze Szynek tak szybko szufladkuje ale znajac Ciebie to tu armagedon po drodze przezyjemy.
    Weny, pomyslow, czytelnikow,
    Lidka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Jak gdzieś już wspomniałam, Szynek tutaj to taki odrobinę pustak, więc za wiele się po nim spodziewać nie warto. Czasem zabłyśnie, ale też czasem na po dupie. Ellie nie raz będzie miała go dość.
      A zresztą, co ja gadam na wyrost, nie wiem, co się będzie działo i jakie pomysły wpadną mi do głowy.
      Yas.

      Usuń
  2. Nie podoba mi się Shannon ;_; Jak to jest możliwe? No, ale zachował się trochę podle ;_; Crying, bo Shanni zawsze był perf ;_;
    Coś ostrzejszego niż przymiarka w basenie? Boję się, ale mimo wszystko czekam ciekawa co tam Jared wymyśli. :D I nadal nie podoba mi się to jak traktuje Ellie, ale chyba będę musiała przeżyć.
    Trasa? On oszalał? Gawd, jak to się wyda to się dziewczyna załamie! No, no, coś czuję, że to pociągnie się dłużej niż miesiąc.. xD

    Pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczywistości Shann na pewnoe nie jest perf, więc nie będę tu robić z niego ideała.
      Co do zachowania wobec Ellie: widział ją pierwszy raz w życiu, nie zna jej, wie tylko, że sprzedała tyłek Jaredowi. Dla niego dziwka to dziwka.
      Jared. On też w sumie wie o Ellie tyle, co nic. Dlatego traktuje ją przedmiotowo. Może z czasem mu to przejdzie.
      Yas.

      Usuń
  3. CZESC,
    zaraz mnie cos strzeli..I chyba mam PMS, bo czytajac o tych popieprzonych komentarzac Shannona i Jr przy basenie, naszly mi lzy do oczu...Jest mi niedobrze na mysl, co dalej z E. bedzie sie dzialo; jestem cholernie wrazliwa na takie czyny wzgledem drugiego czlowieka, ale w tym wypadku ona nie miala 'innego wyjscia',musi Jareda przelknac (doslownie raczej tez),dac rade, WYTRZYMAC...A propozycje Shanna to gwo warte cholera jasna, Niech sie odczepi,ok ?Bo tak,jak go lubie to tu znienawidze.Tak mi szkoda glownej bohaterki, ze nie moge...I wiem,ze nie raz I nie dwa zbiora mi sie lzy,czytajac tę historie.
    Szkoda Aniolka.
    Te opowiadanie ukazuje jedna z 56764345678 twarzy Jr jak I Shannona i powinny sobie zdac z tego sprawe te wszystkie dziewczyny,ktore widza w braciach niewiadomo jak cudownych,genialnych,pieknych,wraliwych I uj wie jakich jeszcze ludzi.
    Tyle ode mnie, ide rozmyslac o tej historiI.
    Trzymaj sie I czekam-jak to ja - z wielka niecierpliwoscia na kolejny rozdzial ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, że postaram się nie dawać Tobie ani innym czytelikom powodów do smucenia się przy czytaniu tego opowiadania. Nie lubię kłamać. Będzie czasami bardziej łzawo, musi być. To nie będzie tak, że Ellie raz dwa przywyknie do tego, co się dzieje. Tak się chyba nie da. Może i zachłyśnie się na chwilę piękną (ha-ha) przygodą, ale nie raz przyjdzie jej zmierzyć się z przykrościami.

      Następny będzie. Tyle wiem :)
      Yas.

      Usuń
  4. Chyba mogę już napisać, że to opowiadanie ląduje w szufladce: Ulubione. Naprawdę, tym rozdziałem zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie.
    Jared i Shann to typowi faceci. Tysiące twarzy, ale w głowie zawsze im jedno. Co do tej rozmowy braci, to na początku też miałam jakieś złe przeczucia, że jednak chcą ją wykorzystać, upokorzyć, ale w odpowiednim momencie zaczęłam się śmiać, kiedy uzmysłowiłam sobie, że żartują. Chciałabym napisać, że lubię Shanna, jeszcze ten moment, w którym przepraszał i pocieszał Ellie... Ale potem, palant, musiał wyskoczyć z dziwką i swoimi tekstami. Mimo wszystko zachował się nie fair. A co do Jareda, to tak się zastanawiam... No bo nie boi się tego, ze Ellie może napisać do pierwszej lepszej gazety o tym, że sławny Jared Leto kupuje sobie dziewice, dziwki i co tylko jeszcze? Przecież to też może zaszkodzić jemu, jak nie tylko jemu. Ellie całkiem śmiało może zrobić z siebie ofiarę. Ale to tylko takie moje przemyślenia, o :D.
    Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział,
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się podoba :)
      Pisząc rozmowę przy basenie miałam nadzieję, że jest na tyle przegięta, by połapać się, że to żarty. Widzę, że mi się to udało.
      Jared się nie boi. Może po prostu nie myśli, że dziewczyna, której nikt nie zna, mogłaby mu nabruździć, skoro sama chce, by jej czyn pozostał tajemnicą. Jej słowo przeciwko jego słowom, zawsze przecież może zrobić z niej napaloną fankę, która wymyśla cuda.
      Cóż, od jutra zaczynam myśleć nad nastęnym kawałkiem.
      Pozdrawiam. Yas.

      Usuń
  5. Uwielbiam wracać z pracy i czytać nowe rozdziały od Ciebie. :) Znowu przegapiłam swój przystanek, ale warto. Przystojny przygłup nie jest zły, nadrabia wyglądem ;p Chichotałam jak obląkana pod nosem jak czytałam tę wymianę zdań między chłopakami zaraz po tym jak Shannon wpadł :D I przez moment naprawdę myślałam, że coś dziwnego planujesz, bo nigdy się nie przewidzi co dalej.
    Genialne i realistyczne, szczególnie jak Ellie się totalnie rozkleiła.
    Szczerze? Wolę takiego Shanna. Jak trzeba to poglaszcze po policzku, przytuli, a czasem i takie bydlę z niego wychodzi.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, w tym opo Shannon będzie człowiekiem, facetem, takim realnym. Słodki był w tamtym, ale tylko raz mógł taki być. Tutaj może czasem wyjdzie z niego rycerz... z zakutym łbem.
      Kolejny pewnie w przyszłym tygodniu, chyba, że coś mnie oświeci, albo mi się przyśni. Różnie bywa :)

      Usuń
    2. W tamtym to czasem był totalnie ciepła klucha ;p Ale moim zdaniem facet musi jednak czasem być też bydlakiem niestety, bo za miło to za nudno. Liczę, że rozdział pojawi się jak najszybciej :)

      Usuń
    3. Z tym się zgodzę.
      Tutaj największym bydlakiem będzie jednak Jared :)

      Usuń
  6. A się uśmiałam, jak Shannon gadał z Jaredem. I w dodarku Ellie w to uwierzyła! :D świetny rozdział. Ale jakoś nie mogę polibić tutaj Jareda, bo wgl za nim nie przepadam. Wydaje mi się śmieszny, bo mówi nie bierz tego, tamtego owego. Jeszcze wyjdzie z tego, że nie będzie mogła wziąć niczego. I przepraszam, że ostatnio nie skomentowałam, ale miałam wgz zaw i musiałam się uczyć. Nareszcie koniec, więc powinnam komentować :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawałek z rozmową przyszedł mi do głowy w pracy, i tak się z niego śmiałam, że koleżanka spytała, z czego rżę.
      Tak jak Ty, też nie lubię Jareda. Uważam go za nadętego megalomana, ale mimo to zdecydowałam się pokazać go tu "po ludzku". Pomijam też fakt, że osobiście nie dotknęłabym go nawet kijem, tak bardzo jest dla mnie nieapetyczny jako facet.
      Jego zachowanie i mnożenie zakazów i nakazów ma swoje głębsze podstawy, które Ellie z czasem odkryje. Tak, jak i inne ciekawe rzeczy. Wszystko po kolei :)
      Wcale się nie boczę, jeśli ktoś nie skomentuje rozdziału. Zawsze jest jakiś powód. Ale komentarze luuubię :))
      Pozdrawiam. Yas.

      Usuń
  7. Chciałabym z góry Cię mocno przeprosić, że przestałam komentować, ale moja durna komórka nie chce dodawać komentarzy na blogspot.com, a nie mam innej możliwości. Ale to nie zmienia faktu, że na bieżąco czytam. Właśnie. Kochana, podbiłaś moje serce historią o Yas, zawładnęłaś moim sercem historią o Van i coś czuję, że ukradniesz mi moje serducho tą historią o Ellie. No po prostu WOW! Przyznam, że nie mogę się doczekać scen łóżkowych! Biorąc pod uwagę fabułę całej historii, to będą one właśnie takie jakie najlepiej Ci wychodzą w opisach! *.* Troszkę głupio się czuję jak czytam o takim Shannonie, bo nawet nazwać go Shannie tutaj nie można. Ale to dobrze. Oprócz tego, że Jared jest skończonym łajdakiem i draniem, miło, że wprowadzasz jakieś zmiany w historiach. Nie przyzwyczajasz, a wręcz przeciwnie cały czas zadziwiasz. I tempo tej historii, powolutku a dokładnie, też mi bardzo przypadło do gustu. Jestem tylko ciekawa jak też Twoja wyobraźnia zakończy tą historię. Bo jakoś nie widzę tutaj happy-endu z E i J na czele. I biorąc pod uwagę nie ukrywanie sie Jareda z jego ciągutkami do dziwnych zabaw łóżkowych, zastanawiam się też co czeka Ellie. Fakt, faktem należy do Jr, ale mam nadzieję, że jej pierwszy raz nie będzie zwykłym samczym spuszczeniem sobie z krzyża. No w każdym bądź razie oczekuję na nowy. I jeszcze raz przepraszam za brak komentarzy. Chyba, że zadowolą Cię takie wysyłane drogą mailową?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. P.S a jak tam sytuacja z wydawnictwem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim: witaj z powrotem :) Myślałam, że przestałaś czytać, a to tylko telefon. Możesz komentować mailowo, widzę, że też się dodają pod rozdziałem.
      Yas i Vae czekają na przypływ gotówki, żeby zaistnieć na półkach w księgarniach. Wciąż jeszcze mam nadzieję, że wygram w totka ^^
      Van, niestety, czeka na epilog, który będę pisać dziś albo jutro. Potem skupię się już tylko na Ellie, której kibicuję, bo polubiłam tę pogubioną w sobie dziewicę. Jeszcze dziewicę :)
      Sceny łóżkowe będą. W każdym rozdziale przemycę coś erotycznego, czasem napiszę więcej, czasem mniej o tym, co pan Leto wyrabia z młodą panną. Nie wiem, jakie to rzeczy, spodziewam się, że będą pojawiać się w mojej głowie bez uprzedzenia, niejako wykorzystując dziejącą się w danej chwili akcję. Tylko jeden incydent mam już zaplanowany i obmyślany. Ojjj, i to jaki :) Ale do niego jeszcze dobry kawałek, bo akcja jest związana z konkretnym miejscem i porą.
      Pierwszy raz Ellie na pewno nie będzie taki, jakiego się obawiasz. Gdyby miał być byle jaki, Jr musiałby zapiąć ją od razu, a tak oboje będą mieli czas na przywyknięcie do siebie, poznanie się trochę, i co najważniejsze, na erotyczną fascynację partnerem. Bo to nie będzie tak, że Jared robi różne rzeczy, a biedna Ellie potem płacze w poduszkę, bo było fuj. To, co będzie robił, wciągnie ich oboje, ale o tym w trakcie rozwoju akcji.
      Co do zakończenia: do wczoraj miałam jedno w miarę dobre, dziś na jego miejsce weszło inne, i chyba długo zostanie jako jedyny pomysł na the end. O ile znów nie wpadnę na coś, co zakasuje tamto. Myślę, że nie, bo to, co mam w głowie, zadowoli wszystkich.
      Shannonem się nie przejmuj, pokazał się dopiero raz, i to niefortunnie. Ellie jeszcze go nie zna, więc i my go nie znamy. Przy pierwszym z nią spotkaniu zabłysnął chamstwem, racja. Co pokaże dalej-zobaczymy. Moja narratorka odkryje pewną rzecz o nim, i to będzie zaskakujące, a zarazem śmieszne.
      Życzę udanego weekendu :)
      Yas.

      Usuń
    2. Nie wiem co by się musiało stać, żebym przestała czytać :D Myślałam
      bardziej o wysyłaniu Ci komentarzy na maila, jeśli to nie problem. Tak więc oznajmiam iż powróciłam ;)
      Co do epilogu Van, to ciężko będzie mi się rozstać z tą malutką charakterną kobietką, ale w końcu zaznała szczęścia u boku świetnego faceta, więc nic
      więcej nie mogę wymagać :)
      Trzymam też w takim wypadku kciuki za totka :)
      O mamusiu, po zapowiedziach boję się, że będę musiała czytać z dala od mojego faceta, bo ślinienie się do ekranu może dziwnie zinterpretować. A co do Shannona liczę, że wlejesz w niego swoje poczucie humoru i że jak zawsze da się polubić. Ellie jako dziewica się boi, a później pewnie pozna smaczek i będzie chciała więcej :D mam nadzieję, że to ona będzie grała później potrzebami Jr, bo seks to niebezpieczne narzędzie ww rękach kobiety :D

      Usuń
    3. Możesz wysyłać mi na mail, będę zamieszczać z Twoim podpisem.
      Van idzie zająć się swoim życiem i swoim słodkim facetem :) I kimś jeszcze, ale o tym w epilogu.
      Ellie pozna smaczek, a jakże, ale nie jest powiedziane, że dopiero "po". Jr pokaże jej to i tamto :) Poza tym dziewczyna już rozkminiała, czy nie udawać przed nim strasznie wstydliwej, gdy tak naprawdę jest ciekawa, więc jakiś ogień się w niej tli, jak myślę.
      Haha, właśnie wymyśliłam fajny kawałek do następnego rozdziału :) Czuj się jego inspiracją. Pod rozdziałem wspomnę, o który mi chodzi.

      Usuń
    4. Co do Van, to możesz być pewna, że po epilogu, którego się nie mogę już doczekać, a jednocześnie nie chcę żeby był szybko, bo wtedy to będzie definitywny koniec. No ale jak już się skończy to od razu przeczytam całość od początku :)
      Co do inspiracji, miło mi bardzo i polecam się na przyszłość :D
      Wiem jak to jest po trochu, bo sama dość długo czekałam przed tym pierwszym razem, więc tym łatwiej trochę mi się wczuć w jej sytuację. Nie mówię o sprrzedaniu się, ale o odczuciach. Boi się, ale by chciała. I już się nie mogę doczekać jej wykorzystywania swojej przewagi nad Jr. Tym bardziej, że wie jak na niego działa, a jak tylko oswoi się z tą dziwną sytuacją będzie wiedziała jak to rozegrać na swoją korzyść. Podejrzewam, że będzie to pełna erotycznego nasycenia relacja i aż się cieszę na to opowiadanie :D Taki zboczuch ze mnie :D
      VampireSoul.

      Usuń
  9. Nie wiem dlaczego, ale jak czytam nowy rozdział to w moich uszach rozbrzmiewają słowa "In the midnight hour she cried- more, more, more!" i to śpiewane przez Villego xD. Powiem po raz 9832497634, że KOCHAM Twój styl pisania, to jest niesamowite i chylę czoła przed Twoim talentem! :)
    Czuję się dziwnie z myślą, ze kończysz już przygodę Van, na pewno będę wracać do tamtego bloga, z drugiej strony bardzo się cieszę na to nowe opowiadanie, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mnie ciekawość zżera od środka.
    Życzę weny i jak większość, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! :)))

    pozdrawiam, aralka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Van musi się już skończyć, najwyższy czas dać jej odpocząć. Przeszła sporo, złe rzeczy się skończyły, o czym więcej pisać?
      Nowe opowiadanie dopiero się rozkręca, jak dotąd ledwie raczkuje. Żałuję, że nie umiem pisać rozdziału dziennie, hehe. Ale jeden w tygodniu chyba wszystkich zadowoli. Pomysły wciąż przychodzą mi do głowy, nawet przed paroma minutami wpadł tam kolejny, który gdzieś wykorzystam.
      Ehh, to blogowe życie, więcej myślę o tym, co pisać, niż o tym, co zjeść.
      Yas.

      Usuń
  10. Na pewno można powiedzieć, że opowiadanie jest inne niż wszystkie. Nie czytałam zbyt wiele internetowych tworów, ale mogę się założyć , że ciężko znaleźć by było inne o takiej tematyce.
    Ciężko będzie odzwyczaić się od tamtego Shannona i nawróconego na dobrą drogę Jareda i przyjąć do wiadomości, że tutaj to Jr będzie tym bardziej taktownym i mniej infantylnym, ale to dopiero początek i pewnie to wszystko wykona obrót o 180° nie raz do końca opowiadania i ten najlepszy na końcu będzie tym najgorszym, a najgorszy najlepszym. Dobra, stop. Coś poplątałam.
    Może nie na temat, ale pisałaś kiedyś opowiadanie z wampiryzmem gdzie bohaterom użyczali twarzy Ville Valo i Andrej Pejic? Skojarzyło mi się jakoś.
    Jaredowa przymiarka w basenie i rozmowa braci rządzą. Gdyby w takiej sytuacji ktoś gadał przy mnie takie rzeczy to zawał murowany ;D
    Ja jestem na tak. Ale jak już wspominałam na yasvt, przeczytam wszystko co napiszesz, nawet jakby
    w przyszłości Shannon miał zapinać własnego brata, bo wszystkiego można się spodziewać. Chociaż nie, wróć, to by było zbyt dziwne.
    - Nikola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, uśmiałam się przy końcówce xD
      Tak, pisałam to o dziwnych wampirach, i właśnie tamta historia prawdopodobnie zostanie wydana jako kilkuczęściowa powieść. Muszę tylko zebrać fundusze na dofinansowanie druku i odesłać do wydawnictwa umowę, którą już dostałam do uzupełnienia. Potem chcę jeszcze wydać "Genesis", i pewnie zacznę pisać jakiś następny dziwoląg...
      Co do tego opwiadania: jest inne, nietypowe, a temat odbiega od tego, co można przeczytać w większości blogów. Nie umiem powiedzieć, czy, a jeśli to ile, będzie w nim zwrotów akcji, ale nie, nie stanie się tak, że jeden będzie zły, a drugi dobry. Obaj Leto będą mieszanką różnych cech, choć to, co wyjdzie o Shannonie, będzie trochę śmieszne.
      Przymiarka w basenie to dopiero początek, Ellie przeżyje sporo całkiem ciekawych momentów z panem Leto.
      Yas.

      Usuń
  11. jeny, czasem nie wiem co mam pisać w tych komentarzach, bo przede mną ludzie powiedzieli już wszystko. C;
    ale spróbuję. Ellie biedaczka została przez nich niefajnie przestraszona, chociaż od początku wiedziałam, że sobie robią jaja z niej, to na jej miejscu wzięłabym to też serio. no bo jak? jest w domu obcego faceta, którego jest dziwką i w sumie może ją spotkać wszystko. z nimi to różnie bywa.
    a z pierwszym razem to no, to jej osobista sprawa w jakimś stopniu, ale to dobrze, że może go poznać... lepiej poznać chociaż trochę niż wcale, wiedząc po sobie.
    to miłe, że ją zabierają w trasę, ale tam może być już dosłownie wszystko. haha! kierowcą, dobry żart. mógł lepszy wkręt wymyślić, że jest np masażystką może? :D
    jestem ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń, co może się tam stać, skoro ma już być później goręcej. pewnie będzie ją uczył sztuczek swoich. może seksu tantrycznego? :P
    nie no, tego w sumie go o to nie podejrzewam :)
    pozdrawiam i ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie goręcej. W najbliższym rozdziale pojawi się coś ciekawszego, niż przymiarka w basenie. Mam nadzieję, że dobrze opiszę to, co zamierzam. W ogóle cześciej kontakty J-E będą miały erotyczny posmak, szczególnie, gdy będą sam na sam.
      Motyw z kierowcą jest mniej podejrzany, niż z masażystką. Młodą "szoferkę" łatwiej wkręcić w towarzystwo, a jej obecność J wyjaśni w jednym z przyszłych rozdziałów.
      Również ściskam :) Yas.

      Usuń
  12. Muszę przyznać, że bardzo ciekawy pomysł na bloga:) Jared jest w nim taki... Sama nie umiem tego określić, ale jest w nim coś takiego, co mimowolnie na razie mi się podoba. Nie żebym popierała jego działania, ale po prostu powiedzmy, że lubię takie charakterki. O ile w poprzednim opowiadaniu był totalnym skurwysynem, tak teraz tutaj jakby coś łagodziło jego charakter. A może to tylko tymczasowe złudzenie. Co do Ellie nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Okaże się w trakcie. A jeśli chodzi o Shannona. Arogancki, pewny siebie playboy. Ale go lubię. Przepraszam, że tak krótko, ale sądzę, że z czasem moje komentarze będą dłuższe, jak na poprzednim blogu. Pozdrawiam i cieszę się, że mogę znowu czytać coś Twojego:)
    Anonimowa od MH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tu jesteś :)
      Właśnie przed momentem zamieściłam kolejny rozdział, i w nim Jr daje przedsmak tego, co będzie robił z małą Ellie.
      Ja też muszę powiedzieć, że charakter Jareda w tym opowiadniu coś w sobie ma. Nie wiem, jakiś rodzaj groźby, że może skrzywdzić, ale nie musi?
      Ellie długo będzie nieco pogubiona i zakręcona tym, co dzieje się z nią i jej emocjami.
      Ja się jej nie dziwię, gdyby ze mną facet wyprawiał to, co z nią, też bym zgłupiała ;D
      Pozdrawiam :) Yas.

      Usuń
  13. Rozsmieszyla mnie wizja Ellie sikajacej Jaredowi do szafy a potem kladacej sie do jego lozka. Tylko smieszniej mogloby byc, gdyby nasikala na Jareda a potem polozyla sie w szafie;)
    Wogole te pare zdan o sikaniu przypomnial mi zdarzenie z Shamem kiedy byl 10 tyg psim zrebakiem. Nauczyl sie sikac na zewnatrz bardzo szybko ale bal sie wychodzic sam do ciemnego ogrodu. Jak juz wyszedl to tylko za prog I sikal na kamienne plytki ktorymi mam wylozona sciezke.
    Ktoregos wieczoru obudzil sie i wylazl ze swojego poslania. Myslalam ze idzie sie wysikac ale nie poszedl na zewnatrz tylko zczal obwachiwac plytki (takie same jak na zewnatrz) wokol kominka. Caly czas mial przymkniete slepka I wygladal jakby chodzil we snie. Nagle przysiadl na jednej z plytek I nasikal:D piesek byl tak zaspany, ze mu sie pomylily miejsca I chyba myslal ze jest na zewnatrz. Zostawil kaluze I wrocil do spania... Nie swojego. Polozyl sie w lozku kota:D
    Ellie od razu skojarzyla mi sie wlasnie z moim Shamem.
    Sorry za dygresje:)
    To co robi Ellie, mam na mysli probe deprymowania waznosci/okropnosci tego co ma nastapic ma w psychologii swoja nazwe. Ucieklo mi teraz to slowo ale jak sobie przypomne to napisze.
    Czlowiek probuje przekonac sam siebie, ze cos nie jest tak waznego jak sie na poczatku wydawalo po to, zeby sobie poradzic z porazka.
    Mam nadzieje, ze stanie sie cos takiego, co chociaz troche zrekompensuje dziewczynie to co robi. Nie wazne z ktorej strony na to patrzec, zawsze bedzie wygladalo tak samo. Shannon moze nie jest tutaj bogiem intelektu I taktu ale ladnie to ujal: sprzedajesz dupe za kase jestes kurwa. I chyba nie ma znaczenia czy cos takiego zrobi sie raz czy powtorzy iles tam razy.
    Watpie, zeby taka osoba jak Ellie, z takim wychowaniem I wrazliwoscia kiedykolwiek przeszla nad tym co robi do porzadku dziennego. U niej to ma jeszcze dodatkowe obciazenie, to jej pierwsze doswiadczenie seksualne. Mozna udawac, ze to niewazne ale tak naprawde zostaje z czlowiekiem na zawsze I dyktuje to co dzieje sie potem. Jej pierwszy raz ma byc z podstarzala gwiazdka rocka w wieku jej ojca ktory do tego ma lekkie zwichniecia.
    Okropne.
    Ciasto

    Cdn...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie dziwie sie, ze Ellie uwierzyla na poczatku w idiotyczny zart braci Leto. Zyje w stresie, pewnie nasluchala sie niejednego pracujac w LA wiec dodala sobie A do C I wyszedl jej arabski alfabet.
    Jared zachowal sie calkiem fajnie. Plus dla niego. Shannon to kutasik. Usmialam sie z jego opisu. Niesamowite jak w zaleznosci od tego jak przedstawia sie ta sama osobe identyczne rzeczy moga byc albo seksowne albo smieszne. "Kapelusik" mnie rozwalil. Do tego wyobrazilam go sobie w tych obcislych jeansach w ktorych jego nozki wygladaja jak u Lucky Luka i niby - kowbojkach na obcasach. Dodalam do tego jego wyglad nawalonego prochami w trzy dupy I zerowym wypelnieniem przestrzeni pomiedzy uszami glaba I wyszedl mi Twoj Shannon. Nie lubie zadnego z nich tutaj ale Shannona nie lubie bardziej. Za chamskie teksty i zachowanie jakby zostal stworzony do tego aby kazda kobieta sie przed nim rozkladala. To urojenia wszystkich facetow z kompleksami ktorzy jednak nie maja problemow z zapinaniem bo maja jakas tam popularnosc albo maja popularnego brata I przez ich fjutka zawsze latwiej dotrzec do fijutka brata. Zapetlilam sie w fjutkach letosow. XD

    Biedna Ellie nie moze byc zlosliwa. Co to za zycie byc w poblizu Jareda I udawac, ze kazde jego slowo to kopalnia madrosci.
    Tez mam zbieranine kubkow I tez mam swoj ulubiony I nikomu nie wolno z niego pic. Nigdy nie myslalam ze to cos dziwnego ale jak przeczytalam to w odniesieniu do Jareda to wydalo mi sie smiesznawe. Postanowilam udac ze problem nie istnieje xD wara od mojego kubka w pieski.

    W jednym momencie rozdz mnie "przerazil" bo jedna rzecz byla dokladnie taka jak w moim zyciu. Ale o tym napisze Ci na maila.

    Trzese sie z obrzydzenia na mysl co Jared ma w planach dla dziewczyny. Jezu bycie dotykanym przez niego jest wystarczajaco odrazajace a jego wkladanie lap tam gdzie nie powinnien jest czyms co powoduje u mnie odruch wymiotny. Nic na to nie poradze. Prawdziwy Jr jest dla mnie fizycznie odpychajac bardziej niz beczkowuz z pijawkami.
    Gdyby mi wsadzil lape miedzy nogi tak bym zacisnela miesnie Kegla ze by mu ja przerobilo na mielone.

    Rozdzial czyta sie bardzo dobrze I nie jest za slodkawo co akurat tutaj jest plusem.
    I troche jestem zaklopotana bo ciutke mi sie Jr podoba.

    Ciasto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx :)
      Tak trochę od dupy strony zacznę: podzielam Twój ból, i ja lubię tutejszego Dziada. Tym bardziej, że wiem na przód wiele rzeczy o nim i o tym, co zrobi, czy jak się zachowa. Ludzki człowiek, jak możnaby powiedzieć, choć z humorkami i śmiesznymi zasadami.
      Dalej... Fuj, i jeszcze raz fuj. Za każdym razem, gdy widzę gdzieś fotę obecnego Jr, jego kulczyste, zapadnięte oczka i te idiotyczne miny, które wali, zastanawiam się JAK ja mogę pisać o nim takie rzeczy, i nie potrzebować po tym długiego, oczyszczającego spaceru. Ale moja łepetyna chyba sobie z tym poradziła, bo o ile pisząc o SV w poprzednim blogu mogłam "widzieć" daną scenę, o tyle tu jestem ślepa. Piszę, ale sobie tego nie wyobrażam poza pewnymi granicami. W nastęnym rozdziale, jeszcze nie straciłam "wzroku", ale dalej moja wyobraźnia w pewnym momencie zastrajkowała. Dzięki Bogu, że pisanie na tym nie ucierpiało, ale co będzie dalej? Nic, najwyżej zacznę myśleć, że piszę o kimś innym, bo młodszy Leto jest dla mnie tak aseksualny, jak torebka cukru. A przede mną jeszcze sporo scenek erotycznych do napisania.
      Ellie będzie musiała poradzić sobie z brzemieniem, jakie zdecydowała się nieść. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale nie będzie z tym sama.
      Shannon to menda, i czuję, że w rzeczywistości jest właśnie taki, jak go tutaj opisuję. Raz zły, raz dobry, raz wredny i złośliwy, raz do rany przyłóż. Zależy, co chce dostać.
      Masz jeszcze trzy rozdziały do nadrobienia. Może to, jak opisuję seks zachowania Jr, nie będzie dla Ciebie tak ohydne, jak zakładasz? Przynajmniej w następnym rozdziale, bo potem... Wyłączysz wyobraźnię :)
      Oli.

      Usuń