piątek, 27 marca 2015

Niespodzianki, niespodzianki....

Życie nie jest bajką, choć czasami może wydawać się, że właśnie zaczęło się w nią zmieniać a los chce wynagrodzić wszystkie dotychczasowe niepowodzenia i usłać dalszą drogę płatkami róż.
Tak właśnie myślałam jeszcze dwa dni wcześniej, wysiadając z samolotu i czując trzymającą mnie mocno dłoń Jr. Teraz miałam wrażenie, jakby ta sama ręka wymierzyła mi siarczysty policzek. Kara nieadekwatna do moich ewentualnych przewinień, choć...
Zaczęłam znajomość z Leto w sposób, który teraz się na mnie mścił i miał pozostawić po sobie niedający się zmyć ślad. Być może Jared nie mówił o tym jawnie, ale czułam, że zawsze będę dla niego kimś mniej, niż rzekomo miałam być. A jeśli nawet nie, to dzięki jego porannemu wystąpieniu nigdy nie pozbędę się wrażenia, że tak jest. Nigdy.
Propozycją, którą mi złożył, odebrał mi więcej, niż zdawałam sobie sprawę, że mam. Dopiero teraz, ochłonąwszy, umiałam to zauważyć, i na samą myśl nieświadomie zaciskałam zęby.
Cokolwiek bym nie zrobiła, jak się nie zachowała, wszystko przemawiać będzie przeciw mnie. Jeśli wyjadę, zaprzeczę własnym zapewnieniom, że nie chcę i nie zamierzam tego robić. Być może, znikając z LA po raz kolejny, zapewnię sobie spokój choć w części, ale czy dbając o siebie nie skrzywdzę Jamiego? Sporadyczny kontakt z ojcem nie jest tym, czego mu trzeba i na co zasłużył.
Jeśli zostanę... Westchnęłam, uświadamiając sobie w jakiej sytuacji się znalazłam. Wszystko wywrócone było do góry nogami i jakbym się nie zachowała, wyląduję z przyklejoną do czoła kartką z napisem "Głupia Ellie". Bo na taką wyjdę bez względu na podjętą przeze mnie decyzję.
Miałam ochotę gryźć i kopać, jednocześnie marząc o zaszyciu się w ciemny kąt i przeczekaniu najbliższych paru dni w całkowitym odosobnieniu. Musiałam jednak wziąć się w garść, choćby ze względu na przyjazd babci. Nie chciałam pokazać jej, że wylądowałam na tyłku, boleśnie obijając sobie pośladki. Musiałam grać... Po raz kolejny odtwarzać wyznaczoną rolę u boku bawiącego się wszystkim i wszystkimi Jr.
Ale tym razem ja też dopiszę swoją część scenariusza, nie będę tańczyć do każdego kawałka, jaki Leto mi zagra, jego muzyka nie jest aż tak porywająca.
Nie podobało mi się, że próbuje układać mój grafik, jakbym sama nie miała w tej kwestii nic do powiedzenia. Oburzałam się w środku na wspomnienie sposobu, w jaki oznajmił mi, co mam robić w ciągu kilku najbliższych dni. A może nie miałam ochoty po raz kolejny znosić Emmy i jej pełnej wyższości miny? Może nie kusiła mnie perspektywa bycia ignorowaną w pokoju pełnym ludzi?
Nie chciałam przyznawać sama przed sobą, że pragnęłam poczuć się "u siebie" i móc wyprawić urodzinowe przyjęcie Jareda tu, w jego domu. Nie chciałam o tym myśleć, bo fakt, że nawet mnie o to nie spytał, był bolesny. Nie liczyłam się dla niego, nie byłam warta tego, by pozwolić mi na samodzielność? Wszystko miało być tak, jak zawsze, jakbym w rzeczywistości nie istniała, lub była tu tylko na chwilkę, przez przypadek, i miała zniknąć równie szybko, jak się pojawiłam.
Być może tak się stanie, ale nim to nastąpi, niektórzy na własnej skórze przekonają się, że nie jestem manekinem, którego można przestawiać i układać w pożądane pozy. Ja też umiem i mam prawo powiedzieć "nie".
- Prawda, malutki?- Spytałam, nie oczekując od Jamiego odpowiedzi i nie próbując w żaden sposób interpretować jego łagodnych kopnięć.- Nie dam się zagłuszać ani spychać do kąta, szczególnie tej zołzie Emmie. Też jej nie lubisz, co? Obiecuję, że nie pozwolę, by ktoś kazał ci ją nazywać ciocią Emmą.
Zaśmiałam się, słysząc własne słowa: brzmiały tak, jakbym była pewna, że zostanę wbrew wszystkiemu, co staje mi na drodze, choć tak naprawdę nie wiedziałam jeszcze, jak postąpię. Przeszkód było wiele, a największą z nich był Jr. Nie wiedziałam co w nim siedzi, nie miałam pojęcia, dlaczego był taki... jaki był.
Zmienny? Nie. Ani raz nie zachował się inaczej niż wcześniej, nawet biorąc pod uwagę to, że chwilami na mnie zlewał. Może to śmieszne, ale przy wcześniejszym pobycie u niego jakoś zdążyłam się do tego przyzwyczaić, choć było to drażniące. Sam na sam ze mną sprawiał wrażenie żywo zainteresowanego.
Fałszywy? To było bardziej prawdopodobne. Wciąż brałam pod uwagę Emmę i wszystko, co mówiła. W końcu ona i Jr znali się od lat, kiedyś byli parą, więc co mogłam wiedzieć o sprawach, łączących ich w tej chwili? Mogli odnowić związek, ukrywając go, udając przede mną, że nic się nie dzieje i czekając na narodziny Jamiego. Mogli bawić się moim kosztem...
Mogli to, mogli tamto. Nie należałam do ich świata, nie wiedziałam więc czy nawet to, że Jr ze mną sypia, w jakikolwiek sposób coś zmienia. Bogaci bawią się na różne sposoby, a wiele z nich nie mieści się w głowach takich przeciętniaków, jak ja.
Myśląc nad tym wszystkim zaczęłam czuć się zagubiona, a to była ostatnia rzecz, jakiej chciałam. Nie podobała mi się perspektywa, w której zmieniam się w rozglądającą się niepewnie dziewczynkę, nie wiedzącą co z sobą zrobić i jak się zachować. Ten etap miałam już za sobą a ostatnie miesiące uodporniły mnie na wiele spraw. W głębi duszy czułam się silna i chciałam, żeby inni to zauważyli. Szczególnie Jared. I to zaraz, teraz, nim mój zapał i buntowniczość wyparują.
- Trzeba ruszać do boju, jeśli nie chce się wszystkiego stracić.- Mruknęłam, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego myśląc o stracie mam przed oczami Jr a nie własną osobę?
Nadstawiłam uszu, próbując znaleźć jakieś źródło dźwięku i móc je zlokalizować. Dom, choć nie wydawał się wielki, dla dwóch osób wystarczał na to, by się w nim szukać. Tym razem jednak nie miałam z tym większych problemów: schodząc na parter usłyszałam dochodzące zza otwartych drzwi studia brzdąkanie gitary, przerywane niezrozumiałym z tej odległości mamrotaniem. Akordy powtarzały się, za każdym razem z drobną zmianą, domyśliłam się więc, że Leto coś tworzy. Czy powinnam mu teraz przeszkadzać?
Wydęłam usta: on zapewne nawet by się nie zawahał, choćbym komponowała dzieło swojego życia.
Mimo to wchodząc do studia poczułam się odrobinę niepewnie, gdy tylko na mnie spojrzał. Przerwał grę, odrzucił do tyłu puszczone luzem włosy i przekrzywił głowę, patrząc pytająco.
Skręciłam się w środku ze złości na siebie o to, że pod jego wzrokiem znów tracę pewność siebie, i dla pozbycia się durnej słabości uszczypnęłam się mocno w udo, aż zapiekło.
- Chciałabym ci coś powiedzieć.- Zaczęłam.
- Tak się domyślam, że nie przyszłaś sobie na mnie popatrzeć.- słowom towarzyszyło ciche brzdąknięcie gitary.- Słucham cię, Ellie.
- Przede wszystkim nie zamierzam... nie podoba mi się... nie dam się po raz kolejny ignorować jak wczoraj.
- Rozumiem.
- Poza tym nie będę wykonywać twoich poleceń, już u ciebie nie pracuję.
- Jakich niby poleceń?- Brwi Jr uniosły się w górę.
- Na przykład dotyczących sposobu, w jaki mam spędzić święta.- Podparłam się pod boki, nabierając wreszcie odwagi.- Właśnie przez to, że twoi znajomi traktują mnie jak powietrze a Emma przy każdej okazji mówi to, co mówi, zgodzę się gościć u twojej mamy w Wigilię, ale wracam do domu wieczorem i nie ruszam się nigdzie przez następne dwa dni. Ty możesz, jak zawsze, imprezować w stałym gronie i w tym samym miejscu, ale mnie do tego nie zmusisz. Wolę towarzystwo babci, przynajmniej będę miała z kim porozmawiać. Co do babci...- Kontynuowałam.- Mam nadzieję, że Emma nie nagada jej czegoś o czym wie, bo jeśli to zrobi, to przysięgam, że natychmiast wychodzę i więcej nie wrócę. Jeśli więc możesz, to nałóż swojej cudownej asystentce kaganiec, zanim zacznie za dużo szczekać.
- Znam Emmę i wiem, że nie zrobiłaby czegoś takiego. Może cię nie lubić, ale nie jest...
- Dupa.- Przerwałam ostro, wkurzona tym, że znów jej broni.- Jest, i nie tyle mnie nie lubi ile nienawidzi. Jeśli uważasz że przesadzam to jesteś ślepy i głupi jak każdy facet. Chyba, że...- Uśmiechnęłam się drwiąco.- Chyba, że stajesz po jej stronie bo to, co o was mówi, jest prawdą.
- Nie jest, ile jeszcze razy mam ci to powtarzać?
- Ani raz, bo jakoś przestałam ci ufać. Nie wierzę już w twoje bajki o zakochaniu, zresztą sam mnie upewniłeś, że najzwyczajniej w świecie chcesz mieć pod ręką naiwniaczkę do, jak to mówisz, zapinania.
- Masz rację.- Leto przesunął palcami po gryfie gitary, wydobywając z niej dziwnie jękliwy ton, potem odłożył instrument i wstał.- Masz świętą rację, Ellie: jestem głupi. Dałem dupy na całego i teraz nie wiem, jak naprawić to, co dziś rano spieprzyłem. Podejrzewam, że samo "przepraszam" to za mało, choć naprawdę bardzo mi przykro.
Spodziewałam się usłyszeć coś innego i zamarłam, zaskoczona. Po jego pierwszych słowach byłam pewna, że potwierdzi moje przypuszczenia co do knowań z Emmą, dałabym sobie rękę uciąć, że dowiem się tego, o czym nie chciałam nawet myśleć, a tymczasem...
Przyjemnie by było, gdyby Leto mówił teraz serio, ale wszystkie niemiłe sytuacje, jakie miały między nami miejsce od początku znajomości, szczególnie te ostatnie, podkopały moją wiarę w jego szczerość. Wiedziałam przecież, że jest też aktorem, dlaczego więc nie miał by przede mną grać?
- Bolesne to, ale sam sobie jestem winien.- Jr wzruszył ramionami, po czym wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą do wyjścia.- Powinienem był powiedzieć ci, skąd wzięły się problemy w ekipie, zamiast trzymać to dla siebie.
Słuchałam z zaciekawieniem i pierwsze co przyszło mi na myśl to to, że chodzi o Shannona i Tomo. O to, że, jak widziałam, mają coś w rodzaju... romansu?
Boże.
- Widzisz, Ellie... Zdecydowałem, że to moja ostatnia trasa i najprawdopodobniej po niej w ogóle skończę z muzyką. Pozostanę przy grze w filmach, a i to będę ograniczał do minimum.- Przyciągnął mnie do siebie niespodziewanie, pocałował w policzek i puścił.
- Nie rozumiem...
- Zanim przyjechałaś, ale już po tym, jak zdecydowałaś się ze mną być, oznajmiłem ekipie, że chcę spędzać czas z moją nową rodziną, nie zaś jeżdżąc po całym świecie, jak było do tej pory. Koncerty, które już mamy zakontraktowane, odbędą się, ale nie będzie następnych. Kazałem Emmie zerwać wszelkie rozmowy na ich temat. Mówiąc krótko: za kilka miesięcy zespół praktycznie przestanie istnieć a ekipa straci pracę.
- O kurde...- Wyrwało mi się w pierwszej chwili, opanowałam się jednak szybko.- Aha, no to świetnie, bo jeśli dotąd Emma była po prostu zazdrosna, to teraz dałeś jej nowe powody do tego, żeby chcieć się mnie pozbyć.- Podsumowałam to, co przyszło mi do głowy. Nie dodałam tylko, że teraz nawet groźba wyrzucenia z pracy nie będzie dla niej przeszkodą w tym, by obsmarować mi tyłek gdzie popadnie i upublicznić wieść o tym, jak poznałam Jr.
- Miło mi słyszeć, jak bardzo cieszysz się z tego, że rzucam dla ciebie robotę.- W głosie Jareda dało się zauważyć rozczarowanie.- Cóż, domyślam się, że za wiele do mnie nie czujesz, mam tylko nadzieję, że z czasem to się zmieni. Przynajmniej będę się o to starał.
- Nie o to chodzi, po prostu jestem zaskoczona.- Wyjaśniłam szybko.- To wszystko w ogóle jest dziwne i nie wiem, co mam myśleć.- Przyznałam po chwili.
Czułam się zakręcona jak po zjeździe kolejką górską, nie umiałam odnaleźć się w tym, czego właśnie się dowiedziałam. Leto kończy karierę? Dla mnie?
Wydawało mi się to nieprawdziwe. Może od dawna miał zamiar spocząć na laurach i znalazł sobie we mnie pretekst, zarazem zrzucając na mnie "winę"? W końcu to na mnie skupia się teraz wrogość ludzi, którzy wiązali swoją przyszłość z zespołem. To ja odciągnęłam Jr od pracy i sprawiłam, że niebawem zostaną na lodzie. To właśnie im zasugerował.
Słodki Boże, w co ja mam w końcu wierzyć? Dlaczego jedna kobieta i jej zachowujący się bardzo niezrozumiale szef mogą sprawić, że człowiek nie jest w stanie racjonalnie podejść do żadnej sprawy i we wszystkim wietrzy podstęp? Czy to ja mam manię prześladowczą, czy moja podejrzliwość oparta jest na mocnych podstawach?
- Jeszcze jesteś na mnie zła?
- Głupie pytanie.- Prychnęłam. Byłam wyprowadzona z równowagi i miotałam się między radością a wątpliwościami. Chciałam mu wierzyć, ale nie mogłam, czy raczej: nie umiałam. Nie od razu.- Postaw się na moim miejscu: poznajemy się w sposób, o którym wolałabym zapomnieć, traktujesz mnie dziwnie, kłamiemy wszystkim dokoła na mój temat i wreszcie rozstajemy się burzliwie. Zjawia się Jamie, na wieść o którym obsypujesz mnie wyzwiskami.- Zamilkłam na chwile, czekając na jakąś reakcje, ale Jr się nie odezwał.- Potem przyjeżdżasz i nagle jesteś inny, nagle ci zależy. A teraz znów chcesz mi płacić za towarzystwo. Dodaj do tego Emmę i jej sensacyjne wyznania, które swoim zachowaniem doskonale potwierdzasz, i wtedy spytaj, czy jestem zła.
- Zmieniam dla ciebie swoje życie, czy to nie dowód?
- Skąd mam wiedzieć, czy od dawna nie miałeś na to ochoty i nie wykorzystujesz mnie jako ofiary, na której skupią się reakcje ludzi? Że niby to moja wina?
- Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.
- Po tym, co zafundowałeś mi rano, nie jestem tego taka pewna.
- Ellie, od dwudziestu lat prawie nie mam do czynienia z normalnymi kobietami, takimi jak ty, więc popełniam błędy. Dziewczyny, z którymi byłem, są inne i nauczyły mnie, bym traktował je tak a nie inaczej.
- Sam takie wybierałeś.- Wzruszyłam ramionami. Dla mnie jego słowa nie były usprawiedliwieniem.
- Moje poprzednie związki bardziej przypominały kontrakty z wzajemnymi korzyściami, niż to, czym powinny być: pokazywanie się w pewnym towarzystwie i wzmianki w mediach pomagają w karierze. A co do nas... Jak sama powiedziałaś, poznaliśmy się w niezwykłych okolicznościach, które w połączeniu z moimi doświadczeniami dały taki a nie inny efekt. Po prostu, Ellie, do dziś tkwiłem w mylnym przekonaniu, że wszystko można kupić. Ale skoro dotąd zawsze mi się to udawało...- Urwał, wyglądając na zawstydzonego.
- Nie mów, że swoim byłym proponowałeś to, co mi.
Sama myśl, że każdej eks lasce podtykał pod nos papier z obietnicą comiesięcznej wpłaty na konto, była zabawna, i to tak, że zaczęłam się śmiać. Nawet nie próbowałam się powstrzymać, było mi całkowicie obojętne, co Jr sobie pomyśli. Nie odzywał się, mierząc mnie wzrokiem, w którym ciężko było wyczytać coś poza konsternacją i zmieszaniem, a ja śmiałam się, aż rozbolały mnie boki. W końcu mi przeszło.
- Jeśli było tak, jak mówisz, to jesteś emocjonalnie...- Omal nie powiedziałam "wykastrowany", ale w ostatniej chwili znalazłam inne słowo.- okradziony.
- Jesteś pod tym względem bardziej doświadczona ode mnie?- Jr wyglądał na zdziwionego.
- Nie, ale przynajmniej nie mam wypaczonego spojrzenia na sprawy uczuć.- Czułam z tego powodu satysfakcję, choć pewnie nie powinnam.
- A skąd wiesz, czy zdesperowana nie próbowałabyś zrobić wszystkiego, co możliwe, żeby nie stracić chłopaka?
Pytanie było logiczne. Nie miałam pojęcia, czy będąc na miejscu Leto też nie walnęłabym czegoś równie głupiego, jak próba przekupstwa. Sam widziałam, co z zazdrości robi Emma, i bałam się, że babsko posunie się dalej.
- Nie wiem, mam tylko nadzieję, że nigdy nie narobię bałaganu, przez który chciałbyś mnie zostawić.- Odpowiedziałam bardziej intuicyjnie, niż z namysłem, i chyba trafiłam w sedno, odwracając sytuację. Z jakiegoś powodu, który dla mnie samej był zagadkowy, chciałam, żeby Jr poczuł się pewniej, stanął na twardym gruncie. W głębi duszy trochę mu współczułam, poza tym całe nerwy, wywołane poranną awanturą, całkiem odpuściły i pragnęłam już tylko spokoju.- Możemy się już więcej nie kłócić, Jay?- Dodałam cicho, nie tyle pytając, ile dając mu odczuć, że chcę puścić w niepamięć jego niefortunną propozycję.
- Proponujesz zawieszenie broni na czas świąt?
- Proponuję zacząć od początku... o ile naprawdę ci zależy.
Sporo razy czytałam w powieściach, jak to czyjeś oczy rozszerzyły się z jakiegoś powodu, ale pierwszy raz mogłam to zobaczyć.
- Kurwa, Ellie.- Wulgarnemu słowu przeczyła delikatność, z jaką Jr przyciągnął mnie do siebie i objął.- Kurwa, dziewczyno, przerastasz mnie we wszystkim o głowę.
Odebrałam to jako należny mi komplement i z lekkim uśmiechem oparłam policzek o ramię faceta, który był mój, bo tego chciał. Instynkt podpowiadał mi, że to była prawda a każde słowo, które wypowiedział, każde wyznanie, kosztowało go trochę wysiłku. Nie mogłam tego nie docenić.
Nie mogłam też udawać przed sobą, że to jedyne powody, dla których wolałam zaprzestać sporów i ulec niewątpliwemu urokowi Leto. Nie jedyne, choć ważne, ale był jeszcze Jamie i... Wstyd powiedzieć, ale wygoda życia w luksusie, którego posmakowałam, kusiła. Kusiły widoki na podróże, poznawanie miejsc, o których dotąd mogłam jedynie przeczytać, na brak lęku o to, czy zapłacę rachunki. Teraz to ostatnie było na głowie Jr, ja miałam jedynie dać mu to, czego wcześniej nie poznał i czego nigdzie nie kupi.


                                                                      ****

Witam.
Znów długo czekaliście, ale to już ostatni raz, gdy przerwa między rozdziałami trwała dłużej, niż powinna. Sprawy osobiste... Ale już mi się wszystko poukładało, unormowało, wyszło na prostą, i teraz nic mnie nie przygniata, odbierając ochotę do czegokolwiek.
Rozdział jest jakby kontynuacją poprzedniego, dopiero w następnym zacznie się dziać więcej. Chwilowo muszę go przemyśleć, bo mam parę pomysłów i nie wiem, jak je z sobą pogodzić lub które wybrać.

Na deser mam dla Was coś innego: w sprzedaży pojawiła się niedawno moja debiutancka książka, pierwsza część opowieści, która kilka lat temu funkcjonowała jako blog o tytule "Soul on fire". Z tego co wiem, można mnie kupić/ zamówić w Empikach i w sprzedaży wysyłkowej.
http://novaeres.pl/katalog/tytuly?szczegoly=dusza_w_ogniu_zauroczenie,druk

Pozdrawiam wszystkich i życzę wesołych, jajcarskich świąt, oraz sporych opadów śniegu w lany poniedziałek ;)
Yas.

50 komentarzy:

  1. Cieszę się że u Ciebie już dobrze :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Wesołych Świąt :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Nowy już rozplanowuję i niedługo zacznę pisać.

      Usuń
  2. W końcu coś dla mnie! Ja tu od dłuższego czasu czekam na jakiś miły akcent i żeby było lepiej. Fajnie, że się w końcu pogodzili. Poza tym gratuluję wydanej książki, na pewno zamówię i przeczytam. Oby była tak wciągająca jak to ff. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx :)
      Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba. Oby, bo to dopiero pierwsza część a od następnej zaczyna się robić coraz ciekawiej.

      Usuń
  3. Gratulacje wydania książki, jak uzbieram to kupię ;) rozdział genialny, cieszę się z takiego rozwinięcia sytuacji.No cóż...Wesołych Świat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że dam odpocząć Jr i Ellie od niemiłych spraw, niech mają spokojne święta. No, może nie do końca, bo jednak zło czai się pod przeciętną twarzą Emmy... Ale będzie lepiej i weselej, niż dotąd.

      Usuń
  4. Rozdział genialny! Mam nadzieję, że między Ellie a Jaredem już będzie dobrze! Czekam na następny rozdział i zamówiłam twoją książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Ze wstydem przyznam, że im więcej książek sprzedam, tym większa szansa na rychłe wydanie drugiej części, której akcja będzie dziać się w rodzinnych stronach tajemniczego Vae, a rozpieszczona Yas da facetowi popalić ;)

      Usuń
    2. To na pewno jeszcze podrzucę linka znajomym ;) piszesz fantastycznie, bo z lekkością, której nie ma za dużo pisarzy ;)

      Usuń
  5. Witam serdecznie!
    Strasznie cie przepraszam, ze dopiero teraz sie "odzywam", ale jakby na to nie spojrzeć, wszystko TWOJA wina. A tak konkretniej tego, ze (ponieważ odkryłam twojego bloga wczoraj) nie chciało mi sie tracić czasu na komentarz bo chciałam WIECEJ :)
    bardzo podoba mi sie twoja historia - to tak uogólniając. A zagłębiając sie bardziej: losy postaci sa interesujące, bardzo bardzo na plus. Masz wyobraźnie :) Ale akurat ja chciałabym ci przekazać komentarz o postaciach :) Tak jakos, uznałam ze tu sie moge bardziej rozwinąć (bo nie bede kolejna osoba powtarzająca ci ze to świetne ff, gdyż jestem pewna ze juz to wiesz). Zacznę zatem: Ellie - ok. Jest dość oryginalna, podoba mi sie jej charakter chociaż czasem jakby za duzo sie przejmowała, myślała nad wszystkim, ogolnie, tak 9/10. Dziad - cud miód maliny.... Nie, jednak nie. Czasami mnie po prostu wkurza. Jeju, myślałam ze rzucę telefonem jak przeczytałam o tej "umowie". No dobra, ale i tak jest świetny :) Next: dobra, TA osoba jest najlepsza. TEN człowiek mnie rozbraja. Przez to co mowi. Przez to co robi. Przez to jaki jest. Tak, tak, o Shanna mi chodzi :D Nie moge go nie lubić. Uwierz, próbowałam, bo nie zachwycały mnie jego perwersyjne uwagi i inne TE sprawy. Ale nie moge, bo jest zbyt... Zbyt. To idealne słowo. Po prostu o lubie. A to z Tomo... Cóż, tez czytam Lorda, wiec mam pewne... Watpliwości?... Nie no, bez przesady. Nie wiem, czy podołasz chociaż zdaje sobie sprawę z tego ze tu nie Shomo jest głównym tematem. Ale moze byc ciekawie. Tylko ze ja lubie Vicki :/ o ile u Ciasta ona sie wcale nie pojawia, to jakos tak mi z ta myślą smutno. Ale i tak cie uwielbiam! I jeszcze: Emma. Przepraszam cie strasznie, ale nie potrafię jej nienawidzić!!! Jestem zła na siebie, ale to mi sie podoba - ta rywalizacja. I o co wlasciwie jej chodzi, skoro ma faceta. Niby było cos, ze żałuje braku czegos z Jayem ale... No nieważne. Po prostu ona jest taka całkiem całkiem. Oryginalna. W ff ktore czytałam, to z reguły taka cicha myszka, robi swoje i siema nara. Jest tylko jedno, w ktorym jest bardziej "ludzka"... STOP. Nie o mnie, o tobie. Bardzo podoba mi sie to co robisz. Czekam na następny, mam nadzieje ze bedzie warto. (Co ja gadam, oczywiscie ze bedzie!) tak wiec cześć i czołem, wesołych świat, wszystkiego dobrego... Bla bla bla. Podsumowując: chętnie sie dowiem co bedzie dalej. A jesli chciałabyś, zrob z Emma jakas akcje, ze nawet ja ją znielubię :D to tyle, pozdrawiam! ~ Aila :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Muszę przyznać, że Shomo pojawiło się u mnie przez to, że Shann i Tomo w niektórych momentach naprawdę zachowują się, hmm, dwuznacznie. Wiem, że to wygłupy, ale postanowiłam je wykorzystać. Nie będzie tego u mnie za wiele, ale coś tam się jeszcze pojawi :)
      Co do Emmy to do końca nie wiadomo, czy jest zazdrosna, czy tylko dba o wizerunek szefa, a może jedno i drugie? Zobaczę, co z nią zrobię.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Zatem czekam co z nia zrobisz :) Podoba mi sie koloryzowanie ich przyjaźni u ciebie; co prawda nie wydaje mi sie zeby Tomo mógłby "zdradzać" Vck, jednak u ciebie moze bedzie to "znośne" :) Mam jeszcze jedno pytanko: widziałam pod poprzednimi rozdziałami jakies wzmianki na temat tego, ze zamierzasz pisać tez cos o Shannie. Wprowadzisz to w życie? :D Pozdrawiam, ~ Aila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to napiszę. Nie obiecuję. Pomysł zjawił się nagle, potem gdzieś mi się zapodział. W tej chwili nie chcę niczego obiecywać, tym bardziej, że mam serdecznie dość braci Leto. Shann mógł mi się podobać jako facet, przeszło mi, dziękuję ;) Jareda nie trawię "od zawsze": ani z niego facet, ani piczka (sorry, ale porównanie do tego ostatniego uwłaczałoby kobietom), takie "Jestem tym, co na topie". Zwykła medialna... ten tego.
      Mimo to przemyślę dokładnie zamierzany blog i jeśli zdecyduję się go pisać, dam tu znać.

      Usuń
  7. Świetne opowiadanie. Mam tylko jedną uwagę do tego rozdziału-w USA nie celebruje się Wigilii jak u nas, a 26 grudnia jest zwykłym dniem pracy. To tak na marginesie. Powodzenia, trzymam kciuki za dalsze publikacje!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo rzadko komentuje, ale tym razem postanowiłam coś napisać. Bardzo lubię twoje ff. Jest inne od wszystkich, widać, że piszesz w inny sposób niż inni. Szkoda, że tak rzadko pojawiają się rozdziały, ale jest to całkowicie do zrozumienia z racji tego, że każdy ma swoje życie i problemy, a blog nie jest czymś najważniejszym w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nastepny? ��

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzie jest ten rozdział już weekend mija?

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie rozumiem. Na prawdę nie rozumiem tego,że obiecujesz rozdział w danym terminie,a potem nie wywiązujesz się z obietnicy. Po co pisać: "w weekend",jak można napisać: "w weekend,ale jeszcze nie wiadomo jaki". Rozumiem,że rodzina,że praca,że dom,że masa innych ważnych rzeczy,ale wtedy do cholery napisz,że rozdział pojawi się jak go napiszesz,czyli w bliżej nieokreślonym czasie! Bo już powoli tracę cierpliwość. Pozdrawiam. Stała i wierna czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. weekend się jeszcze nie skończył, do północy troche czasu jeszcze jest, dlatego nie rozumiem po co ten gniew :)

      Usuń
    2. Ludzie ogarnijcie się. Jak możesz mieć jakiekolwiek żale, że rozdział się nie pojawił. Jestem pewna, że tylko jak zostanie napisany to będzie opublikowany. Stała i wierna czytelniczko takimi komentarzami zniechęcasz tylko Yas i ją wkurzasz! Nas zresztą też! Czekaj cierpliwie, Yas nie ma obowiązku pisać robi to z własnej woli w swoim wolnym czasie. Doceń to!!!!!

      Usuń
    3. Anonimowi z góry wcale się nie dziwię,bo także zaczyna mnie to denerwować. Obiecanki cacanki,a głupiemu radość.

      Usuń
  12. Nie rozumiem tego całego pośpiechu. Jesli autorka opowiadania będzie miała czas to z pewnością wstawi kolejny rozdział. Ludzie.. Trochę cierpliwości. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie było mnie. Nieobecność nagła, spowodowana przypadkami losowymi, i nie w głowie mi było cokolwiek innego. Dziś wróciłam, jutro siadam do pisania, w dwa-trzy dni dokończę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Będzie dzisiaj nowy? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy coś się pojawi? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś bardzo niesłowną osobą - jeżeli wiesz, że nic nie dodasz to po co obiecujesz? Nie szanujesz w ogóle swoich czytelników. Kiedyś lubiłam Twojego bloga - chociaż nie jest on specjalnie ambitny, teraz przegięłaś. Kiepska ta cała sytuacja jest..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest on specjalnie wybitny? To po co w takim razie oburzasz się o brak nowego rozdziału? Bez przesady, rozumiem, że jesteś zła, ale takie hejty są nie na miejscu. Yas nie ma obowiązku wstawiać tu czegokolwiek, to nie jest jej praca. Poza tym ma masę innych obowiązków i jeśli skończyłaby rozdział i miałaby czas, na pewno by go wstawiła. Trochę cierpliwości.

      Usuń
    2. Jest milion ważniejszych spraw, niż pisanie ff. Człowiek, który jest odpowiedzialny sam za siebie, a nie przez rodziców, ma masę rzeczy na głowie. Dlatego myślę, że takie komentarze jak twoje nie są na miejscu. Nie możesz trochę poczekać? Jak napisała osba wyżej, "trochę cierpliowści"

      Usuń
    3. Dalej wchodźcie tej całej pseudo pisarce w dupę. Zabawnie się to czyta, gdy was dyma tak jak Duda.

      Usuń
    4. Przepraszam, a czy my jej wchodzimy w dupę? Po prostu potrafimy zrozumieć, że są ważniejsze rzeczy niż ff. I naprawdę nie musisz wyrzucać całej swojej frustracji w komentarzach, bo to jest żałosne. Nie chcesz? Nie czekaj i nie czytaj. Chcesz? To uspokój się i uzbrój się w cierpliwość.

      Usuń
  17. Cierpliwość kluczem do szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, ale zawsze kiedyś się kończy. Nie da się być wiecznie cierpliwym.

      Usuń
  18. SPAM
    Masz ochotę na lekką lekturę, która zaprosi Cię do dzisiejszego brutalnego świata? Zachęci swoją prostotą? Przeniesie w jedno z piękniejszych miejsc? Uwiedzie szaleństwem, młodością, zabawą oraz jej konsekwencjami?
    Jeżeli chcesz wprawić się w dobry wakacyjny nastrój, a jednocześnie poczuć ogrom emocji, zapraszam :)

    http://paradise-jemiandakwamaryn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobra okey ... Przeczytałam całe i napisałam konstruktywny komentarz na 1,5 str w wordzie ale obiecałam sobie ze opublikuje go pod następnym rozdziałem i będę pierwsza (marzenia ) ale niestety cierpię bo nie dodoajesz nowych rozdziałów aczkolwiek rozumiem Cię ...każdy czasami ma mało czasu i brakuje mu weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie moglam sie oderwac od twojego opowiadania. Fajnie sie czytało. Czekam na wiecej:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. ten fanfik jest genialny!! już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doczekasz się.

      Usuń
    2. No w sumie ...szkoda troche, że jak na razie nie ma kontynuacji i już tyle czasu minęło i nadal nic ...;-;

      Usuń
  22. Już chyba nie mam siły pytać kiedy nowy...

    OdpowiedzUsuń
  23. Ktoś, coś kiedyś tu jeszcze doda?

    OdpowiedzUsuń
  24. A będzie chociaż jakieś pożegnanie ?

    OdpowiedzUsuń
  25. Halo,jest tu ktoś???

    OdpowiedzUsuń
  26. Także już dużo nie brakuje aby od Twojego ostatniego wpisu minął rok. Nie chcę Ciebie popędzać albo coś, może nie chcesz wracać do pisania tego ff, ale z chęcią bym przeczytała (i widzę, że inni też chociaż już dość dużo czasu minęło) nowy rozdział, ponieważ moim zdaniem Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam, a troszkę naczytało się ff.

    OdpowiedzUsuń
  27. Dodaj coś jeszcze, nadal czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Już chyba przestałam się łudzić, że coś się tu pojawi...

    OdpowiedzUsuń
  29. Domyślam się, że skoro minęło już tyle czasu to nie ma co łudzić się jeżeli chodzi o nowy rozdział. Świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń