czwartek, 31 października 2013

Londyn, część II.

Głośne pukanie w drzwi rozległo się, gdy myłam włosy pod prysznicem. Wychyliłam się z kabiny.
-N... Tak?- Poprawiłam się szybko pamiętając, jak Emma wyśmiewała się z mojego "no".
-Zamawiam jedzenie, brać ci coś?
-Pewnie.- Na wspomnienie o posiłku poczułam, że jestem głodna.- Angielską herbatę, angielskie ciastko i... Bo ja wiem? Coś, co zamówiłby Jared. Lubimy te same rzeczy.- Dodałam, od razu słysząc, jak dwuznacznie musiało to zabrzmieć.
Po drugiej stronie drzwi przez chwilę było cicho.
-Myślisz, że wiem, co by zamówił?- Spytała.
-Żartujesz sobie?- Odpowiedziałam pytaniem, mając ochotę poradzić jej, żeby do niego zadzwoniła, jeśli nie pamięta, w czym jej szef gustuje. Powstrzymałam się jednak, nie chcąc za bardzo jej drażnić. I tak wyglądała na zestresowaną tym, że musi dzielić ze mną pokój przez część każdego dnia. Dlaczego tak mnie nie lubiła? Z pracy jej nie wygryzłam, więc o co chodzi? Jeśli buja się w Jr, to mogła mu to okazać, a skoro tego nie robiła... Nie mój problem. Ja nie lubiłam jej za to, że okazywała mi wyższość i zachowywała się tak, jakbym odbiła jej chłopaka. I, oczywiście, za jej przeszłość z Jaredem, choć jeden Bóg wie, że moja zazdrość o to była zupełnie irracjonalna.
Skrzywiłam się, gdy odrobina szamponu dostała mi się do oka i zaczęło piec. Wróciłam pod prysznic i uniosłam głowę, nadstawiając twarz pod strugi ciepłej wody. Czułam jak wraz z pianą spłukuję z siebie część napięcia, jakie opanowało mnie po rozmowie z mamą. Nawet nie próbowałam wyobrażać sobie, co musiała powiedzeć o moim pobycie  za granicą swoim przyjaciółkom. Włosy na karku jeżyły mi się na myśl o plotkach, jakie musiały krążyć na mój temat w całym miasteczku. Znałam mentalność jego mieszkańców, ich znudzenie i pogoń za każdą nowinką, poza tym wiedziałam, jak lubią popuścić wodze fantazji, dopowiadając do każdej historii coś od siebie. Czego dowiem się po powrocie? Co będą opowiadać sobie za moimi plecami? I jak to wszystko odkręcę? Wyjaśnianie, że nie byłam zaręczona nic nie da, za to pojawią się pewnie plotki, że puściłam się na boku, więc narzeczony ze mną zerwał. W takich sytuacjach zawsze brano pod uwagę najgorszy scenariusz.
Cholera...
Kończąc kąpiel ułożyłam sobie przypuszczalny obraz tego, co o mnie w tej chwili mówiono, lub też co powiedziała o mnie chcąca zabłysnąć mama: zostałam modelką, poznałam chłopaka od koncertów, zaręczyłam się z nim i jeździliśmy sobie po świecie. To tak w skrócie.
Chłopak od koncertów... Gdyby mama wiedziała, kim tak naprawdę jest, pewnie złapałby się za głowę. Mój chłopak od koncertów był praktycznie jej rówieśnikiem. Co z tego, że nie wyglądał, metryka nie kłamie. W dodatku był o lata świetlne od myśli o stałym związku ze mną, w ogóle z kimkolwiek, o ile dobrze go zrozumiałam. To jednak nie przeszkadzało mu w dobrej zabawie.
Wycierając się raz po raz patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, szukając w nim czegoś, do czego mogłabym się przyczepić, żeby jakoś odreagować złość. Niczego jednak nie znalazłam. Wyglądałam kwitnąco, świeżo i młodo. Miałam nieskazitelną cerę, intensywnie zielone oczy, pełne usta i doskonałe zęby. Świetne ciało. Choć Shannon stwierdził, że moje piersi mogłyby być większe, ja nie miałam im nic do zarzucenia. Były idealnej wielkości, pełne i krąglutkie. Doskonale pasowały do mojej figury, szczupłej talii i wąskich jeszcze bioder. Kiedyś pewnie moje biodra staną się bardziej zaokrąglone, ale to dopiero w przyszłości, po tym, jak urodzę pierwsze dziecko. W to, że kiedyś będę je miała, nie wątpiłam. Może za kilka lat, jak poznam kogoś odpowiedniego, zakocham się z wzajemnością i założę rodzinę. Kiedyś, jeszcze rok temu, moim priorytetem było zrobienie kariery, wydawało mi się, że jestem na tyle ładna i roztropna, żeby osiągnąć sukces. Pobyt w LA skutecznie wyleczył mnie z mrzonek i teraz, mądrzejsza o doświadczenie, doszłam do wniosku, że proste życie będzie dla mnie najlepsze. Nawet, jeśli przejdę przez nie bez większych wzlotów, chwilami nudząc się powtarzalnością każdego dnia. Po prostu wolałam przygotować się na coś przeciętnego, zamiast szukać diabli wiedzą czego, a potem się rozczarować.
Osuszając włosy próbowałam wyobrazić sobie swoje przyszłe życie. Siebie jako czyjąś żonę i matkę jego dzieci. Najlepiej, gdybym miała parkę, chłopca i dziewczynkę. Koniecznie w takiej kolejności. Miałam starszego brata, wiedziałam więc, jak to jest, gdy jako dziecko ma się kogoś, kto zawsze przyjdzie z pomocą. Oczywiście, dziewczynka będzie podobna do mnie, blondyneczka o zielonych oczach, żwawa, roześmiana, pełna życia. Chłopiec mógł wyglądać inaczej, tak jak Rollie, który był podobny do naszego taty, miał ciemniejsze niż ja włosy i brązowe oczy. Tyle, że mój brat posturą wdał się w dziadka ze strony mamy i był wysokim, dobrze zbudowanym facetem, podczas gdy tato nie był wiele wyższy ode mnie.
Na myśl o dziadku przypomniałam sobie babcię ze strony taty, osobę, z którą byłam związana emocjonalnie bardziej, niż z mamą. Kochałam rodziców, ale to babcia była od zawsze moją powierniczką i znała każdy mój sekret. W przeciwieństwie do mamy, nerwowej i wiecznie martwiącej się o wszystko, babcia podchodziła do życia z godnym pozazdroszczenia luzem. Nie traktowała go jednak jak metodę na wszystko, patrzyła na świat trzeźwo, ale umiała zdystansować się do problemów i zawsze znalazła sposób, by je rozwiązać. To do niej pobiegłam, gdy jako dwunastolatka z przerażeniem odkryłam, że dostałam pierwszy okres. To babcia była tą, której opowiedziałam o swoim pierwszym pocałunku z chłopakiem, i to z nią rozmawiałam o chłopcach w ogóle. Wiedziała o mnie wszystko... poza tym, co działo się ze mną obecnie. Fakt, wysyłałam jej kartki z pozdrowieniami i listy, w których skarżyłam się, że wcale nie jest mi łatwo, prosząc przy tym, by nie mówiła o tym moim rodzicom. W ostatnim liście, wysłanym już po poznaniu Jr, napisałam babci, że mam pracę, ale od tamtej pory milczałam.
Co poradziłaby mi babcia w sytuacji, w jakiej się znalazłam? Gdybym pominęła przed nią fakt, że się sprzedałam, i poznałaby wersję, jaką znała reszta mojej rodziny, a nawet więcej, bo wiedziałaby, że moim chłopakiem od koncertów jest Jared, jaką taktykę, pozwalającą bezboleśnie odkręcić mamine sensacje, babcia by mi doradziła?
Och, nie musiałam wysilać wyobraźni, żeby to wiedzieć. Odkąd przyszłam do niej po raz pierwszy w sprawie chłopca, zawsze mówiła jedno: jeśli ci się podoba, zależy ci na nim i wiesz, że cię lubi, a do tego jest porządny i traktuje cię z szacunkiem, najnormalniej w świecie spróbuj go w sobie rozkochać.
Jakby to mogło być takie proste...
Nałożyłam stringi i przysiadłam na klapie sedesu, zastanawiając się, co stałoby się, gdybym przyjęła babciną strategię wobec Jr i zaczęła go, no cóż, uwodzić i czarować. Udając przy tym, że wcale tego nie robię. Wysyłając, jak to babcia mówiła, sprzeczne sygnały, będąc czasami odległa myślą, niedostępna, innym razem bliska i oddana. Po prostu stosując te wszystkie kobiece gierki, o których tyle słyszałam, ale w które nigdy jeszcze się nie bawiłam. Będąc dla niego trochę zagadką, niepokojąc go, intrygując. Każąc mu o sobie myśleć. Mogłam spróbować, czemu nie? Choćby dla zabawy, bo wcale mi na nim aż tak nie zależało. Jakby co, zawsze mogą się wycofać, żeby serio w sobie Jr nie rozbujać.
Ha, póki co, to on był zagadkowy i tajemniczy, a ja zastanawiałam się, co w nim siedzi, nie odwrotnie. On kazał mi myśleć o sobie. Jakby to on chciał, żebym straciła dla niego głowę, choć szanse na to miał marne. Czy możliwe, że robił to specjalnie, czy też zawsze tak się zachowywał?
-A czy to w ogóle ważne?- Spytałam sama siebie, z westchnieniem naciągając na nogi obcisłe jak druga skóra legginsy. Potem nałożyłam koszulkę i sprawdziłam efekt w lustrze.- Wow, no proszę, niezła z ciebie laska, Eleanor Susannah Swift. Takiej jeszcze cię Leto nie widział.- Mruknęłam z uznaniem.
Rzeczywiście wyglądałam inaczej, niż zawsze. Dotąd występowałam głownie w sukienkach albo spódniczkach, z włosami grzecznie związanymi lub upiętymi, skromna, wręcz dziewicza. Teraz miałam przed sobą wampa. Wijące się blond pasma opadały mi na ramiona i plecy w pięknym nieładzie, dekolt koszulki odsłaniał szczyt rowka między piersiami a materiał miękko po nich spływał, lekko łaskocząc przy każdym poruszeniu wrażliwe brodawki, przez co były nieco napięte i sterczące.
Obróciłam się bokiem, patrząc niżej: spodnie podkreślały kształt mojego tyłka, wypiętego i okrągłego, aż sama miałam ochotę go pościskać. Gdy stawałam na palcach, robił się jeszcze zgrabniejszy. Czyli, co zrozumiałe, najlepiej będzie nałożyć zamiast planowanych adidasów jakieś szpilki.
Ciekawa byłam, jak zareaguje na mój widok Jr, który dostawał zadyszki za każdym razem, gdy pokazałam nogi. Teraz praktycznie mógł je podziwiać tak, jakby były nagie, legginsy nie ukrywały ich kształtu, który podkreślą jeszcze buty.
Miałam nadzieję, że Leto nie zawinie mnie w progu i nie każe wracać do pokoju, żebym się przebrała. Miałam nadzieję, że będzie się wgapiał i fantazjował o seksie.
Boże, kiedy stałam się taka próżna?
Nałożyłam na koszulkę czarne wdzianko i zadowolona z całego efektu wyszłam z łazienki. Siedząca przy zastawionym już stoliku Emma podniosła głowę i zamarła z kawałkiem croissanta w dłoni, mierząc mnie wzrokiem. Widziałam w jej oczach zazdrość, która szybko została zastąpiona złością i chłodem. Co jak co, ale panna Ludbrook na pewno nie dołączy do grona moich koleżanek.
-Wyglądasz wyzywająco.- Nie odpuściła sobie komentarza, wracając do posiłku.
-Jak się ma co pokazać, to czemu tego nie robić?- Wzruszyłam ramionami, zajmując drugie krzesło. Miałam przy tym wrażenie, że atmosfera w pokoju jest na tyle gęsta, by musieć się przez nią przeciskać.- Ty też mogłabyś czasem...- Zaczęłam, mając dobre zamiary, ale od razu mi przerwała.
-Jeśli się zna swoją wartość, nie jest to konieczne.- Stwierdziła z kpiącym uśmieszkiem, czającym się w kąciku ust.
Auuu, zabolało. I mnie wkurzyło.
-Jeśli się wie, co lubi mężczyzna, czasem jest.- Skwitowałam, jasno dając jej do zrozumienia, dla kogo tak się ubrałam. I modląc się, żeby ów mężczyzna raczej zaczął się na mój widok ślinić, niż doszedł do wniosku, że przegięłam.
Przez twarz Emmy przebiegł niemiły grymas.
-To jedyne, czym potrafisz go zainteresować?- Spytała pozornie obojętnie, ale słyszałam w jej głosie wyższość. Jak zwykle.
Nasypałam cukru do filiżanki z cudownie pachnącą herbatą, zamieszałam i spróbowałam łyczek. Pychota.
-Uważasz, że byłabym bardziej interesująca, gdybym podsunęła mu pod nos tabele z wynikami przychodów?- Moje pytanie, zadane niewinnym tonem, miało uderzyć w funkcję, jaką pełniła w ekipie Jareda. Ukazać całą szarość, nudę i bezpłciowość, jakie z sobą niesie.
Widziałam, jak mięśnie szczęki Emmy zaciskają się mocno i drżą. Najwyraźniej trafiłam. Trudno, to ona zaczęła, a ja mam prawo się bronić.
Widząc, że nie ma zamiaru odpowiedzieć, zajęłam się jedzeniem: grillowanym bakłażanem, pieczonym słodkim ziemniakiem i sałatką. Posiłek był smaczny, ale nie tak dobry jak herbata, którą wypiłam prawie duszkiem, żałując przy tym, że filiżanka nie ma pojemności co najmniej litra.
-Różnica między nami polega na tym, że ja pracuję z nim od kilku lat i dobrze go znam.- Emma odezwała się po tak długim czasie, że mnie tym zaskoczyła. Myślałam, że temat uważa za zamknięty.- I będę pracować nadal, podczas gdy ty, jak przypuszczam, znikniesz, jak wszystkie wcześniejsze dziewczyny Jareda.
Spokojnie wytarłam usta serwetką, nie pokazując po sobie, jak ubodła mnie jej uwaga, i szukając w głowie odpowiednio kąśliwej riposty. Znalazłam ją szybko.
-Właśnie, to nas różni: ty z nim tylko pracujesz. Nawet, jeśli zniknę, przynajmniej będę miała co wspominać. Uwierz, że będzie tego sporo.- Nie musiałam nawet wysilać się, żeby brzmieć beztrosko: wiedziałam przecież, że za dwa tygodnie rzeczywiście zniknę, i nie czułam z tego powodu żalu. No, może odrobinę, ale nie tak, żeby psuło mi to humor.- Dziękuję za zamówienie.- Zjadłam pozostawionego na deser herbatnika, złożyłam talerze i poszłam do swojego kąta posiedzieć przy laptopie.
Pierwsze, co zrobiłam, to założyłam w nim hasło. Potem sprawdziłam pocztę, dziwiąc się, że mam dostęp do internetu, posurfowałam trochę w sieci i z nudów zaczęłam grać w jakąś grę na przeglądarce, zabijając tym samym czas. Emma też siedziała przy komputerze, obie milczałyśmy, ja nie tyle obrażona, co nie widząc sensu w próbach nawiązania rozmowy. Znów skończyłoby się na tym, że dogryzałybyśmy sobie nawzajem, chcąc pokazać, która z nas jest w lepszej sytuacji. Uważałam, że ja, i nie przez to, że sypiałam z Jr, a dzięki temu, że wiedziałam, dlaczego to robię. Emma mogła, i zapewne musiała myśleć, że ja i jej szef to coś poważnego, przynajmniej teraz. Nie zamierzałam wyprowadzać jej z błędu. Będzie miała swoją chwilę tryumfu, gdy wyjadę do Stanów po rzekomym zerwaniu z Jr.
Zamknęłam laptop i wyjęłam z szafy plecaczek: musiałam spakować do niego parę potrzebnych rzeczy, żeby nie biegać po nie do pokoju. W końcu miałam spać gdzie indziej, łóżko u Emmy było zwykłą ściemą.
Wrzuciłam do plecaka koszulkę nocną, nie wiedząc co prawda, czy będzie mi potrzebna, poza nią grzebień, szczoteczkę do zębów, krem do twarzy, i oczywiście słoiczek z pigułkami. Jared zabiłby mnie, gdybym o nich nie pamiętała. Ja sama bym siebie zabiła. Skończywszy, wyjęłam z dna walizki pudło z butami, które zdecydowałam się założyć. Były to czarne szpilki ze zwracającymi uwagę czerwonymi podeszwami, piękne, choć niezbyt wygodne. Miałam je na sobie może dwa razy, gdy ubiegałam się o pracę w agencji modelek, i od tamtej pory leżały, czekając na następną chwilę chwały. Wyglądały ślicznie i świetnie pasowały do legginsów.
Emma przyglądała im się, gdy chodząc po pokoju przyzwyczajałam stopy do niebotycznych obcasów.
-Laboutine? Stać cię na takie buty?- Spytała wreszcie.
-To podróby.- Wyjaśniłam, czerwieniąc się.
-Tak właśnie myślałam.- Prychnęła pogardliwie.- Tandeta. Biedny Jared.
Zagotowało się we mnie. Dosłownie czułam, że lada chwila para pójdzie mi uszami. Rozumiem, mogła mieć mi za złe, że zajęłam uwagę jej drogocennego szefa, mogła nawet być zazdrosna, ale, do cholery, nic nie usprawiedliwiało jej docinków. Była jeszcze gorsza od Shannona, bo w jego przypadku wiedziałam przynajmniej, czego chce.
-Biedny Jared?- Powtórzyłam pytająco, zaciskając za plecami dłonie na koronce wdzianka.- Nie sądzę, żeby czuł się biedny w chwili, gdy będzie je widział, równocześnie mnie pie...
-Zamknij się!- Emma poczerwieniała na twarzy, z miejsca robiąc się po prostu brzydka. Zatrzasnęła laptop  tak mocno, że aż jęknął.
Okręciłam się na pięcie, czując mroczną satysfakcję: więc tu ją bolało.

Idąc za Emmą do pokoju Jr modliłam się w duchu, żeby jego reakcja na mój widok była skrajnie odmienna od tej, z jaką się spotkałam po wyjściu z łazienki. Strasznie się bałam, że wyrzuci mnie i każe mi przebrać się w coś normalnego. Z każdym krokiem nabierałam pewności, że przesadziłam, pokazałam się z nieodpowiedniej strony, że Emma ma rację i wyglądam po prostu jak kurwa. Co z tego, że nie miałam makijażu, skoro praktycznie świeciłam tyłkiem. Podobałam się sobie, ale czy inni nie odbiorą mojego stroju jako wyznacznika mojego prowadzenia się? Gdybym nie spięła się na ten temat z Emmą, bez kłopotu zmieniłabym legginsy na jedną ze spódnic. A tak, upierając się, że nie mam sobie nic do zarzucenia, a strój jest dedykowany Jaredowi, zamknęłam sobie drzwi. Zatrzasnęłam je z hukiem, więc musiałam zacisnąć zęby i iść tak, jak stałam.
Do celu dotarłam całkiem pozbawiona pewności siebie, niemal skulona, naciągając w dół i tak nic nie zasłaniające wdzianko. Stukałam obcasami, żałując, że je mam. Garbiłam się, żeby koszulka nie drażniła mi nagich piersi, nie chcąc, by było widać, że nie mam stanika. Gdyby to było możliwe, nałożyłabym plecaczek tyłem na przód i zostawiła go tak na cały wieczór.
Emma się do mnie nie odzywała. Szła przodem, zdecydowanie i stanowczo, tak szybko, że niemal za nią truchtałam. Zapewne spieszyło jej się zobaczyć mój upadek i być świadkiem, jak zawracam, skierowana słowami Jr z powrotem do pokoju. Albo jak bierze mnie na bok, opiernicza dyskretnie, a potem daje mi jedną ze swoich koszulek i każe nałożyć ją zamiast mojej. W końcu znała Jareda, musiała więc wiedzieć, co lubi a czego nie.
Cholera! Ja sama zapomniałam, co powiedział mi na samym początku naszej znajomości: żebym chodziła w mini i bez stanika, gdy jesteśmy sami w domu. Sami. Nie wtedy, gdy ktoś inny by mnie tak zobaczył.
W chwili, gdy stanęłyśmy przed apartamentem i Emma zastukała w podwójne drzwi, byłam gotowa uciec. Wynaleźć jakąkolwiek wymówkę, choćby ból głowy z niewyspania, wrócić do pokoju i zakopać się po uszy w pościeli. Niestety, prawie natychmiast jedno ze skrzydeł otworzyło się szeroko, ukazując rozjaśniony światłem salon.
-O, dziewczyny przyszły.- Jr, ubrany w zwykłe dżinsy i luźną koszulkę, uśmiechnął się do Emmy, odsuwając się na bok i robiąc nam przejście.- A już myślałem, że będę musiał sam się po was fatygować.- Mówił coraz wolniej, patrząc teraz na mnie. Powoli opuszczał wzrok, mierząc mnie uważnie z góry na dół.- Ellie. Prawie cię nie poznałem.- Odetchnął głęboko, gestem nakazując mi wejść.
Zrobiłam kilka niepewnych kroków, starając się, żeby postać Jr osłaniała mnie przez wzrokiem reszty towarzystwa i robiąc obojętną minę, choć czułam, że zaczyna mi drżeć broda. Jeśli Jared powie coś, co zabrzmi jak krytyka, jak nic się rozpłaczę, nie wytrzymując napięcia. 
Próbowałam wyczytać coś w jego twarzy, w oczach, ale nie mogłam. Żadnego zachwytu, ale też żadnego obrzydzenia czy złości. Po prostu nic. Jakby mnie nie widział.
-To co, po drinku?- Spytał, idąc w głąb salonu.- Ellie, odklej się od ściany i siadaj gdzieś.- Obejrzał się przez ramię, patrząc wprost na mój dekolt.- Mi na pewno przyda się coś chlapnąć, zaschło mi w ustach.
Nie odezwałam się, ale i ja potrzebowałam czegoś mocniejszego. I to bardzo potrzebowałam. Kiwnęłam głową gapiącym się na mnie chłopakom i siadłam na najbardziej oddalonym od reszty miejscu, niemal dopadając samotnej sofki w rogu pokoju. Plecaczek położyłam na ściśniętych razem kolanach, starając się ukryć ich drżenie. Cała się trzęsłam, w głowie obrzucając siebie wymyślnymi epitetami, wśród których „głupia dziwka” było jednym z częstszych i delikatniejszych.
Jared zrobił drinki, podał jednego rozbawionej czymś Emmie i z dwiema szklankami podszedł do mojej kryjówki. Miałam ochotę wyrwać mu obie i wychylić do dna, ale udając opanowanie odebrałam z jego rąk jedną i upiłam łyk.
-Wyglądasz na zdrowo przestraszoną, coś się stało?- Usiadł przy mnie, zakładając nogę na nogę i przerzucając rękę na oparciu za moimi plecami. Czułam, jak dotyka moich włosów, przesuwa je między palcami, patrząc na mnie uważnie.
-Nie, nic.- Wzruszyłam ramionami, siorbiąc drinka. Z trudem udawało mi się nie wessać go jednym haustem.- To tylko pająk w korytarzu.- Wymyśliłam pierwszy lepszy powód swojego wzburzenia.
-Ach, pająk...- Mruknął, pochylając się do mnie.- Wyglądasz jak nie ty. 
Omiotłam szybkim spojrzeniem cały salon, bez zdziwienia odnotowując, że inni zajęli się już sobą, zaśmiewając się z czegoś z najwyraźniej nieźle rozweseloną Emmą. Miałam nadzieję, że nie opowiada im o naszej „rozmowie”. Tylko Shannon co chwila się na mnie gapił, a widząc, że i ja na niego patrzę, wysunął na moment język i zrobił nim kilka wymownych ruchów.
-W tym właśnie problem.- Przyznałam się cichutko do swoich obaw. Co jak co, ale z Jaredem trzeba być szczerym, inaczej strasznie się wkurzał.- Emma mówi, że nie powinnam była…
-Czasami nawet Emma nie wie, co mówi.- Dłoń Jareda spoczęła na moim ramieniu.- Stoi mi. To ci wystarczy?
Odruchowo spojrzałam w dół, ale koszulka zakrywała mu spodnie aż do ud. Mimo to potrafiłam wyobrazić sobie, jak teraz wygląda, i widząc to w głowie zarumieniłam się po uszy. Chciałam mu się spodobać, zwrócić na siebie jego uwagę, ale efekt przeszedł moje oczekiwania.
-Ja pierdolę, dziewczyno.- Syknął cicho.- Nie czerwień się jak pensjonarka, siedząc obok mnie w spodniach, w których widzę kształt twojej szparki, bo przysięgam, że zaraz wszystkich wyproszę, zsunę ci je do kolan i zerżnę cię na od tyłu na stojąco.- Powiedział to wszystko jednym tchem, z prawie obojętnym uśmiechem, i tylko krótki błysk w jego oczach zdradził, w jakim jest stanie. Dziwne, że umiał zapanować nad sobą na tyle, by nic nie było po nim widać.
-Postaram się, ale wiesz, jak to ze mną jest.- Odparłam wstydliwie. Nie udawałam, byłam zawstydzona, ale byłam też dumna i… szczęśliwa.
 I jeszcze coś, co odkryłam, poprawiając się na miejscu i czując przy każdym poruszeniu delikatne, przyjemne mrowienie między nogami: byłam podniecona. Zacisnęłam mocniej uda, budząc rozkoszne odczucie jeszcze raz, i jeszcze. Zaczęłam zdawać sobie sprawę z bliskości Jareda, do moich nozdrzy dotarł jego zapach, słyszałam, jak oddycha…
-Cholercia, do której oni tu będą?- Wyrwało mi się, nim pomyślałam, co mówię.
-Co?- Spytał i wybuchnął śmiechem, odrzucając głowę. Potem wstał, wziął mnie za rękę i pociągnął do pionu.- Chodź, zanim cię bardzo przyjemnie zgwałcę.- Dodał szeptem, idąc w stronę rozbawionej grupki.
No tak, nie wypadało, byśmy siedzieli oddzielnie i szeptali, wyglądałoby to niezbyt grzecznie, i chyba dosyć wymownie.
Wmieszaliśmy się w towarzystwo, choć z początku ja praktycznie się nie odzywałam, stojąc tylko przy boku obejmującego mnie w pasie Jr. Popijałam swojego drinka, potem drugiego, podanego mi usłużnie przez starszego Leto, wbijającego co chwila wzrok w mój dekolt. Jakoś przestało mi to przeszkadzać, pomyślałam sobie, że biedak może sobie co najwyżej popatrzeć i pomarzyć. Znalazłam już metodę na odstraszenie go na wypadek, gdyby zrobił się namolny. W którymś momencie nawet, napotkawszy jego spojrzenie spod pięknych rzęs, zdobyłam się na uśmiech, na który odpowiedział lekkim zdziwieniem i porozumiewawczym mrugnięciem. Tak, jakby chciał powiedzieć, że mamy jakąś swoją tajemnicę, o której nikt nie wie. A nie mieliśmy.
Spotkanie ciągnęło się i ciągnęło. Nie powiem, żeby mi to szczególnie przeszkadzało, tym razem nawet nie czułam się aż tak odsunięta od tematów rozmów, jak wcześniej. Może dzięki temu, że Jr kilka razy pytał mnie o zdanie na ten czy inny temat, pozwalając mi wyrazić opinię, i nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam brać udział w dyskusji. Nie o wszystkim, sprawy związane z ich pracą nadal były poza moim zasięgiem, ale całkiem sporo spraw dotyczyło rzeczy, na których i ja się znałam. Dziwne, że Emma nie próbowała mnie ośmieszyć, choć nie zamieniła ze mną zbyt wielu słów ani o nic nie spytała. Albo doszła do wniosku, że nie jestem tak głupia, jak zakładała, albo Jared coś jej powiedział po tym, jak na obiedzie u Connie wyskoczyła z tym, że mnie tam być nie powinno. Stawiałam na tę drugą opcję.
O 8, popędzona alarmem w komórce Jr, wyszłam do łazienki i połknęłam pigułkę. Spojrzałam na swoje odbicie: różniło się od tego, które widziałam wcześniej, szykując się do wyjścia w pokoju Emmy. Wtedy miałam ponurą minę, byłam nadąsana po rozmowie z mamą. Teraz miałam wywołane alkoholem i rozmowami rumieńce, oczy mi błyszczały, wyglądałam jak uosobienie dobrego samopoczucia.  
Obejrzałam łazienkę, większą i lepiej wyposażoną niż ta u Emmy. Miała dwoje drzwi, jedne prowadzące do salonu, drugie do sypialni, i była naprawdę obszerna. Tu, prócz kabiny z prysznicem, była też narożna wanna o przyjemnie zaokrąglonych brzegach. Od razu pomyślałam o gorącej, relaksującej kąpieli w piance, leżeniu z zamkniętymi oczami i delektowaniu się spokojem.  
Drgnęłam przestraszona, słysząc że ktoś szarpie za klamkę.
-Przyszedłem sprawdzić, czy się nie zgubiłaś.- Jared mówił głośno, śmiejąc się. Wszedł do środka i z miejsca spoważniał, podchodząc do mnie, opartej biodrem o krawędź umywalki. Złapał mnie w pasie i przycisnął się do mnie brzuchem.- Kurwa, Ellie, wyglądasz jak milion dolców.
-Emma powiedziała, że wyglądam wyzywająco.- Zaprzeczyłam, używając jej określenia.
-Emma gówno wie. Inna laska może wyglądałaby w tym jak ściera, ale ty masz w sobie za dużo niewinności i jesteś zbyt naturalna. Sprawiasz raczej wrażenie, że ubrałaś to przypadkowo, nie wiedząc, jaki efekt wywołasz. Ciągle jesteś zawstydzona, a to w połączeniu z twoim strojem prawie urywa mi...- Wydał dźwięk, podobny do zduszonego warknięcia, po czym wcisnął mi dłoń między nogi.- Kurwa, jak ty mnie kręcisz, Ellie.
-Wzajemnie.- Szepnęłam, delikatnie napierając na niego biodrami.
Częściowo była to prawda: widok jego płonących wewnętrznym ogniem oczu, zapach podniecenia, jaki roztaczał, wszystko to działało na mnie jak spora dawka afrodyzjaku. Ale powiedziałam tak też po to, żeby sprawić mu przyjemność, połechtać jego męskie ego, a także zwrócić na siebie większą część jego uwagi. Byłam ciekawa, czy to zadziała, czy rady babci odnośnie chłopców mogą mieć zastosowanie także w przypadku dojrzałego faceta.
Ach, co będę przed sobą kryć: chciałam, żeby na krótki czas stracił dla mnie rozum. Żeby na dwa tygodnie przepadł z kretesem. Nie mógł beze mnie wytrzymać. Potem niech idzie własną drogą, tak jak ja pójdę swoją.
-To, że pięknie na mnie reagujesz, już zdążyłem zauważyć.- Jr zaśmiał się wesoło, z zadowoleniem, i odsunął się, poprawiając spodnie w kroku.- Coś mi uciskają.- Mruknął, z zawadiacką miną.- Właściwie to skoro już tu jestem, skorzystam z toalety. Idź zabawiać gości, Ellie.- Pchnął mnie w stronę otwartych drzwi.
Wróciłam do salonu, od razu widząc, że propozycja, bym zabawiała towarzystwo, nijak ma się do tego, co mogłam. Znów zajęli się sobą, podzieleni na dwie grupki, nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Emma brylowała, śmiejąc się głośno z tego, co mówił Shannon, Tomo stał z boku, rozmawiając przez telefon, z palcem wetkniętym w jedno ucho i aparatem przyciśniętym do drugiego. 
Nie było dla mnie miejsca w żadnej z grupek, a nie chciałam pakować się nigdzie na siłę tylko po to, żeby słyszeć, jak rozmowa milknie, albo zmienia się w suchy, wysilony bełkot. Nadal mnie nie lubili, i zapewne tak już zostanie do samego końca. To było przykre. Mimo wszystko nie chciałam być odrzutkiem, przecież nie zrobiłam im nic złego, chyba że odtrącili mnie za sam fakt, że w ogóle byłam. Wiedziałam jednak, że częściowo odpowiedzialność za sytuację ponosi Jr. Kazał im siedzieć cicho, mogli więc pomyśleć, że stawia mnie na pierwszym miejscu, spychając ich na dalszą pozycję.
Rozmyślając podeszłam do stolika z trunkami i nalałam sobie wody mineralnej. Czułam się trochę pijana, odrobinę, akurat tyle, żeby mieć dobry humor i nie przejmować się tym, że reszta miała mnie w dupie. Gdybym wypiła więcej, mogłabym wpaść albo w euforię, albo w przygnębienie, i oba stany mogły przynieść mi więcej szkód, niż pożytku. W pierwszym przypadku mogłabym nabrać przekonania, że elokwencją zyskam przychylność towarzystwa, w drugim mogłabym zacząć marudzić, a nawet się rozbeczeć.
Ze szklanką ruszyłam do okna, chcąc popatrzeć na śpiący Londyn, ale gdy mijałam Tomo, ten nagle odwrócił się, robiąc krok w moją stronę. W rezultacie zderzyliśmy się, przy czym on stał jak skała, ja zaś zachwiałam się niebezpiecznie na obcasach, ochlapując sobie dłoń zawartością szklanki. Tomo złapał mnie za ramiona, upuszczając telefon.
-Przepraszam, nie widziałem cię. Nic ci nie jest?- Uśmiechnął się z troską. Podniósł aparat i schował go do kieszeni.
-Nie, wszystko w porządku. Zresztą, już przywykłam, że wszyscy mnie tu potrącają. Życie.- Wzruszyłam ramionami, choć nie potrafiłam ukryć goryczy w głosie.
-Chcesz o tym porozmawiać?- Spytał. Patrzył na mnie z ciekawością i czymś, co przy ogrobinie wysiłku można było wziąć za cień sympatii. Wyjął z innej kieszeni paczkę husteczek i zaczął wycierać mi rękę.
-Po co? Nie ma sensu.- Znów wzruszyłam ramionami, tym razem z rezygnacją.
-Zawsze można spróbować. Jared chyba zaczął od złej strony.
-To znaczy?- Zaciekawiło mnie, co Tomo ma na myśli.
-Powinien był uprzedzić, że kogoś ma, dać ludziom parę dni na oswojenie się z sytuacją, dopiero potem powiedzieć, że z nim jedziesz i prosi o dyskrecję z takich czy innych powodów. On zrobił odwrotnie. Bach! I wszyscy dostali po łbie.- Skończył mnie wycierać i wskazał głową w stronę wolnej sofki.- Masz ochotę usiąść?
-Chętnie.- Przystałam na propozycję, czując pierwsze oznaki zmęczenia w nogach. Nie na co dzień nosiłam wysokie obcasy, więc moje stopy upominały się o odpoczynek.
Usiedliśmy w pewnej odległości od siebie. Podobało mi się, że Tomo ani raz nie spojrzał gdzie indziej, niż na moją twarz. Albo miał sporo taktu, albo był szczerze zakochany w swojej żonie. Może jedno i drugie?
-Do wczoraj byłam pewna, że pochodzisz z Rosji.- Powiedziałam.- Dopiero Jared wyjaśnił mi, że... Kurde znów nie pamiętam nazwy.- Zaczerwieniłam się, zawstydzona. Chciałam błysnąć, a tylko się ośmieszyłam.
-Chorwacja.- Tomo błysnął zębami w szerokim uśmiechu.
-Właśnie.- Kiwnęłam głową.- Trochę mi głupio, że nic o was nie wiem.
-Przyznam, że wydawało nam się to podejrzane. Domyślasz się pewnie, że sporo o tobie rozmawiamy?- Nie czekał na moją odpowiedź i mówił dalej.- Jesteśmy zgraną ekipą zaufanych ludzi. Dotąd, a pracujemy razem od paru lat, nie zdarzyło się, żeby Jared postępował tak, jak teraz. Trochę nas zaskoczył. Zawsze oddzielał pracę od osobistych spraw, na ogół podczas koncertów w ogóle nie był w żadnym związku. Przywykliśmy, że tak jest, i byliśmy pewni, że teraz nie będzie inaczej. A tu proszę, wyskoczyłaś jak diabeł z pudełka.- Poklepał mnie po ręce.- Nie mamy ci tego za złe, przynajmniej ja nie mam. To, co robi Jared, jest jego i tylko jego sprawą. Problem w tym, że nikt nie wie, jak z tobą rozmawiać.
-Przecież nie mówię po hebrajsku.- Wtrąciłam, odprowadzając wzrokiem opuszczającego łazienkę Jr. Zerknął na nas, zawahał się, potem poszedł pogadać z kimś innym.
-Nie o to chodzi.- Tomo roześmiał się szczerze.- Widzisz, ludzie boją się, jak zareagujesz, co zrobisz, słysząc na przykład, jak ktoś w chwili zdenerwowania mówi coś nieprzychylnego na temat Jareda. To się zdarza, bo jest bardzo wymagający i kieruje się pewnymi zasadami.
-Nietykalna półka w lodówce...- Mruknęłam do siebie.
-Zjawiłaś się nagle, jedziesz w trasę, więc siłą rzeczy ludzie wydedukowali, że tym razem to poważna sprawa. Jared próbuje wkręcić cię w towarzystwo, a ono jest nieufne, czemu nie ma się co dziwić.
-Boją się, że polecę naskarżyć?- Zaczęłam się śmiać.- Rany, jakby usłyszeli, co ja sama nieraz mówię na temat Jr, szczególnie jak wyskoczy z tym, co wolno, a czego nie, bo on tego nie lubi...
-Ciebie też poucza?- Tomo wyglądał na zdziwionego, choć był rozbawiony.
-No... tak. Ale mi to nie przeszkadza, ogólnie jest fajny.
-Nie obraź się, ale jak doszło do tego, że wy... Przecież między wami jest chyba z 20 lat różnicy, jak się dogadujecie?- W oczach Tomo pojawiła się czysta ciekawość.
Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć na jego pytanie. Zwykłe "nie mam pojęcia, samo wyszło" mogło okazać się zbyt ogólnikowe, płytkie, żeby nie powiedzieć: godne rasowej blondynki.
-Chyba pomogło to, że podchodzę do Jareda, jak do normalnego faceta.- Zaczęłam ostrożnie, częściowo improwizując.- Nie znam waszej muzyki, widziałam tylko kilka filmów z nim, i to połowę, jak mi je sam puścił. Czasem nawet go opieprzałam, jak mnie wkurzył. W sumie nie wiem, chyba przez te kłótnie się polubiliśmy.- Mówiąc o Jr spojrzałam w jego stronę, od razu napotykając czujny wzrok niebieskich oczu. Uśmiechnęłam się do niego uspokajająco, żeby nie myślał, że wywnętrzam się przed jego kumplem i opowiadam ze szczegółami... cokolwiek.- Poza tym nie wiadomo, ile to potrwa.- Dodałam asekuracyjnie z nadzieją, że Tomo podchwyci przynętę i zacznie wypytywać.
-Myślisz, że wam nie wyjdzie?- Faktycznie złapał się na haczyk.
-Nie wiem, wolę myśleć, że właśnie przez różnicę wieku i to, że jestem przeciętną dziewczyną, Jr może się zniechęcić.
-Mając takie podejście raczej z góry zakładasz, że poniesiesz porażkę. Może nawet sama ją sprowokujesz.- Tomo przybrał mentorski ton osoby, która o związkach wie więcej, niż ja. Pewnie wiedział, ale było mi to obojętne. Nie planowałam zdobywać Jr na dłużej, niż się umówiliśmy.
-Ale przynajmniej nie będę mieć złamanego serca.- Stwierdziłam beztrosko.- Nie wiem, na razie żyję chwilą i cieszę się nią, nie robię żadnych planów.- Skłamałam w drugiej części wypowiedzi. Miałam plany nie związane z Jr, co dzień zastanawiałam się, co zrobię po powrocie do domu, jak rozgospodaruję pieniądze, ile z całej kwoty zatrzymam a ile wpłacę na konto z wysokim oprocentowaniem. W myślach widziałam siebie, znajdującą dosyć dobrą pracę, i żyjącą spokojnie, bez wyrzucania sobie incydentu z Leto.
-Przepraszam.- Tomo wyjął z kieszeni rozświetlony i wibrujący telefon.- Żona. Zostawiłem jej wiadomość, żeby oddzwoniła.- Uśmiechnął się przepraszająco i wstał, odchodząc w najdalszy kąt pokoju.
Nie zamierzałam siedzieć jak kołek i czekać, aż wróci. Czułam, że praktycznie nie mieliśmy już o czym rozmawiać, a ciągnąć dialog na siłę nie było sensu. Jeśli został wydelegowany jako zwiadowca, albo sam podjął się nim być, ta garść informacji powinna mu wystarczyć. Jeśli zagadał tak po prostu, być może nie będę całkowitym odrzutkiem i czasem zamienię z nim parę słów, choćby dla odmiany po zbereźnych tekstach Shannona. Z Jaredem gadało mi się coraz lepiej, na niego nie mogłam narzekać. Mimo tego, że potrafił wyskoczyć z czymś niespodziewanym.
Jak choćby z tym, że przyznał się do zablokowania wypłaty mojego czeku na dwa tygodnie po to, żebym musiała z nim jechać. Nie powinien mi tego mówić, skoro już siedzieliśmy w samolocie. Szczególnie po naprawdę udanym seksie. Zupełnie, jakby chciał swoimi słowami zmazać poprzednie zachowanie i nagły przypływ czułości. Dlaczego tak postąpił? Chciał być szczery, czy chciał... Nie wiem, co jeszcze mógłby chcieć. Chwilami za nim nie nadążałam i najnormalniej w świecie nie potrafiłam go zrozumieć. Człowiek-zagadka. Śmieszne, ale nawet nie umiałam się na niego naprawdę pogniewać, choć świadomość, że był zdolny knuć za moimi plecami, nie była ani trochę budująca. Obawiałam się, że jego działanie w celu zatrzymania mnie na jeszcze kilkanaście dni wyglądało tak, jakby po prostu zabrał mi paszport. Jakbym, chcąc czy nie, była do niego przykuta.
Pytań "dlaczego" i "po co" mnożyło się coraz więcej, a ja nie umiałam znaleźć na nie odpowiedzi. Mogłam tylko przypuszczać, poddając szczegółowej analizie każde jego słowo albo czyn, a i tak wciąż byłam głupia. Czy raczej: ogłupiona. Gdybym spytała, czy jest we mnie zabujany, powiedziałby, że nie, ale mnie lubi. Wróżba z płatków kwiatu nie była zbyt wiarygodna. Musiałam pozostać w niepewności, dokąd Jr sam czegoś nie powie, stała też przede mną perspektywa, w której próbuję wyciągnąć coś z niego podstępem. Ale jakim? Tego nie wiedziałam. Jedynym, co przychodziło mi do głowy, było okłamanie go, że nie jest mi obojętny. Być może, nie mając innego wyjścia, zrobię to w którymś momencie.
Podeszłam do Jareda, zajętego słuchaniem rozmów. Trzymał w dłoni małą butelkę z wodą: więc tak jak ja nie pił już alkoholu. To dobrze. Jakoś nie miałam ochoty znosić umizgów podpitego faceta, bo że one nastąpią, tego byłam pewna.
-Jak tam, Ellie, dobrze się bawisz?- Złapał mnie w pół i przyciągnął bliżej, tak że staliśmy bok w bok.
-Nie narzekam.- Położyłam mu dłoń na ramieniu, skromnie, nie chcąc w towarzystwie robić nic intymniejszego.- Chyba wreszcie zapamiętam, że Tomo jest Chorwatem, nie Rosjaninem.- Dodałam ze śmiechem.
-Czas najwyższy.- Jr trącił mnie nosem w policzek i odwrócił się do kolegów.- Wiecie, że musiałem puścić jej swoją nową płytę, bo nie miała pojęcia, co w ogóle gramy? Musielibyście widzieć jej minę, gdy słuchała. Dawno nie widziałem kogoś z tak nieprzekonanym wyrazem twarzy.
Jeśli ja byłam sceptyczna, słuchając śpiewu Jr, to teraz byli tacy jego pracownicy, słysząc, co mówi. Widziałam w ich twarzach, że mu nie wierzą, a przynajmniej nie za bardzo. Co się dziwić, pewnie przywykli do tego, że ich szef wywołuje u dziewczyn palpitację serca. U mnie wywoływał jedynie konsternację i, niech go diabli, podniecenie. Nawet teraz, gdy tylko staliśmy obok siebie, czułam promieniującą z niego męską siłę, całe moje ciało miało świadomość, że jest blisko, każda cząstka mnie zaczynała wibrować pod wpływem seksualnego uroku Leto. Ciekawe, że na ogół nie dawało się go zauważyć, Jared wydawał mi się wręcz erotycznie obojętny dla płci przeciwnej. Nie mówię tu o kobietach czy dziewczynach, które uwielbiały go już wcześniej, ale o kimś takim jak ja. I nie rozumiałam, dlaczego facet, który jest mi emocjonalnie obojętny, fizycznie działa na mnie jak magnes. Może wpływ na to miała fakt, że był moim pierwszym?
Przestałam słuchać tego, co mówią ludzie wokół mnie, i zaczęłam analizować własne uczucia. Najpierw te, które były najsilniejsze, najłatwiejsze do zauważenia. Wiedziałam, że lubię Jr. Nie była to taka sobie sympatia, jaką można darzyć kogoś znajomego. Ta, którą czułam, miała mocniejsze podstawy i była głębsza. Nie sądzę, żeby przeszła w miłość, coś w Jr było takiego, co nie pozwalało przejść z etapu lubienia do zakochiwania się. Tu byłam bezpieczna.
Musiałam jednak zadać sobie pytanie, czy jeśli on byłby zakochany, ja, niejako w odpowiedzi, sama nie wpadłabym w podobny stan. Wiadomo, jak to jest: chłopak okazuje uczucia na każdym kroku, stara się, czaruje, zabiega. Czy umiałabym oprzeć się podobnym manewrom i pozostać w miejscu, w którym byłam teraz? Nie myśleć o trwalszym związku na dłużej? Albo inaczej: czy potrafiłabym odrzucić Jr, gdyby się we mnie bujał, zranić go? Chciałam przecież, żeby coś do mnie poczuł, ale nie dlatego, że mi na nim zależało, a dla własnej wygody i przez zazdrość. Teoretycznie: wiedząc, że mnie kocha, mogłabym odejść? Wyjechać i zapomnieć? Rzucić go ze świadomością, że prawdopodobnie go tym krzywdzę?
Stop. Koniec z zastanawianiem się co by było, gdyby. W ogóle nie wiem, po co zaczynałam rozmyślanie na ten temat, chyba jednak nie powinnam była pić czwartego drinka. Za nic nie potrzebowałam wbijać sobie mety, że mój powrót do domu będzie dla Jareda bolesny. 
-...Ellie?- Usłyszałam swoje imię, więc oderwałam się od myśli na dobre.
-Tak?
-Pytałem, gdzie odpłynęłaś.- Jr zacisnął palce na moim biodrze.
-W dal.- Uśmiechnęłam się do niego, równego mi teraz wzrostem.- Chyba odbija się na mnie źle przespana noc.
-No raczej.- Shannon wtrącił się, rechocząc.
Jr spojrzał na niego pytająco, na co starszy Leto uniósł jedną brew, oznajmiając miną "ja wiem".
-Nie mogłaś spać?- Jared powoli obrócił się do mnie.
-Trzęsło.- Wyjaśniłam.
Choć rozmawialiśmy cicho, ktoś prócz Shannona musiał nas usłyszeć, bo nie minęło pięć minut, gdy pierwsza osoba opuściła apartament, tłumacząc się koniecznością sprawdzenia czegoś w interenecie. Potem reszta towarzystwa wykruszała się, pojedynczo lub parami, dokąd ostatni członek ekipy nie zamknął za sobą drzwi. Zostaliśmy sami z całym bałaganem: pustymi butelkami, stertą szklanek, talerzami z resztkami przekąsek.
-Zauważyłaś, że zawsze na imprezach jest tak: wszyscy siedzą, dokąd ktoś pierwszy nie wyjdzie, potem uciekają, jakby dostali sygnał?- Jr zaczął zgarniać puste szkło na jedno miejsce.- Chcesz wziąć kąpiel?
-Pierwsze: zauważyłam. Drugie: chętnie.- Z ulgą zrzuciłam z nóg uwierające buty i wzięłam je w rękę.- Zostawisz tak to wszystko?- Machnęłam szpilkami w stronę stołu.
-Rano ktoś to posprząta, nie będę teraz dzwonił po obsługę.- Powiedział, krzywiąc się nad stertą niedojedzonych koreczków.- Albo nie, nie zasnę z tym za ścianą.
-Zarazki?- Podsunęłam, pamiętając jego niechęć do resztek żywności.
-Właśnie. To już zaczyna się rozkładać.- Sięgnął po hotelowy telefon.
-Poprosisz, żeby odkazili stół?- Musiałam o to spytać.
-Dogryzasz mi?- Spojrzał ostro, odsuwając aparat od ucha.
-Nie, tylko pytam. Zarazki bywają groźne, lepiej, żebyś się nie rozchorował.- Wybrnęłam z zalążków konfliktu, udało mi się nawet utrzymać powagę i zrobić zatroskaną minę.
-Świetnie.- Jr wyraźnie się rozpogodził.- Idź do łazienki, tylko nie rób hałasu, jak przyjdą zrobić z tym porządek. Aha, Ellie.- Zatrzymał mnie w połowie drogi do sypialni.- Mimo wszystko na drugi raz ubierz coś mniej seksownego, wolę, gdy tylko ja cię taką oglądam.
-Rezerwacja przyjęta, panie Leto.
Zostawiłam w sypialni plecaczek i zamknęłam się w łazience. Najpierw napuściłam do wanny wody, z pokaźną porcją płynu do kąpieli, dopiero potem rozebrałam się i zanurzyłam w pachnącej pianie. Było dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam: cieplutka woda, relaks, spokój, zakłócany tylko zniecierpliwionym głosem mówiącego coś do obsługi hotelu Jr. Zwinęłam jeden z ręczników, podłożyłam go sobie pod kark i zamknęłam oczy, delektując się chwilą i czekając, aż mój niby-chłopak do mnie dołączy.
Pozwoliłam myślom szybować bez ładu, nie skupiając się na żadnej, odpływałam wraz z nimi coraz dalej... aż obudziło mnie łaskotanie w nos.
-Chcesz się utopić?- Rozbawiony głos dobiegał z bardzo bliska. Dopiero słysząc go zdałam sobie sprawę, że Jr siedzi w wannie tuż przy mnie.
-Zasnęłam?- Zdziwiłam się, całkiem szybko wracając do przytomności.
-Na to wygląda.- Odsunął się i usiadł na wprost mnie, również z głową na miękkim ręczniku.- Mało spałaś w samolocie?- Poprawiał się i kręcił, dokąd nie przyjął pozycji, w której jego stopy znalazły się po obu moich bokach. Wanna była na tyle duża, że nie musieliśmy podkulać nóg.
-Nie jestem przyzwyczajona do spania w powietrzu tak, jak ty. Zaczęło trząść, potem bałam się, że znów zacznie.- Przyglądałam mu się, jednocześnie odnotowując, jak miło jest, gdy czuje się łydkami dotyk jego ud.
-Miałaś sporo czasu na myślenie o tym, czego się ode mnie dowiedziałaś.
-Starałam się tego nie robić. To była dla mnie przykra i szokująca niespodzianka.- Nie kryłam się ze swoimi odczuciami i mówiłam o nich, śmiało patrząc Jaredowi w oczy. Nie opuścił wzroku, choć miałam wrażenie, że kosztowało go to trochę wysiłku.
-Żałuję, że ci o tym powiedziałem.- Mruknął bez skruchy w głosie.- Przepraszam.
-Za to, że w ogóle to zrobiłeś, czy za to, że mówiąc mi o tym, zepsułeś cały efekt swojego wcześniejszego zachowania?- Spytałam, nieco już wyprowadzona z równowagi.
-Za to i za to.- Powiedział bez mrugnięcia okiem. Przed kąpielą związał włosy nad karkiem i wyglądał teraz naprawdę na swoje lata, poważny i dojrzały. Dałabym wiele, żeby poznać jego myśli.
-Mógłbyś przynajmniej udawać, że jest ci przykro.
-Przeprosiłem. Przyznałem się i przeprosiłem, to za mało?- Teraz Jr wyglądał na lekko wkurzonego.
I dobrze, pomyślałam, wkurwiaj się, ale sam na siebie.
-Jakby jedno słowo mogło wszystko naprawić.- Stwierdziłam cynicznie. Coś przyszło mi nagle do głowy.- Jay, tę bransoletkę dałeś mi po to, żeby złagodzić efekt, jaki wywołasz? Taki prezent na przeprosiny, poprzedzający przyznanie się, że coś zmalowałeś?
-Zgłupiałaś?- Skrzywił się i chlapnął na mnie wodą, potem usiadł wyżej, podciągając kolana. Z piany wynurzyły się dwie bliźniacze, pokryte ciemnymi włoskami wyspy.- Zobaczyłem ją na wystawie u jubilera i stwierdziłem, że jest dla ciebie idealna. Kupiłem ją, bo mogłem. Proste?- Bez ostrzeżenia złapał mnie za kostki i szarpnął do siebie, aż pojechałam w dół, zanurzając się po brodę. Potem, zanim zdążyłam się poprawić, wyjął z wody moją lewą stopę i zaczął łaskotać mnie w podeszwę.- Ostrzegam, skończ ten temat, albo będę łaskotał cię tak długo, aż się posikasz.- Dodał ze śmiechem.
Nie byłam zbyt wrażliwa na łaskotanie, ale udawałam, że jestem. Wiłam się, chichocząc i rozchlapując wodę na wszystkie strony, mocząc włosy, mocząc ręczniki...
-Wygrałeś!- Jęknęłam, naprawdę rozbawiona dziecinną igraszką.- Już nic nie powiem, przysięgam!
-Nie chcesz się posikać?- Jared, mokry po czubek głowy, przestał się nade mną "znęcać".
-Nie chcę! Będę grzeczna.- Wyrwałam mu się i usiadłam prosto, dysząc i śmiejąc się z jego zadowolonej miny.
-Cudnie. To teraz cię umyjemy.- Ton Jr zmienił się nagle z rozbawionego na poważny, tak samo wyraz twarzy. Za to w oczach pojawił mu się znajomy błysk, ktory widywałam tylko w sytuacjach bardzo intymnych.
Miałam ochotę powiedzieć, że brałam prysznic po południu, ale pewnie się tego domyślał, więc postanowiłam milczeć. Nie chciałam psuć mu tego, co sobie zaplanował, w sumie nawet byłam ciekawa, co ma dla mnie tej nocy. Seks w wannie? To brzmiało całkiem interesująco.
Jared nalał na dłonie trochę mydła w płynie.
-Klęknij.- Zażądał łagodnie, ale tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Bez ociągania podniosłam się i uklęknęłam nad jego wyprostowanymi nogami, coraz bardziej ciekawa, co będzie dalej. Klęcząc górowałam nad Jr, którego twarz miałam na poziomie brzucha. Nie odzywał się, z namaszczeniem mydląc mnie od piersi w dół. Omijał większą część mojego ciała, skupiając się na tym, co dla faceta najbardziej interesujące. Wodził dłońmi po moich biodrach, pośladkach, udach, coraz bardziej zbliżając się do ich zwieńczenia. Myjąc mnie, jednocześnie pobudzał te miejsca, które były najwrażliwsze na dotyk, przez co w momencie, gdy wsunął mi namydloną rękę między nogi, nie dałam rady zdusić westchnienia ulgi. Już wcześniej byłam trochę podniecona, głównie oczekiwaniem na bycie z nim sam na sam, a teraz, czując ślizgające się między udami palce, nie potrafiłam klęczeć bez ruchu. Moje biodra żyły własnym życiem, wysuwały się w przód i wracały, raz po raz, aż w pewnej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że ręka Jr tkwi w miejscu, a on sam wpatruje się we mnie z rozszerzonymi źrenicami i wyrazem zachwytu na twarzy.
-Pocałuj mnie. Mocno.- Powiedział z chrypką w głosie, więc pochyliłam się i zrobiłam to, o co prosił. Chwycił mnie w pasie i ściągnął w dół, po czym zaczął spłukiwać ze mnie pianę, ani na moment nie przerywając pocałunku. Potem odsunął mnie gwałtownie.- Klęknij jak przedtem.
Podniosłam się bez żalu, choć całować potrafił świetnie. Trzęsłam się w oczekiwaniu na więcej, ciekawa, co zrobi. Miałam pewne podejrzenia i szybko przekonałam się, że były słuszne: gdy tylko się wyprostowałam, ściskając kolanami jego uda, przylgnął ustami do mojego brzucha i zaczął zjeżdżać w dół, kąsając wrażliwą skórę. Odchyliłam się w tył, wysuwając w jego stronę biodra, cała napięta jak struna i głodna nowych przeżyć. Domyślałam się, że będzie inaczej, niż gdy dotykał mnie tam palcami, ale nie spodziewałam się, że aż tak inaczej. W chwili, gdy język Jr dotknął mojej łechtaczki, miałam wrażenie, że podłączono mnie do prądu. Wyprężyłam się, opierając za sobą dłonie o krawędź wanny, przy każdym smagnięciu pieszczącego mnie języka czując, jak mięśnie w dole mojego brzucha zaciskają się i rozluźniają. Nawet nie próbowałam być cicho, musiałabym zagryzać wargi do krwi, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Jęczałam bezwstydnie, od czasu do czasu klnąc lub powtarzając imię Jareda, z sekundy na sekundę zbliżając się do końca. Było mi niesamowicie, nieziemsko, nie czułam nawet odrobiny dyskomfortu, choć klęczałam wygięta w łuk. Jedyne co czułam to szybkie, mocne liźnięcia gorącego języka i ściskające moje pośladki dłonie, których palce spotykały się niżej, masując mi krocze.
Nagle wszystko się urwało. Cudowne doznania znikły, pozostawiając mnie o krok od orgazmu. Prawie załkałam, tak bardzo czułam się zawiedziona.
-Jay?- Pisnęłam żałośnie, wracając do pionu.
Spojrzał na mnie rozpalonym wzrokiem, podnosząc się.
-Dojdziesz, gdy będę cię pieprzył. Siadaj.- Poklepał krawędź wanny między jej rogami.
Usiadłam, cała niecierpliwa, z radością zauważając, że jest cholernie podniecony.
-Obróć się nieco bokiem i połóż, jest na tyle szeroko, że nie spadniesz.- Jr pokierował mną, kładąc mi pod plecy jeden z ręczników.
Rzeczywiście nie było źle, choć leżałam z nogami w wodzie i głową na rogu wanny, jedną ręką podpierając się o podłogę. Jr zawisł nade mną, rozsuwając mi uda. Dyszał, oblizując lśniące od moich soków usta.
-Przez cały wieczór patrzyłem na ciebie i miałem ochotę zdrowo cię wypieprzyć. Zrobię to teraz.- Powiedział, chwytając dłonią krawędź wanny nad moim ramieniem. Drugą ręką złapał mnie pod kolanem i uniósł mi nogę, odchylając ją jeszcze bardziej w bok. Wsunął się we mnie na kilka centymetrów, zamarł, potem rzucił się w przód, wbijając we mnie członka z całą siłą, aż poczułam ukłucie bólu, mając wrażenie, że zabolało mnie gdzieś pod żołądkiem.
-O czym rozmawiałaś z Tomo?- Jr pochylił się nade mną, uderzając biodrami z siłą tarana. Gdyby nie to, że ręką przytrzymywał mi ramię, waliłabym głową w ścianę za sobą.
-O niczym ciekawym.- Jęknęłam, zapierając się mocniej ręką o podłogę. Mimo, iż Jr naprawdę nie był delikatny, poprzednie podniecenie wróciło do mnie z szybkością świetlną, i znów czułam, że lada chwila będę szczytować. Nawet lekki ból nie mógł zagłuszyć przyjemności, którą czułam.
-O czym rozmawialiście?- Spytał ponownie i chwycił zębami moje ramię tak mocno, że krzyknęłam. Od razu puścił, choć nadal czułam w tym miejscu nieprzyjemne pulsowanie.
-Mówiłam, że twoi ludzie mnie nie lubią. Że nie chcą ze mną rozmawiać. Powiedział, że mi nie ufają, bo nie brałeś wcześniej w trasę żadnej dziewczyny.- Wyrzucałam z siebie kolejne zdania jak katarynka.- Że są zaszokowani, dlatego trzymają się na dystans.- Przy ostatnich słowach poczułam przeszywającą całe ciało rozkosz i wygięłam plecy w łuk, nie mając nad sobą kontroli. Niejasno zdałam sobie sprawę z tego, że Jr ściąga mnie z krawędzi wanny z powrotem do wody i przytula do siebie, siedząc na dnie. Zbyt mocno przeżywałam swoją przyjemność, by cokolwiek poza nią mnie interesowało. Nawet nie wiedziałam, kiedy on sam doszedł. Po prostu w chwili, gdy wróciła mi świadomość i zaczęłam na powrót kontaktować, było po wszystkim.
Przycisnęłam się mocniej do Jareda, zmęczona tak, że nie miałam siły na nic więcej, niż siedzenie na jego kolanach w stygnącej powoli wodzie. I nie wiem czemu, ale chciało mi się płakać. Być może intensywność przeżyć i to, co zrobił mi Jr, przerosło mnie o głowę. Tak mało jeszcze wiedziałam o relacjach z mężczyznami...
-Cieszę się, że cię poznałem.- Ciche słowa brzmiały kojąco, uspokajająco.
-Wzajemnie.- Powiedziałam to, co w tej chwili czułam: wdzięczność za to, że los postawił na mojej drodze człowieka, który mimo wielu różnic między nami umiał do mnie dotrzeć.
-Choć żałuję, że stało się to w takich a nie innych okolicznościach.
Przemilczałam to, choć nie powiem, żeby sprawił mi w tym momencie przyjemność. Wiedziałam, jaki jest, wiedziałam, że stawia na szczerość, ale gdy to powiedział, wróciła do mnie świadomość, że jestem jego dziwką, i niczym więcej.
-Mimo wszystko, gdybym chciał, umiałbym sprawić, że będziesz za mną szaleć.- Westchnął i oparł czoło o moje ramię.
Gdyby powiedział to kilka dni, kilka godzin wcześniej, parskęłabym śmiechem. Teraz przeraziłam się, czując przechodzący przez plecy zimny dreszcz. W tej chwili wiedziałam, że ma rację, i zaczęłam prosić go w myślach, by tego nie robił. Być może jutro znów będę odporna na jego urok, ale teraz czułam się całkowicie bezbronna. I byłam pewna, że on czuje się tak samo.

                                                                      ******

Oto druga część poprzedniego rozdziału. Pomijam zwiedzanie i inne drobiazgi, nie są ważne dla całości opowiadania. no i nie chciałam przeciągać, wrzucając opisy poszczególnych miejsc. Uogólnianie i parę zdań o zachwycie Ellie spokojnie mogłam sobie odpuścić.
W następnym rozdziale IF, któego przymajmniej fragment będę musiała obejrzeć, żeby mieć pojęcie, o czym pisać. 
(Sz)Czekam na komentarze, o macie ochotę je pisać. 
Yas.

18 komentarzy:

  1. Przechodzisz samą siebie. Z rozdziału na rozdział robisz go bardziej... człowiekiem, tak myślę. I chociaż nie sądzę, żeby był dobrym materiałem na dłuższy związek, podoba mi się taki, jak przy samej końcówce. "Cieszę się, że cię poznałem" brzmi trochę jak "Cieszę się, że mogę zakisić w młodym, jędrnym ciele" i przeraża mnie odrobinę to, że Ellie mogłaby się zakochać w Jr. Ale serio? Tu zaczynają się seksić, a on wyskakuje z pytaniem o rozmowę Ellie z Tomo, najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałam. Tyle dobrze, że nie zaczął z nią rozmawiać na temat gwiazdozbioru. Cóż, jakby jakikolwiek mężczyzna zrobił coś takiego dostałby po mordzie, w najlepszym wypadku, ale to jest Jr, to mogłoby coś w nim zabić. Ale strój Ellie... Cóż, mnie też by stanął, jakbym była facetem. Chociaż Jaredowi pewno stanąłby nawet, jeśliby przed nim stanęła w worku na ziemniaki. Wiesz, myśl o tym, co ma pod nim byłaby dość podniecająca. A Ellie... Niech go w sobie rozkocha, to byłoby całkiem zabawne, Jared latający z wywalonym ozorem za swoją 'dziwką'. Chociaż Ellie nie powinna nazywać się dziwką. W końcu oboje czerpią z tego przyjemność, a on zapłacił za jej dziewictwo, nie za to, że pieprzy się z nią na wyjeździe. Co innego, jakby za każdy numerek zmieniałby kwotę na czeku, a tak przecież nie jest. Niech korzysta, ma świetne wakacje i dobry seks. Emma jest suką, tyle mam do powiedzenia, taka 'pracuję z nim wiele lat, jestem ważniejsza od Ciebie', 'I co z tego, że Ty z nim sypiasz? JA Z NIM PRACUJĘ'. Zupełnie, jakby to był powód do dumy. Spraw jej jakiś wibrator, rozładuje napięcie i wszyscy będą szczęśliwsi. No i wreszcie Tomo. Bałam się, że o nim zapomniałaś, a tu taka niespodzianka. Jest świetnie, serio. Jak dalej będziesz nam serwować rozdziały takiej długości, to w końcu ktoś dostanie ataku serca.
    Brzmi to trochę jak pijacki bełkot, ale nie mam siły tego poprawiać, prawdę mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Zauważyłam, że rozdziały, nad którymi skupiam się mniej, wychodzą mie lepiej niż te, nad którymi śleczę ze zmarszczonym czołem. Ten pisałam na luzie.
      Masz rację, Jared robi się coraz bardziej ludzki, choć nie do końca. Cholera wie, co ma na myśli, mówiąc to czy tamto. I tak ma pozostać do pewnego momentu.
      Wypytywanie podczas seksu i mnie rozbawiło. To tak, jakby Jared w takiej chwili czuł się górą i uważał, że tylko wtedy może dowiedzieć się tego, czego chce.
      Nie zdradzę, czy ktoś kogoś w sobie rozkocha, ani czy w ogóle coś podobnego będzie w tym opowiadaniu. To moja słodka tajemnica ;) Tak, jak parę innych spraw, o których piszesz.
      Emma... Ja częściowo ją rozumiem. Kiedyś prawie zeszła się w tym opowiadaniu z Jaredem. Może więc rościć sobie jakieś tam prawa do niego. Na widok młodej dupy, kręcącej się obok mojego niedoszłego, też by mnie wzięło. Chyba.
      Pijacki bełkot? Mój ma dziś urodziny, świętujemy we dwoje, pomyśl, ile już w siebie wlałam.

      Usuń
  2. Skoro Emma jest taka zazdrosna, to mogła bardziej się postarać ze swoim wyglądem. Widocznie nie jest aż tak atrakcyjna, że Jared nie zwrócił na nią uwagę. Może właśnie Ellie jest bardziej krąglejsza? Kto tam ich wie. A to że z nim pracuje, to niby ma mieć przewagę? No chyba nie, coś się jej poprzewracało. Może niech Shannona sobie weźmie? Ale nie, bo on też chce Ellie. Och jak mi smutno. Nikt jej nie chce. Może faktycznie przydałby się jej wibrator? :D
    A Jared, jak się seksili, to mi przypomniał Shannona z poprzedniego opowiadania. Też zaczął gadać. Pewnie sobie pomyślał, że Ellie go obgaduje, czy coś.
    Chociaż Tomo jako jedyny pogadał z Ellie. Może się do niej przekonają, bo raczej nie jest miło, gdy każdy ma cię w dupie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emma najwyraźniej wychodzi z założenia, że jej zalety intelektualne są ważniejsze, niż wygląd, albo boi się, że jeśli nagle zacznie ubierać się inaczej, ktoś sobie coś pomyśli. Pewnie jest złośliwa, bo dotąd była jedyną laską, która jeździła z Jaredem gdziekolwiek. I nagle częściowo została zastąpiona młodszą, ładniejszą laseczką, któa na dodatek nie kryje, że Jr ją pie...
      Jared może się bał, że Ellie chlapnie o jedno słowo za dużo i jego bajka o świeżym związku padnie. Nie zauważyłam podobieństw do Shanniego, tamten nie prowadził przesłuchań, i nie gryzł. Ojj, młoda będzie nosić ślady, to pewne.
      Czy się do Ellie przekonają czy nie, nie ma większego znaczenia. Może przestanie być ignorowana, ale na pewnoe nie zawrze z nikim przyjaźni. Nie zdąży ;) Rozstanie z Jr zbliża się wielkimi krokami, ale ciii, ona jeszcze o tym nie wie.

      Usuń
  3. Zdecydowanie moim ulubionym fragmentem jest ten z Emmą jak Ellie wyszła z lazienki xD Ciekawie by było gdyby Ellie i Emma akurat znowu się ścięły i np. usłyszał to Jared czy, jeszcze lepiej, Shannon, bo pewnie miałby niezłe jaja z tego xD
    Czekam na kolejny, bo każdy następny rozdział jest lepszy od poprzednich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że mam w planach moment, w którym świadkiem jednego ze spięć między blondynkami będą bracia Leto. Ale to jeszcze nie teraz. Zostawiam to na potem, na końcówkę europejskiej przygody Ellie. W każdym razie podróż okaże się dla niej nie tak piękna, jak myślała.
      Ale co ja będę uprzedzać, napiszę, to zobaczysz ;)

      Usuń
  4. A ja tam Emmę lubię :D I nie dziwię się jej reakcji. Mam na myśli to, że ona otwarcie pokazuje to, co prawdopodobnie myślą sobie o niej inni z ekipy. Może dochodzi do tego też fakt, że jest zazdrosna o Jaya, może nie... Tak czy siak jest bardzo fajnym dodatkiem do opowiadania. Tak samo z Tomo, cieszę się, że wrzuciłaś scenę z nim. Jedyny normalny :D.
    Tak sobie zaczęłam myśleć, jak będzie przebiegać ich rozstanie. W głowie Ellie zaczynają rodzić się jakieś dziwne myśl, niebezpieczne w sumie dla niej samej, bo co by to było, gdyby się zakochała? Jared chyba też jest w jakiejś kropce. Tak sobie pomyślałam, że może rozstaną się w takiej burzy napięć? Że niby nic ich nie łączyło? Że tak byłoby im łatwiej? Aczkolwiek nie chciałabym, żeby tak było. Ja to wolę, żeby wszystko odbyło się w zgodzie. Ale cóż, poczekamy-zobaczymy :).
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx.
      Tomo jako szpieg ekipy i Emma jako głos, wyrażający jej opinię. Praktycznie można powiedzieć, że tak właśnie jest, choć co do asystentki Jareda, to chodzi o coś jeszcze.
      Jr i Ellie. Oboje są w głupiej sytuacji, bo momenty sam na sam, szczególnie te intymniejsze, w jakiś sposób obnażają ich wnętrze. Choćby się zarzekali, nie zmienią tego, że udany i gorący seks w jakiś sposób ich do siebie zbliża. Ale oni tego nie chcą, więc siłą rzeczy sprawa zaczyna stawać się niewygodna, a co za tym idzie, może, choć nie musi, rodzić konflikty.
      O ileż prościej by było, gdybyśmy wiedzieli, co myśli Jared. Ale nie wiemy, tak samo jak Ellie, która uważa, że nie warto pytać, i sama próbuje wszystko rozpracować. Moim zdaniem oboje zaczynają gubić się we własnych emocjach, zaprzeczając, że w ogóle jakieś istnieją. To nie może skończyć się dobrze.
      Tak czy owak, mam w zanadrzu parę niespodzianek.
      Przyjemnego weekendu :)

      Usuń
  5. Z radością i dziką przyjemnością stwierdzam, że uzależniłam sie od tego opowiadania. :) Brak cukierkowatości przyda się czasem każdemu, tak jak odpowiednia ilość lukru od czasu do czasu. A twoje opowiadanie jest po pierwsze ciekawe, po drugie inne niż wszystkie, po trzecie logiczne, po czwarte realistyczne w swojej fantazyjności. I koncentrujesz się na przeżyciach bohaterów, głównie Ellie oczywiscie, co wychodzi ci naprawdę naturalnie. Czekam na więcej i zdecydowanie będę polecać dalej.
    Zapraszam do siebie :) fight-for-revival.blogspot.com
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa uznania. Podobne sprawiają, że chciałabym opowiadanie ciągnąć bez końca, ale podobne rzeczy nie mają raczej racji bytu, więc i to doczeka się swojego zakończenia.
      Recepta na realizm odczuć mojej bohaterki: postawić się w jej sytuacji.
      Dziękuję też za adres, widzę, że mam co robić dziś wieczorem :)

      Usuń
  6. Właśnie nadrobiłam dwie części. Pewnie się powtarzam, ale to opowiadanie jest cudowne, ma w sobie to coś..i strasznie wciąga. Cieszę się, że Tomo jest tutaj taki normalny. Dokładnie tak go sobie wyobrażam - zabawny, wesoły.. zupełne przeciwieństwo Jareda. Co do Emmy to strasznie byłam ciekawa wspólnego pokoju z Ellie, fragment jak dziewczyny się ścinają jest chyba moim ulubionym. Z jednej strony strasznie chciałabym, żeby ta historia skończyła się wielkim happy endem - Jay się zakochuje w Ellie i żyją długo i szczęśliwie.. ale druga część mnie jest strasznie ciekawa, jak dalej pociągniesz ich związek. Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na Impact, a ponieważ byłam to podwójnie nie mogę się doczekać, co wymyślisz. ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tak szczerze, to widząc foty batonów mam wrażenie, że tylko Tomo jest tam normalny ;) Dlatego u mnie jest i będzie do końca.
      Spięcia między pannami E będą się pojawiać, uwielbiam je pisać, wymyślać drobne przytyki i złośliwości.
      Związek... czy tu w ogóle jest jakiś związek? Pokręcone relacje między Jaredem i Ellie raczej na to nie wskazują, choć pozory mogą mylić. Ale happy end? Nieeeee.

      Skoro byłaś na IF to mam pytanko: czy Dziadu robił w trakcie jakąś przerwę i znikał na parę minut ze sceny?

      Usuń
  7. Była przerwa podczas Pyres of Varanasi, jak występowali akrobaci. I przed Closer to the Edge na chwilę zniknęli. ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie było mi potrzebne. Dzięki. Domyślasz się w takim razie, po co zlezie ze sceny w moim blogu ;)
      Aww, muszę jeszcze ogarnąć na YT, jak był ubrany i co robił, setlistę sobie odpuszczę, E i tak się na ich kawałkach nie zna, więc i ja nie muszę.

      Usuń
  8. Najpierw zadam pytanie. Nie wiem do kogo, do samej siebie, do Ciebie czy tak po prostu by je zadać. Dlaczego Ellie tak bardzo chce, by Jared się w niej zakochał? Tak, wiem. Zazdrość i poczucie, że będzie za nią szalał, ale czy tak naprawdę tylko o to chodzi? Zaczynam mieć coraz większe przekonanie, że kryje się zam tym coś jeszcze, ale nie mam pojęcia co. Prawdopodobnie mnie zaskoczysz, a może jednak nie?
    Czy Ellie po tej całej przygodzie będzie umiała wrócić do normalnego życia? Teraz mówi, że tak, ale tak naprawdę wszystko może się diametralnie zmienić. I czy faktycznie Jared po tym wszystkim nie odezwie się do dziewczyny ani słowem? Ani ona do niego? To w sumie będzie zależało od tego, jak się rozstaną, a to dopiero za dwa tygodnie.
    Emma. Ich rozmowy póki co traktuję bardziej jako podchody, liczę na prawdziwe starcie, aczkolwiek już teraz bywa gorąco. Całym sercem trzymam stronę Ellie, dziewczyna naprawdę nie ma tam nikogo bliskiego, a to jednak dużo. Owszem jest Jared, ale czy w załóżmy krytycznej sytuacji stanąłby murem za dziewczyną? o Shannonie nawet nie wspominam, ten jedynie marzy by zanurzyć się w jej cipce, nic więcej. Tomo jakoś też nie biorę pod uwagę, chociaż póki co to jedynie on okazał Ellie cień sympatii. Emmę chyba bardzo musi boleć jej brak seksapilu, no bo sorry, ale nie umiem sobie nawet wyobrazić ( a wyobraźnię naprawdę mam bogatą) w jakimś seksownym wdzianku, sukience czy czymkolwiek. I dlatego cieszę się, że Ellie pomimo braku obycia w wielu sprawach, umie sobie niejako poradzić z "Cudowną Asystentką". Tak sobie też teraz pomyślałam o realnym towarzystwie Jaya i stwierdzam fakt, że jeśli jest to grono zbliżone charakterami, zachowaniami do Jareda, to w życiu nie chciałabym ich spotkać. Jestem wręcz pewna, że Shannon, Tomo czy właśnie Emma już na tyle "przesiąkli" Jaredem, że zwyczajnie gwiazdorzą. Ale ok, zeszłam z tematu.
    Trochę przykre, że Ellie tak nagle opuściła pewność siebie, kiedy szła z Emmą do pokoju Jareda, ale wydaje się to z drugiej strony bardzo naturalne. Dziewczyna tak naprawdę jeszcze wielu rzeczy o nim nie wie i nie ma pojęcia, jak na co może zareagować. Na szczęście Jared zareagował odpowiednio i ku mojej uciesze, zaprzeczył temu, co powiedziała Emma. Swoją drogą Jareda bardzo łatwo podniecić, jeśli się ma ku temu odpowiednie "środki".
    Sceny w wannie chyba nie muszę komentować. Dla mnie jak zwykle dobra. Jedyne co mnie rozdrażniło w Jaredzie, to to, że zapytał w trakcie seksu o rozmowę z Tomo. Rozumiem, że był ciekawy, że chciał wiedzieć, czy Ellie faktycznie czegoś nie chlapnęła, ale czy nie mógł zapytać o to później? Man, w trakcie seksu się czerpie z niego przyjemność a nie prowadzi rozmówki.
    Współczuję Ci, że musisz oglądać warszawski IF, żeby wiedzieć co nieco. Ja z trudem patrzę na Marsów, o ile w ogóle zdarzy mi się na nich patrzeć. No ale gusta się zmieniają, klapki z oczu spadają (ku mojej obecnej radości) i wiem, że do tej "bajki" już nigdy nie powrócę.
    Cieszy mnie też to, że chyba wreszcie moje komentarze zaczynają znów trzymać jako taki poziom. Postaram się już nie mieć takich opóźnien z kolejnymi, wiem, jakie to ważne dla Ciebie jako autorki chcącej wiedzieć, co Twoi czytelnicy myślą o kolejnych rozdziałach. Ty starasz się dla nas, my powinniśmy się postarać dla Ciebie:) Po raz enty pożyczę Ci weny:) Trzymaj się i do kolejnego:)
    PS: Gdyby jednak złapało mnie jakieś opóźnienie, poinformuję.
    Anonimowa od MH

    OdpowiedzUsuń
  9. Poruszyłaś kilka niezwykle ważnych kwestii, kłopot tylko w tym, że nie mogę dać jednoznacznych odpowiedzi na żadne z Twoich pytań. Wszystko zależy od okoliczności, w jakich zdarzy się w opowiadaniu to czy tamto. Niektóre sprawy powoli same zaczną się odsłaniać, staną się bardziej jasne i czytelne, jak choćby powód, dla którego Ellie zabiega o względy Jr. Przypuszczam jednak, że mimo wszlekich oporów i zarzekań oboje mają świadomość tego, że ich układ nie jest tak pozbawiony emocji, jak by chcieli. A dla nich to komplikacja.
    Reakcji Jareda nie sposób przewidzieć, tak jak nie może tego zrobić Ellie, która zna go o tyle o ile i ciągle snuje domysły. Kolejne sytuacje nieco jej pomagają, ale w każdej chwili może zostać niemile zaskoczona.
    Bezpłciowa Emma to zołza, a od tej strony nie zna jej nawet Jared. Ale to jego prawa ręka od tak dawna, że praktycznie bez niej nie umiały sobie w wielu sprawach poradzić, więc może przymykać oko na jej "grzeszki".
    Chyba odpuszczę sobie oglądanie impactu, jakoś nie mam do tego nerwów. Zamiast tego poszukam relacji, pewnie gdzieś jest ;)

    Dziękuję za to, co napisałaś pod koniec. To prawda, że komentarze są bardzo ważne dla autora. Gdy ich brak, mam wrażenie, że piszę chałę, i lada chwila mój blog straci czytelników, a to znów sprawia, że chcę skończyć go jak najszybciej.
    Twoje komentarze zawsze mają poziom, są wyczerpujące i nie raz naprowadzają mnie na nowe ścieżki.
    Wena, choć bywa kapryśna, ostatnio jakoś znów lubi przysiąść na moim ramieniu. I niech siedzi tam za każdym razem, gdy zaczynam pisać.
    Pozdrawiam :)
    Yas.

    OdpowiedzUsuń
  10. http://rose-swan.blogspot.com gdybyś chciała zerknąć i napisać co o tym myślisz była bym mega wdzięczna. Nigdy nie pisałam i w sumie nie wiem co mnie do tego skłoniło,ale z uśmiechem na twarzy czytam Twoje opowiadanie. Wydaje mi się takie realne i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że zajrzę :)
      Nowy rozdział powoli powstaje, więc głowa do góry, nie każę czekać na niego zbyt długo. Miałam trochę innych zajęć w ostatnich dniach, dlatego mnie nie było praktycznie w sieci, ale teraz weekend, do tego dłuższy, więc go wykorzystam na rozrywki.
      Pozdrawiam.

      Usuń