niedziela, 4 sierpnia 2013

Zaspokój swoją ciekawość.

Leżałam na łóżku Jr, w sukience i ze słuchawkami na uszach, pogrążona w muzyce z jego ostatniej płyty. Stwierdził, że nie ma sensu zapuszczać się w jego wcześniejszą twórczość, bo najnowszy krążek jest zarazem najlepszy i w pełni oddaje to, co chciał nim światu przekazać.
Jeśli tak... to nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Lub też muzyka, jaką Jr uprawiał, nie za bardzo do mnie przemawiała. Spodobało mi się kilka kawałków, z jeden czy dwa mogły zagościć na mojej playliście na stałe, ale poza tym nie wpadłam w zachwyt, choć na to mój szef pewnie czekał.
Dziwnie mi było leżeć tak, słuchać kolejnych piosenek i widzieć Jr, krążącego po pokoju. Przysiadał to tu to tam, pętał się między kilkoma spakowanymi walizkami, w których coś od nowa poprawiał, albo zjadał trochę owoców z prawie już pustej "miski".
Próbowałam ułożyć sobie w głowie obraz, jaki sam mi się nasuwał. Wizja mnie, spędzającej miesiąc w towarzystwie gościa, którego zna cały świat. Nie mogłam przy tym odpędzić natrętnej myśli o tym, co już z nim robiłam, i co jeszcze zrobię.
Dopiero teraz zaczęłam dostrzegać Jr w całym świetle, to, kim był, co robił. Co prawda widziałam go w filmie czy dwóch, ale tam był młodym chłopakiem, a nie dojrzałym facetem, więc jego kariera w jakiś sposób wydawała mi się nierzeczywista. Szczególnie kariera muzyczna. Dopiero słysząc jego głos, wlewający mi się do uszu, zaczęłam rozumieć całą sytuację.
Miałam pojechać na wycieczkę z prawdziwą wielką gwiazdą, a nie, jak wcześniej myślałam, z facetem, którego sława przeminęła, gdy był ledwie trochę starszy ode mnie. "Trasa koncertowa" jawiła mi się dotąd jako cykl imprez w terenie, grania na festynach czy czymś takim. Nigdy zresztą nie byłam na czymś większym, niż miejski festyn w Lafayette, odległym od mojego rodzinnego Delphi o niecałe pół godziny jazdy samochodem. Nawet spędzone w LA miesiące niewiele wniosły do mojego małomiasteczkowego sposobu widzenia świata.
Shannon miał rację: byłam zwykłą dupą z wiochy.
Zdjęłam słuchawki i usiadłam, nieco onieśmielona nowym spojrzeniem na osobę Jr.
-Masz fajny głos.- Powiedziałam, widząc jego pytające spojrzenie.
-Słyszałaś już coś z tej płyty?- Zdawał się nie zwracać uwagi na moje słowa, jakby słyszał je setki, albo tysiące razy. I pewnie tak było.
-Może, ale nie jestem pewna. Raczej nie słucham tego typu muzyki.- Zarumieniłam się, i nawet nie wiem, z jakiego powodu. Chyba przez to, że taka byłam nieobyta, choć z drugiej strony...
Może to i dobrze, że Jareda znałam jedynie z plakatu u Hugo Bossa? Nie miałam dzięki temu żadnego obciążenia, wykrzywiającego rzeczywistość z nim związaną, patrzyłam na niego jak na normalnego gościa... z fajnym głosem i masą kasy.
No proszę, i już po onieśmieleniu.
-Wolisz to, co leciało w klubie i u Shannona?
-No.- Przytaknęłam.
Jr przewrócił oczami.
-Tego ci ani nie zagram, ani nie zaśpiewam, nie moje klimaty. Shan lubi to co ty, z nim gadaj.- Rzucił nieco opryskliwie. Czyżby się obraził?
-Jared, jak zamierzasz rozegrać to całe udawanie? Pójdziesz i powiesz im, żeby się ode mnie odwalili, bo...- Zmieniłam temat, ale nawet nie dane mi było dokończyć zdania.
-Zwariowałaś? Oficjalnie nic nie wiem, Ellie. Emma podsłuchała coś tu i tam i dała mi znać, że są plotki.- Jr usiadł obok mnie, podciągając kolana, na których oparł przedramiona. Słuchając go przyglądałam im się, tak naprawdę po raz pierwszy widząc je dokładnie. Były takie... dziwne, z tatuażami i widocznymi pod skórą żyłami. Emanowały siłą, odniosłam wrażenie, że gdyby Jared chciał, zgniótłby mnie nimi jak skorupkę jajka. Dziwne, ale ciekawa byłam, jak mocno mógłby mnie do siebie przycisnąć.
-To co zrobisz?- Z trudem oderwałam wzrok od jego rąk i spojrzałam mu w twarz.
-Właśnie się zastanawiam. Byłoby dobrze, gdyby ktoś z ciekawości sam mnie o ciebie spytał, wtedy mógłbym powiedzieć co i jak, prosząc o dyskrecję przed mediami.- Uniósł odrobinę brwi.- Dobrze, że ty się tak łatwo peszysz, jak prawdziwa dziewica.
-Przecież nią jestem.- Bąknęłam.
-Jeszcze.- Westchnął.- Nie wiem, może jakoś się koło ciebie zakręcę gdy będziemy gdzieś z ekipą, ale niby poza zasięgiem ich wzroku. Albo coś powiem do ciebie, odrobinę za głośno, zdradzając "przypadkiem", że coś nas łączy.- Mówiąc, podniósł dłonie i zrobił palcami znak cudzysłowu.- Jak myślisz, która opcja będzie lepsza?
-Pojęcia nie mam.- Wzruszyłam ramionami. Przesunęłam się na posłaniu, chcąc odłożyć na szafkę słuchawki, przypadkiem podciągając sukienkę tak, że odsłoniła mi pośladki, w połowie tylko zakryte wyciętymi wysoko majtkami. Jr od razu opuścił wzrok i uśmiechnął się pod nosem, potem wyciągnął rękę, kładąc mi dłoń na udzie.
-Masz przepiękne nogi, Ellie.- Mruknął.
-Dziękuję, rzeczywiście są niezłe.- Przyznałam mu rację: doskonale wiedziałam, jak wyglądam. Miałam świadomość, że zwracam uwagę mężczyzn i podobam im się. Cudem chyba nie odbiła mi z tego powodu palma i nie wpadłam w samozachwyt.- Lubisz kobiece nogi?- Spytałam z ciekawości.
-Wiesz, ja w ogóle lubię kobiety.- Uśmiechnął się szerzej, wodząc palcami po mojej skórze i łaskocząc ją przyjemnie.
-Twój brat chyba lubi je bardziej.- Wspomniałam z przekąsem, starając się nie pokazywać, że jego dotyk w jakikolwiek sposób na mnie działa.
-Shan mógłby się w kobietach zanurzyć po szyję.
-A ty?- Rozmowa wciągnęła mnie, zanim się spostrzegłam.
-Sama musisz mnie poznać.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie bez słowa, siedząc prawie bok w bok twarzami do siebie. Dłoń Jr wędrowała w górę i w dół mojej nogi, niezmiennie łaskocząc ją końcami palców, ale nie zapędzała się wyżej, niż do połowy uda. Mimo to odbierałam jego dotyk coraz mocniej, jakby skóra, którą muskał, stawała się coraz wrażliwsza.
Powiedział, że sama powinnam poznać, jaki jest wobec kobiet. Co miał przez to na myśli? To, jaki był w łóżku, czy to, jaki był dla nich-dla mnie?- na co dzień? Udając mojego chłopaka będzie taki, jak dla każdej innej swojej dziewczyny, czy też będzie grał, starając się zrobić na mnie lepsze wrażenie?
Sporo pytań, i jak dotąd żadnej satysfakcjonującej odpowiedzi. Co mogłam myśleć, mając na koncie ledwie kilka niezbyt poważnych związków z chłopakami w moim wieku, równie jak ja niedojrzałymi i na swój sposób dziecinnymi. Nie miałam pojęcia, jak zachowują się mężczyźni powyżej trzydziestki, mogłam jedynie przypuszczać, że dużą rolę w ich relacjach z kobietami odgrywa seks. Na dodatek Jr wkroczył w wiek, w którym przykładowy, podręcznikowy mężczyzna po prostu nie myśli o niczym innym. I na koniec: nasz „związek” z założenia za podstawę miał właśnie seks.
Krótko podsumowując: nie było sensu, żebym oczekiwała, iż Jr przedstawi mnie mamusi, jako swoją kobietę „na poważnie”. I nawet tego nie chciałam, wciąż mając zamiar zakończyć naszą znajomość, gdy tylko dostanę forsę za dziewictwo. Jaki by Jared nie był, dla mnie nie stanowił materiału na partnera. Po prostu zbyt wiele nas różniło, i był dla mnie za stary.
-Łaskoczesz.- Powiedziałam, wzdrygając się, ale nie dlatego, że czułam swędzenie, a przez budzące się powoli ciepło w dole brzucha. Palce Jr zataczały kółka na wewnętrznej powierzchni mojego uda, choć czułam je wyżej, o wiele wyżej… i głębiej.
-Wiem.- Uśmiechnął się delikatnie kącikami ust.
Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu, ciemniejszych niż zwykle i przykuwających moje spojrzenie jak magnes. Odzwierciedlały wszystkie zamiary, jakie Jr miał wobec mnie teraz, i w ogóle. To było przyjemne, intrygujące, jednocześnie mnie płosząc. Wiedziałam i nie wiedziałam, co mnie czeka, próbowałam sobie to wyobrazić, mając zaledwie odrobinę pojęcia o wszystkim, co związane z erotyką. Teoria, którą znałam, odbiegała daleko od praktyki, jaką miałam okazję poznać przez ostatnie kilka dni. Rzeczywistość mnie zaskoczyła, sprawiła miłą niespodziankę, i choć na początku wzbraniałam się przed nią, teraz kusiła mnie jak obietnica czegoś wyjątkowego.
Podniosłam rękę, chcąc dotknąć nagiego ramienia Jr, ale opuściłam ją, skonsternowana. Musiał zauważyć moje wahanie, bo oczy rozbłysły mu wewnętrznym żarem a źrenice stały się większe, czarne jak noc.
-Śmiało, Ellie.- Szepnął, biorąc moją dłoń i kładąc ją sobie na piersi, aż poczułam pod nią równe, silne i nieco przyspieszone bicie jego serca.- Jeśli chcesz coś robić, nie bój się, ani nie wstydź. Jesteśmy sami, nikt niczego nie zobaczy, ani o niczym się nie dowie. Wszystko pozostanie między nami, słodka jeszcze-dziewico.- Wciąż szepcząc pochylił się do mnie, przez co każdemu słowu towarzyszyło ciepło jego oddechu, owiewającego mi szyję. Dostałam dreszczy, włoski na moich przedramionach zjeżyły się, tak samo te na karku.- Wykorzystaj mnie, Ellie.- Powiedział mi wprost do ucha.- Zaspokój swoją ciekawość.
Co? Ja miałam wykorzystać jego? Przecież było odwrotnie, to on wykorzystywał mnie i moją sytuację, on kupił moje usługi, czy raczej moje ciało.
„Jesteś pewna, że to nie ty wykorzystałaś samczy popęd seksualny, żeby na nim zarobić?”
Z zaskoczenia zamrugałam oczami, uświadamiając sobie, że tak właśnie było.
-Ach…- Jęknęłam cicho, tłumiąc tym ochotę, by się roześmiać.
Tak, nie tylko ja byłam w tym układzie wykorzystywana, ale też sama żerowałam na Jr i jego chęci zapięcia dziewicy. Dlatego gotów był tyle zapłacić za chwilę specyficznej przyjemności. Dziwka? Co z tego, skoro on był nią w równie dużym stopniu, choć w inny sposób. Płacenie za seks nie było wiele lepsze, niż branie za niego pieniędzy. Wszystko i tak kończyło się w jednym miejscu i w jeden sposób, obnażeniem w najintymniejszy sposób obu stron układu, czy też wymiany handlowej. Z tym, że dziwka mogła udawać, podchodzić do wszystkiego chłodno, bez fizycznego zaangażowania, a klient nie. On musiał się naprawdę podniecić, zapomnieć, inaczej nie mógłby dopełnić tego, za co płacił. Tak więc… to on bardziej się otwierał, przynajmniej od strony cielesnej. Może właśnie dlatego mężczyźni tak gardzili dziwkami? Bo przy nich stawali się w pewnym stopniu bezbronni, odkryci, odsłaniali niejednokrotnie to, o czym nie miały pojęcia ich żony czy dziewczyny?
Omal nie roześmiałam się na myśl, że jeszcze trochę i stanę się prawdziwą dziwkarską filozofką, poznając mentalną stronę kurewskiej profesji od podszewki. Doprawdy, budująca perspektywa.
-Jared, mógłbyś włączyć muzykę?- Spytałam, mając nagle ogromną ochotę usłyszeć jeszcze raz jego głos.
Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie, jakby bał się, że go zbywam, ale wstał, odpiął od odtwarzacza słuchawki i włączył go, ściszając nieco.
-Proszę bardzo. Widzę, że jednak ci się spodobało.- Mruknął.- Wyniosę to, zanim zacznie mi pełzać po stoliku.- Podniósł pustą skorupę arbuza.- Mogłabyś przetrzeć blat? W łazience mam opakowanie sterylnych chusteczek.
-Mam ci odkazić stół?- Moje brwi podjechały wysoko na czoło, ale prośba Jr była niecodzienna i dziwna.
-Nie inaczej. Nie masz pojęcia, jak szybko mnożą się wszelkie zarazki, szczególnie pochodzące z nieświeżej żywności czy brudu.- Mówił, znikając za drzwiami.
-Malutka nerwiczka natręctw, Jr?- Spytałam pod nosem, choć nie mógł mnie usłyszeć, schodząc na dół.- Boimy się zarazków, skarbie?- Zaczęłam chichotać. To, że dorosły facet bał się mikrobów, wydawało mi się bardzo zabawne. Ciekawe, dlaczego nie odkażał mnie… lub kiedy sobie zażyczy, żebym przetarła się jego sterylną chusteczką między nogami. Albo sam to zrobi, z uwagą i skupieniem czyszcząc mi tam każdy centymetr ciała, tak jak ja teraz czyściłam wilgotnym papierem jego stolik. Śmieszna myśl.
Przetarłam blat, potem przyjrzałam się w łazience swojemu odbiciu. Wyglądałam dobrze, w opinającej nieco biodra i piersi sukience, z odkrytymi nogami, które tak podobały się Jr. Lubił ich dotykać, a ja lubiłam, już lubiłam, gdy to robił. Co za zgodność, pomyślałam.
Powiedział, żebym zaspokoiła swoją ciekawość. Czy miał pojęcie, jak jest wielka? Czy podejrzewał, jak bardzo jest rozbudzona od momentu, gdy przestałam widzieć wszystko w wykrzywionej perspektywie? Może podejrzewał, ale wątpiłam, by ogarniał jej ogrom. Wątpiłam też, by to go spłoszyło. Oczekiwał dobrej zabawy, prawda?
-Ja też.- Szepnęłam do siebie i wydęłam wargi, zdając sobie sprawę, że mówię to szczerze.
Gdy wróciłam do pokoju, Jr stał przy oknie, patrząc na ciemny już o tej porze ogród. Czoło opierał o szybę a dłonie płasko o parapet i wyglądał… smutno?
-Coś się stało?- Spytałam, zaniepokojona, tłumiąc chęć wtrącenia czegoś o zamordowanych przeze mnie zarazkach, które już mu nie zagrażają.
Jr drgnął i wyprostował się, zerkając przez ramię.
-Nie, tylko się zamyśliłem.- Obrócił się do mnie.
-Nad czym?- Przysiadłam na stoliku, zaciekawiona.
-Nad swoją muzyką.- Potrząsnął głową, rozsypując włosy na ramionach. – Nie wszystkim się podoba, a miałem nadzieję, że tak będzie. Starałem się, żeby tak było. Włożyłem w to wiele pracy, wysiłku, i sporo siebie, a spotykam się z ciągłą krytyką. To przykre.
Zmarszczyłam czoło, trochę zaskoczona jego otwartością. Dlaczego mi się zwierzał?
-Nie możesz spodziewać się, że zadowolisz wszystkich, to nierealne.- Powiedziałam.- Zawsze przecież jest grono ludzi, którym słuchanie twojej muzyki daje prawdziwą radość.
-Ty do niego nie należysz.- Zabrzmiało to jak pretensja.
-Wybacz, ale pierwszy raz cię słucham. Daj mi trochę czasu, Jared.
-Z drugiej strony chyba bym nie chciał, żebyś stała się moją fanką. To by wszystko spieprzyło. Wolę, żeby potem nie zachciewało ci się do mnie pisać czy coś, wykorzystywać fakt, że się znamy.- Stwierdził z nieodpartą logiką, choć jego słowa były dla mnie przykre.
Pokrętne to wszystko: sama chciałam po powrocie do domu puścić incydent z Jr w niepamięć, ale gdy on mówił o tym samym, poczułam się źle, jakby mnie odtrącał.
-To ci raczej nie grozi, chyba nie będę chciała wracać myślami do tego, co zrobiłam.- Stwierdziłam, żeby go uspokoić.
-Jeszcze niczego nie zrobiłaś.- Poprawił mnie.- Dokąd cię nie przelecę, jesteś czysta.
-Możesz mnie przelecieć, czysta będę dotąd, dokąd mi nie zapłacisz.- Teraz ja poprawiłam jego.
Parsknął śmiechem i przysunął się, stając przede mną.
-Mogę cię przelecieć, ale jeszcze poczekam.- Uśmiechnął się dziwnie.- A potem…- Mówiąc chwycił mnie pod kolanami, podniósł mi nogi i przycisnął je udami do swoich bioder. Sukienka podjechała mi w górę, odsłaniając majtki. Koronkowe, prześwitujące, w nieco cielistym, bladoróżowym kolorze, cieniutkie jak pajęcze nici i wycięte wysoko na pośladkach. Założone specjalnie dla niego.
Jr opuścił wzrok, otwierając szerzej oczy. Wiedziałam, że mi się przygląda, wiedziałam, że przez cieniutki materiał koronki widzi więcej, niż przez zwykłe cienkie figi, ale jakoś nie robiło to na mnie wrażenia, nie zawstydzało. Fascynujący był dla mnie wyraz jego twarzy, pełnej skupienia i nabożnej czci, jakby to, co miałam między nogami zasługiwało na jego uwielbienie. A może tak właśnie było? Gdzieś, kiedyś, przeczytałam zdanie, które teraz do mnie wróciło, odbijając się echem w mojej głowie. Mówiące o tym, że kobiety nie zdają sobie sprawy, jaką siłą dysponują, jaką potęgą jest ich kobiecość, jaki wpływ mogą wywierać ukrytym między udami kawałkiem swojego ciała, i jak bardzo jest on dla mężczyzn piękny. Nie pamiętałam kto to napisał, ale teraz wdzięczna byłam za to, że w ogóle to zrobił.
Objęłam nogami talię Jr, krzyżując je w kostkach za jego plecami. Pamiętałam jak mówił, że na widok mojego zdjęcia w sieci pierwsze o czym pomyślał było właśnie to: że będzie czuł, jak oplatam go udami podczas seksu. Teraz co prawda nie zamierzał mnie jeszcze tknąć, ale chciałam dowiedzieć się, jakie to uczucie, gdy trzyma się mężczyznę w tak intymny sposób. Chciałam zaspokoić ciekawość i robiłam to, chłonąc nowe doznania jak gąbka wodę. O tak, zdecydowanie byłam spragniona wiedzy.
-Kurwa, Ellie…- Jr przesunął dłonie ze spodu na wierzch moich kolan i rozsunął je szerzej, jednocześnie podnosząc je wyżej i zmuszając mnie do rozluźnienia uścisku. Po chwili siedziałam oparta z tyłu na wyciągniętych rękach, z łydkami przyciśniętymi do Jr na wysokości jego mostka, wystawiona na widok w jasnym świetle wiszących wszędzie lamp.
Wiedziałam, że to wstęp, początek czegoś, co zrobi, co zrobimy razem, i na tę myśl poczułam rosnące podniecenie, odzywające się mrowieniem w miejscu, na które Jr patrzył. Zupełnie, jakby jego spojrzenie miało siłę i wagę cielesnego dotyku i pieściło mnie przez materiał majtek.
"Zaspokój swoją ciekawość. Wykorzystaj mnie."
Słowa Jr rozległy się w mojej głowie i zamilkły, od nowa budząc moje zainteresowanie jego ciałem, którego widok zupełnie wytrącał mnie z równowagi.
Zrób to, na miłość boską!
Zrobiłam. Podpierając się jedną ręką, drugą wyciągnęłam przed siebie, kładąc dłoń na umięśnionej piersi Jr, tam, gdzie wcześniej sam ją oparł. Znów poczułam bicie jego serca, równie szybkie, jak przedtem. Przesunęłam rękę w bok, muskając jej wnętrzem jego sutek, obkurczony i twardy, okolony czarnymi włoskami.
-Kurwa, Ellie...- Jr powtórzył to samo, co powiedział kilka minut temu, jakby nie potrafił zdobyć się na inną reakcję.
-Jesteś dosyć monotematyczny.- Zauważyłam.
-To znaczy?
-Ciągle mówisz "Kurwa, Ellie".- Uśmiechnęłam się, jeszcze raz muskając napięty sutek Jr, tym razem opuszkiem kciuka.
-Tak?- Wydawał się tym zdziwiony. Puścił mi nogi, pozwalając im opaść na dół, i przyciągnął mnie za rękę, żebym usiadła prosto.- No bo, kurwa, jesteś taka seksowna, Ellie, że trudno mi się opanować.- Dodał, chichocząc. Potem pochylił się i pocałował mnie lekko.
Zauważyłam, że przy każdym ruchu ręki, którą pieściłam jego pierś, przez ciało Jr przechodzi dreszcz. To było dla mnie pięknym dowodem na to, że jednak umiem, że potrafię, nawet nie wiedząc do końca, czy to co robię, robię w odpowiedni sposób. Skoro reagował, drżał, miał przyspieszony i urywany oddech, nie mogło być źle. Ośmielona i pewniejsza siebie zaczęłam wodzić dłońmi wszędzie, od jego szyi, ramion, przez plecy, boki, aż do brzucha, delikatnie drapiąc paznokciami skórę tuż nad gumką dresów. Wsunęłam pod nią palce, prawie natychmiast natrafiając nimi na jedwabistą skórę członka. Delikatnie dotykałam jego powierzchni, potem wepchnęłam dłoń głębiej i objęłam go mocno, pewnie, pamiętając, jak robiłam to po raz pierwszy.
Jr jęknął mi w usta, choć dźwięk, jaki wydał, nieco przypominał chrapliwe miauknięcie. Nerwowo, szarpiąc, rozwiązał tasiemkę w pasie i zsunął dresy niżej, uwalniając nabrzmiały organ.
-Nie tak energicznie, Ellie, bo mi urwiesz, a jestem do niego dosyć przywiązany.- Uśmiechnął się i przytrzymał mi rękę w miejscu, nie pozwalając nią poruszyć.- Powoli i łagodnie, tak właśnie lubię.- Pokierował moją dłonią i puścił, gdy złapałam odpowiedni rytm.
-Zapomniałam.- Bąknęłam, oblewając się rumieńcem.
-Nauczysz się.- Cmoknął mnie w policzek. W skroń. Pod uchem. Przesunął ustami wzdłuż mojej szczęki i dopiero wtedy pocałował mnie normalnie, tyle, że bardzo namiętnie i podniecająco, delikatnie kąsając moje wargi.
Kurcze, ten facet wiedział, co robi, i choć nie miałam wielkiego doświadczenia, bezbłędnie wyczuwałam w nim prawdziwego znawcę tematu. Musiał mieć niezłą praktykę... i wrodzony talent. Coś, czego mi zapewne brakowało. Co taka młoda cnotka jak ja może pokazać obeznanemu w seksie czterdziestolatkowi? Co ma do zaoferowania, prócz dziewictwa? Cholercia, nawet masturbować go nie potrafiłam i musiał mnie pouczać.
Myśl, że tak niewiele umiem, trochę mnie ochłodziła. Co prawda odwzajemniałam pocałunek, czerpiąc z niego sporą przyjemność, ale nie czułam już poprzedneigo pożądania, tej szalejącej w całym ciele gorączki. Wciąż byłam podniecona, brak satysfakcji boleśnie ściskał mnie w środku, jednak nie byłam już pewna, czy chcę więcej. Albo inaczej: chciałam, ale obawiałam się, że będę zbyt skrępowana, by to okazać. Wstydziłam się swojego braku doświadczenia, po prostu było mi głupio, że Jr musi mi wszystko pokazywać i tłumaczyć. Jak dziecku.
"Nauczysz się."
Co za proste, szczere słowa, w których niby nie było nic złego, ale sprawiły przykrość. Nie chciałam się uczyć, chciałam umieć. Teraz, już.
-Czekaj.- Jr oderwał się ode mnie i przerwał to, co mu robiłam.- Zdejmiemy to z ciebie, nie chcemy, żeby się ubrudziło.- Powiedział miękko, podciągając mi sukienkę.
Aha, więc chce mnie rozebrać? Proszę bardzo. Faktycznie szkoda by było zapaprać ją jego... spermą.
Boże. To słowo! Odbiło się w mojej głowie wielokrotnym echem, całe złożone z wielkich liter, ociekające zmysłowością. Nie wiem, dlaczego właśnie tak o nim myślałam: zmysłowe, samcze... płodne. Kurcze.
Podniosłam ręce, pozwalając Jr zdjąć sobie sukienkę, i gdy tylko mogłam, od razu spojrzałam w dół, na to, co przed chwilą trzymałam w ręce. Oczywiście, że byłam ciekawa, jak wygląda. Widziałam to wcześniej, ale omijałam wzrokiem, wstydząc się okazać zainteresowanie. Teraz jednak chciałam przyjrzeć się temu lepiej, i pal licho, co pomyśli o mnie Jr.
Nie mając porównania  nie miałam pojęcia, czy naprawdę jest duży, przeciętny, czy mały. Dla mnie był wielki i tyle. Nie umiałam nawet określić, ile może mieć centymetrów. Wyrastał z podbrzusza Jr, prosty, pokryty plątaniną żyłek, barwą identyczny jak reszta ciała, poza samą główką, która była inna, jakby napompowana krwią, nadającą jej różowego koloru.
Patrząc, w myślach przerzucałam słowa, którymi nazywano tę część męskiego ciała. Penis. Członek. Kutas. Chuj. Prącie. I wiele innych, mniej subtelnych, ale równie soczystych.
-Podoba ci się?- Jr przysunął się, stając tak blisko między moimi kolanami, że czubek jego członka oparł się o moje majtki. Wydawał mi się gorący, parzył mnie przez materiał.
-Nie. Tak.- Szepnęłam, nie potrafiąc powiedzieć nic mądrzejszego, ani wyrazić tego, co czułam. Fascynację, onieśmielenie, lęk. Ciekawość i... tęsknotę?
-Jaka niezdecydowana.- Jr poruszył kilka razy biodrami, naciskając na wrażliwe ciało pod majtkami. To również było zmysłowe. I przyjemne, obiecujące.
Oblałam się rumieńcem, próbując wyobrazić sobie, jak to coś wsuwa się we mnie. Ależ byłam tego ciekawa. Co poczuję? Jak odbiorę obecność czegoś równie masywnego tam, w środku? I przede wszystkim: czy to w ogóle się tam zmieści? Nie wydawało mi się to możliwe, ale przecież nie miałam być pierwszą, która będzie współżyć z mężczyzną. Mimo to chyba miałam prawo mieć wątpliwości, prawda?
-Ciekaw jestem, co chodzi ci teraz po głowie.- Jr pochylił się, skutecznie zasłaniając mi widok. Nie szkodzi, już się napatrzyłam i wiedziałam, że szybko tego obrazu nie zapomnę.- Masz bardzo interesującą minkę, Ellie.- Pochylał się dalej, zmuszając mnie do odsuwania się w tył, aż w końcu półleżałam na blacie, podparta łokciami.
-Zimne!- Pisnęłam, czując pod lędźwiami chłód stolika.
-A tam.- W głosie Jr słyszałam uśmiech.- Mnie jest gorąco.- Mamrotał, wodząc nosem po mojej szyi. Wciąż pchał mnie w dół, nie wiem po co, ale w końcu leżałam na blacie całkiem płasko, z tyłkiem na krawędzi i zwisającymi nad podłogą nogami, między którymi tkwił "mój" chłopak. Dopiero teraz, dotykając stopą jego uda i kolana zauważyłam, że jest całkiem goły. Kiedy pozbył się dresów? Tak zajęłam się oglądaniem jego penisa, że niczego poza nim nie widziałam?
Przymknęłam oczy, porażone światłem wiszącej mi nad głową lampy. Gdy tylko przestałam widzieć pokój, zaczęłam czuć to, co się dzieje, i słyszeć dźwięki. Przede wszystkim muzykę, inną, niż przedtem, ale wciąż był to głos Jr. Ta piosenka mi się podobała.
Słyszałam swój przyspieszony oddech, i ciche dyszenie Jr, którego głowa znajdowała się na poziomie moich piersi. Pierwszy raz ktoś mnie po nich całował, dając nowe, rozkoszne bodźce. Czułam usta Jr, jego język, zęby, drapanie zarostu, i wszystko to, każde dotknięcie, wędrowało wzdłuż mojego ciała, skupiając się w dole brzucha i w kroczu. Szczególnie tam, bo teraz, gdy leżałam, członek Jr przylegał do mnie mocniej i poruszał się lekko w górę i w dół, naciskał, drażnił, podniecał...
-Daj, Ellie, rozbierzemy cię do końca.- Palce Jr wśliznęły się za gumkę moich majtek i zaczęły je zsuwać.- Oprzyj o mnie stopy i podnieś pupę.- Powiedział, prostując się.
Nie otwierając oczu zrobiłam to, co kazał. Czułam się dziwnie, byłam jednocześnie podekscytowana i zaniepokojona, miałam wrażenie, że atmosfera nagle zgęstniała, zrobiła się ciężka, nabrzmiała... czym? Nie umiałam tego nazwać, ale było przyjemne, elektryzujące. Nawet świadomość tego, że jestem naga, nie krępowała mnie tak, jak krępowałaby jeszcze dwa, trzy dni temu. Teraz... chciałam taka być. Poczucie obnażenia i łączącej się z nim bezbronności w pokrętny sposób dodawało całej sytuacji smaczku, podniecało mnie, zwalniało z odpowiedzialności.
Zacisnęłam ręce na krawędzi stolika, czując dłonie Jr, przesuwające się w górę moich ud. Jedna z nich spoczęła płasko między nimi, przyciśnięta mocno, i zataczała niewielkie koła. To było tak przyjemne, że mimowolnie wygięłam plecy, wbijając pośladki w twardy blat. Pod powiekami widziałam wirujące kolorowe plamy, tańczące w rytm poruszeń jego ręki.
-Poczytałem trochę o tym, co powiedziałaś.- Jr nachylił się nade mną, równocześnie wsuwając we mnie palec. Jęknęłam głośno z ulgi, nie zdając sobie wcześniej sprawy z tego, jak bardzo na to czekałam. Odczucie było cudowne, ale nie dawało wyczekiwanej satysfakcji.- Ty słuchałaś sobie muzyki, a ja zasięgnąłem opinii u starego wujka Google.- Mówił dalej, cofając dłoń. Nie zwracałam uwagi na jego słowa, nie obchodziły mnie, ledwie je rejestrowałam. Skupiłam się na tym, co robił, na odbieraniu bodźców, jakimi mnie raczył. Tak bardzo potrzebowałam dojść, z podniecenia czułam ból, rozkoszny, ale jednak ból, ściskający mnie w brzuchu.
-To, czego się dowiedziałem, zupełnie mnie satysfakcjonuje.- Usłyszałam, czując przy tym, jak jego dłoń wraca, mocniej i bardziej stanowczo niż przedtem, znów się cofa, i znów wraca. Zdałam sobie sprawę, że Jr po prostu pieprzy mnie palcem, i na myśl o tym prawie szczytowałam. Prawie... ale nie, jeszcze nie, choć czułam, że potrzebuję już niewiele, tylko odrobinę, i...- Mimo wszystko nic się nie zmieni, poczynione plany pozostają takie, jakie były.- Jr mówił dalej, diabli wiedzą o czym.- Chcę, żebyś to wiedziała, Ellie: nic się nie zmieni.- Dodał, cofając dłoń całkowicie.
Jęknęłam, zawiedziona, gotowa złapać go za rękę i dokończyć to, co zaczął. Po raz drugi zresztą.
-Jesteś blisko, prawda?- Szept Jr rozelgł się tuż nad moją głową.
Przytaknęłam skwapliwie, żeby wiedział, jak bardzo blisko.
-Dobrze.- Czułam, że się uśmiecha.- Trochę zwiększymy dawkę.- Sapnął. W tej samej chwili dłoń wróciła, a ja natychmiast zrozumiałam, co miał na myśli, mówiąc o "dawce". Tym razem wsunął we mnie dwa palce, najpierw ostrożnie, do połowy, potem mocniej i do końca. To wystarczyło, żebym miała orgazm.
Puściłam krawędź stolika i objęłam plecy Jr, przyciągając go do siebie, wtulając twarz w jego ramię, włosy, i nie słysząc nic, prócz dudnienia krwi w uszach. Było mi tak dobrze, tak dobrze, boleśnie dobrze, chciałam, żeby to nie mijało, ale powoli skurcze ustały, potem cudowne pulsowanie w kroczu osłabło, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie. Leżałam, uśmiechając się do siebie, chwilowo zobojętniała na cały świat, rozpamiętując wspaniałe odczucia sprzed kilkunastu sekund. Niejasno zdawałam sobie sprawę z tego, że Jr unosi się na ręce, wymykając z moich objęć, i z tego, że podciąga mi kolano, zginając nogę. Oparł ją sobie w pasie, więc sama z siebie dołączyłam drugą, jak przedtem krzyżując je w kostkach na jego lędźwiach. Znów mnie dotykał, przypominając niedawną rozkosz, choć teraz robił to niecierpliwie, nerwowo.
-Ellie, cholera, i tak ze mną pojedziesz.- Powiedział chrapliwie.
-O czym ty...- Zaczęłam i zamilkłam, czując, jak jego palce zastępuje coś większego. W jednej chwili oprzytomniałam i zrozumiałam, co się dzieje.- Jared?- Otworzyłam oczy, patrząc na niego z przestrachem. Serce zatrzymalo mi się na moment i ruszyło z kopyta, tłukąc się w piersi jak oszalałe. Bałam się.
-Wiem, że to niezbyt romantyczne, ale taka pozycja będzie dla ciebie najbardziej komfortowa. Łóżko jest za miękkie, Ellie.- Wsunął mi rękę pod plecy i chwycił mnie za ramię.- Nie opuszczaj nóg.
-Będzie bolało?- To było jedyne, na co mogłam się zdobyć.
-Nie wiem, możliwe.- Odparł, a ja miałam prawie pewność, że w jego głosie czai się ukrywana skrzętnie nadzieja. Może tylko to sobie wmawiałam?
Nie byłam na to przygotowana. Do tej pory myślałam, że wcześniej mnie ostrzeże, powie na przykład "Ellie, zrobimy to dziś wieczór", albo da mi jakoś znać, cokolwiek. Nie sądziłam, że to stanie się tak nagle, i tak szybko. Byłam pewna, że stracę dziewictwo dopiero za jakiś czas. Czy takie działanie z zaskoczenia było z jego strony zamierzone?
Zagryzłam wargę, czując, jak na mnie napiera. To nie było miłe. Ani odrobinę. Bolało, niezbyt mocno co prawda, ale zamiast uprzedniej przyjemności czułam silny nacisk i połączony z nim tępy ból, powoli zmieniający się w uczucie gorąca między nogami. Tak, jakby zamiast członka, Jr chciał wbić we mnie rozgrzany do czerwoności, gruby pręt. Boże, jakim cudem to mogło sprawić takie cierpienia? Przecież nie było ze stali.
Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w twarz Jareda, pełną skupienia i wyrażającą uniesienie. Patrzył na mnie z uwagą.
-Wszystko dobrze, Ellie?- Szepnął, pochylając się niżej. Pocałował mnie w policzek, szybko, jakby przelotnie, i znów podniósł głowę. Nozdrza mu drżały, oddychał cieżko i głośno, dłoń, którą trzymał mi ramię, zaciskała się i rozluźniała na przemian.
Nie odpowiedziałam, ale chyba nawet nie oczekiwał, że to zrobię. Przez chwilę jeszcze parł do przodu, potem zatrzymał się i potrząsnął głową. Widziałam pierwsze krople potu na jego czole, drobniutkie, lśniące perełki, i na nich skupiłam swoją uwagę. Musiałam mieć coś, co mnie zajmie, pozwoli nie zagłębiać się w odczuwany dyskomfort.
Jr zmienił taktykę i teraz poruszał się to w przód, to w tył. Czułam, że przy każdym pchnięciu bioder wchodzi dalej. Wciąż bolalo. Wiedziałam, że tak będzie. Mimo to czułam się pokrzywdzona, potraktowana przez los z jawną niesprawiedliwością. Powinno być tak, jak w powieściach, które czytałam, króciutka chwila bólu a potem przyjemność, taka jak wtedy, gdy miałam w sobie palce Jr. Wiem, że powieść to fikcja, ale czy w moim przypadku nie mogła się urealnić? Chciałam tylko, żeby przestało boleć. To nie miało piec, parzyć, sprawiać wrażenia, jakby rozrywało mnie coś ogromnego. Miało być delikatnie, a tymczasem ja, zamiast łagodnej rozkoszy rozdziewiczania, miałam w kroczu piekielne ognie...
Które zgasły nagle, w akompaniamencie głośnego jęku Jr, pozostawiając po sobie nie mijające odczucie pieczenia.
-Kurwa, Ellie.- Jared oparł czoło o mój policzek, oddychając szybko.- Kurwa, jak dobrze.- Wymamrotał, poruszając się już normalnie, bez przeszkód.- Obejmij mnie.
Dobrze? Miałam ochotę odsunąć go i mocno nim potrząsnąć. Dobrze? Przedtem, z palcami, było dobrze, ale teraz? Teraz miałam go w sobie za dużo, rozpychał mnie, rozciągał, i wcale nie było mi dobrze. Było mi niewygodnie i obojętnie, jego biodra co chwila naciskały na moje uda, i wciąż mnie piekło.
-Obejmij mnie, Ellie.- Powtórzył, szepcząc mi do ucha.
Zrobiłam to, wydymając przy tym wargi. Zaraz jednak zagryzłam je i zmarszczyłam brwi, łapiąc się myśli, która pojawiła mi się w głowie.
Właśnie TO robię. W tej chwili. Teraz. Współżyję, po raz pierwszy w życiu. Naprawdę, rzeczywiście, serio, właśnie kocham się z facetem. O kurde.
Uchyliłam usta, opuszczając wzrok na ramiona Jr, potem ostrożnie, odrobinę podniosłam głowę i spojrzałam ponad plecami kochanka na jego pośladki. Boże, one naprawdę się poruszały, w górę i w dół, a ja czułam związany z tym ruch jego członka we mnie. Wcześniej rytmiczny, teraz chaotyczny i nieskładny.
"O Jezu, on zaraz dojdzie, oddycha tak głośno, aż świszczy przez zęby."
Pod wpływem impulsu opuściłam dłoń niżej, kładąc ją tuż nad pośladkiem Jr i zamknęłam oczy. Czułam pracę mięśni pod palcami, i uśmiechnęłam się szeroko w chwili, gdy zamarła, zmieniając się w przechodzące przez plecy Jareda drżenie. Słyszałam, jak jęczy cicho i dyszy, mamrocąc coś niezrozumiałego z ustami przyciśniętymi do mojej szyi. Zadziwiające, ale choć on sam się nie ruszał, penis we mnie pulsował, jakby żył własnym życiem. Od razu zaczerpnęłam przez nos powietrza, zdając sobie sprawę, dlaczego tak się dzieje.
Zrobiło mi się dziwnie, na poły szcześliwie, na poły niepewnie. Praktycznie stałam się kobietą, a moje życie seksualne właśnie się rozpoczęło. Tylko dlaczego, myśląc o tym teraz, czułam coraz większe zdenerowowanie, i zaczynałam się trząść?
Nie będę płakać, to tylko seks. Naprawdę, nie ma o co wyć.
Jr łagodnie odsunął mi ręce i podniósł się, uśmiechnięty z zadowolenia. Przedramieniem wytarł czoło, przy okazji przyklejając do niego pasmo włosów, potem je strząsnął. Cofnął się, wyjmując ze mnie członka.
-Kur... Cholera, Ellie...- Powiedział, rozglądając się.
Nie patrzyłam na niego, nie miałam śmiałości. Gdy tylko się odsunął, zacisnęłam nogi, znów czując między nimi nieprzyjemne pieczenie. I wilgoć, rozlewającą się na udach i spływającą w dół. Wiedziałam, co to.
Usłyszałam zgrzyt, gdy Jr przysuwał do stolika niewielki fotel, potem poczułam, jak łapie mnie za rękę.
-Pozwól.- Mruknął, podnosząc mnie. Usiadł w fotelu i posadził mnie sobie na kolanach.- Wszystko w porządku? Wyglądasz trochę niepewnie.- W głosie miał szczerą troskę i niepokój, a to wcale nie pomagało mi się opanować.
Nie będę się rozklejać tylko dlatego, że straciłam cnotę. To banał, to nic. I tak nie była mi potrzebna.
-Musisz wiedzieć, że jestem zachwycony.- Wymamrotał, całując mnie w czoło.
Wciąż milczałam, omijając go wzrokiem.
-Bolało?- Znów ta troska... Czy on nie może przestać?
Kiwnęłam głową, z trudem panując nad drżeniem ust. Nie. Chcę. Się. Rozklejać.
-Następnym razem będzie lepiej. Obiecuję.- Jr poprawił się, rozsunął uda, zmuszanąc mnie do tego samego, i siegnął mi między nogi. Podniósł rękę.- Spójrz, Ellie, krwawisz.
Na hasło "Spójrz" spojrzałam. I natychmiast rzuciłam się Jaredowi w ramiona, wybuchając płaczem.

                                                                     ****

Gotowe.
Długo zastanawiałam się, czy TO ma się stać przed wyjazdem, czy po nim. Nie miałam sprecyzowanych planów, więc mogłam improwizować. 
Zdecydowałam, że ciekawiej będzie "parze" dokazywać na luzie, poza tym chyba niewygodnie by było, gdyby Jr musiał kombinować, gdzie tu w miarę kameralnie i po ludzku zapiąć dziewczynę. 
Ogólnie chyba udało mi się napisać to w miarę łagodnie i ciekawie. Jeśli nie, to trudno, zniosę krytykę z podniesioną głową.
Pozdrawiam :)
Yas.