niedziela, 31 sierpnia 2014

Trudne chwile.

Z jakiegoś powodu miałam wyśmienity humor. Cudowny, pełen radości i uniesienia nastrój, którego nic nie mogło zburzyć. Dziwne, ale sensacje Emmy nie stanowiły dla mnie problemu tak wielkiego, jak w pierwszej chwili, gdy je usłyszałam. Zaczynałam nabierać przekonania, że zmyślała, chcąc skłócić mnie z Jr. Może uważała, że zareaguję spontanicznie i zrobię mu awanturę, albo wrócę do Lafayette z przeświadczeniem, że związek z człowiekiem sławnym nie ma w moim przypadku żadnego sensu? A może myślała że ucieknę, zanim wyda się, że Jamie nie jest synem Leto.
Przyszło mi nawet do głowy że oboje uknuli spisek, mający na celu obnażenie moich matactw. Śmieszny pomysł, ale cóż, nawet jeśli trafny to nie miałam powodów do obaw. Zresztą, ufałam Jaredowi na tyle, by porzucić podobne podejrzenia.
Spojrzałam na niego, skupionego na prowadzeniu. Znów siedziałam z tyłu, mogąc obserwować go pod pewnym kątem. Przyjrzałam się jego rozpuszczonym włosom o jaśniejszych końcówkach, zauważając, że właśnie dzięki prostemu zabiegowi farbowania odmłodziły go wyraźnie. Ciekawe czy starał się wyglądać młodziej dla samego siebie, czy z mojego powodu. W końcu trochę lat nas dzieliło a ja należałam do osób o delikatnej, dziewczęcej urodzie. Bardzo prawdopodobne że nawet za dziesięć lat będę wyglądała na mniej niż powinnam. A Jr? Już teraz miał maleńkie kurze łapki w kącikach oczu, widoczne gdy lepiej się mu przyjrzało. Był dojrzałym facetem, tego nie mógł w żaden sposób ukryć. Może nie rzucało się to w oczy na każdym kroku, ale chwilami wiek odbijał się w jego twarzy.
-Jakie masz plany na jutro?- Spytałam, gdy dojeżdżaliśmy do domu.
-Żadne. Mam urlop, zamierzam zbijać bąki i spać do południa.- Jr uśmiechnął się do mnie przez ramię.
-Ty?- Zaskoczył mnie swoją deklaracją leniwego spędzania czasu.
-Ja. Czy to takie dziwne?- Zatrzymał wóz na podjeździe i obrócił się do mnie.- Nawet Jared Leto czasami nie robi nic, poza wylegiwaniem się na kanapie, jedzeniem byle kiedy i chodzeniem po domu w starych dresach. Wszystko co było do załatwienia zostało załatwione, czemu więc nie mielibyśmy oddać się błogiemu nieróbstwu?
-Bo to do ciebie niepodobne?- Podpowiedziałam, wysiadając. Nie było jeszcze późno, więc nie czułam zmęczenia, raczej znużenie wizytą u Connie.- Jay, nie wydaje ci się, że u twojej mamy było trochę dziwnie?
-Cóż, może odrobinę inaczej, niż zwykle, ale nie z twojego powodu. Mamy pewne nieporozumienia w ekipie.- Wyjaśnił, idąc w stronę domu.
-Na pewno nie chodzi o mnie?- Wolałam się upewnić, choć pewnie i tak nie powiedziałby mi, gdybym miała rację.
-Jak bum cyk cyk.- Jr poczęstował mnie uspokajającym uśmiechem i otworzył przede mną drzwi.- Zrobić ci coś do picia?- Zerknął z ukosa, rozbrajając alarm.
-Właśnie miałam spytać cię o to samo. Co będziemy robić?- Poczułam się nieco onieśmielona, jakbym miała przebywać z nim sam na sam po raz pierwszy. Śmieszne i głupie uczucie, będące zupełnie nie na miejscu w naszej sytuacji. A może właśnie odpowiednie, gdy mieliśmy... gdy próbowaliśmy stworzyć związek na kruchych podstawach?
-Może coś obejrzymy? Widziałaś mój najnowszy film?- Mówiąc pomógł mi zdjąć płaszcz, potem objął mnie od tyłu i oparł mi brodę o ramię.- Ellie, co się podziało między tobą i Emmą? Mówiłaś, że nie rozmawiałyście, ale widziałem jak siedzicie obie z moją mamą i nie wyglądało na to, byście milczały.
-Ty zawsze wszystko zauważysz.- Westchnęłam z udawaną rezygnacją.- Emma podejrzewa, że okłamuję cię w kwestii Jamiego, ale to chyba dla ciebie żadna nowość.
-Fakt.- Mruknął cicho.
-Trochę nie do końca byłam z tobą szczera: na patio nie rozmawiałyśmy, ja się nie odzywałam, ona mówiła.- Dodałam. Doszłam do wniosku, że skoro sam poruszył temat, nie będę niczego ukrywać, ale nie wyjdę z pretensjami i rozegram to inaczej.
-Więc jednak.- Poluzował uścisk i odwrócił mnie twarzą do siebie. Był... chmurny? Niezadowolony? Coś pomiędzy?
-Dowiedziałam się między innymi o powodach, dla których tu jestem.- Czekałam przez chwilę czy spyta, jakie one są, ale milczał, wpatrując się we mnie bez mrugnięcia okiem.- Podobno tylko dlatego, żebyś miał mnie na oku. Nie ufasz mi, uważasz, że Jamie nie jest twój a ja jedynie żeruję na twoich pieniądzach. Grasz przede mną, udając bliskość po to, żeby mieć mnie w łóżku.- Przełknęłam ślinę, czując się coraz mniej pewnie. Znów dopadły mnie wątpliwości: a jeśli to, co mówiła Emma, nie było zmyślone? Jr zaprzeczy, ale czy będzie to szczere? Jak dowiem się prawdy? No jak?
-Chyba jej nie wierzysz?- Ciche jak szept pytanie padło po dłuższej chwili.
-Staram się.- Patrzyłam mu w oczy, widząc w nich wzburzenie.- Jay...
-Ja nie udaję.- Wtrącił stanowczym tonem, przerywając mi.
-Emma zasugerowała, że...
-Nie gram.- Znów mi przerwał, jakby nie słyszał co mówię.
-Zasugerowała że z nią...
-Uwierz mi.
-Pytała, czy ze mną robisz to tak samo i opisała...
-Nie słuchaj jej tylko mnie.
-Ona cię kocha i nie odpuści.- Powiedziałam to, co w tej chwili zrozumiałam, dziwiąc się przy tym, że wcześniej nie przyszło mi to do głowy.
-A ty?- Jr przejechał kciukiem po moim policzku.
-Co ja?
-Ty mnie kochasz?
Zarumieniłam się, nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie wiedząc też co tak naprawdę czuję, szczególnie teraz, w tym momencie, podczas tej dziwnej rozmowy. Byłam zmieszana, otumaniona, pod wpływem jego oczu, patrzących na mnie z bliska ze skupieniem i oczekiwaniem. Wiedziałam że to, co powiem, będzie miało wpływ na przyszłość i muszę być całkowicie szczera, a jednocześnie miałam chęć potwierdzić.
-Kochasz mnie, Ellie? Choć odrobinkę?- Jared pocałował mnie delikatnie w skroń, potem niżej, kierując się w stronę moich ust.- Choć tyle, żebym mógł mieć nadzieję na więcej? Została w tobie choć iskra tego, co czułaś kiedyś?
-Ja...- Jąkałam się, oczarowana subtelnością pieszczoty i ciepłym brzmieniem głosu.- Ja... nie wiem...
-Nie wiesz, że mnie kochasz?- Zaśmiał się i odsunął, kręcąc głową.- Musisz mnie kochać, Ellie.
-Skoro tak mówisz...- Odetchnęłam z ulgi, że nie obraził się i zmienił poważny temat w lekki żart.- Nie będę kłócić się ze starszym od siebie.
-Zgodna z ciebie kobietka, a to lubię.
-A co z Emmą?- Spytałam, chcąc wiedzieć jaki jest jego stosunek do, jakby nie patrzeć, mojej konkurentki.
-Co ma z nią być?- Zdziwił się.
-Zna cię lepiej i dłużej niż ja. Kiedyś z sobą kręciliście i w ogóle...
-Emma plecie banialuki. Nie myślisz chyba, że ma u mnie jakieś szanse?
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
-Nic do niej nie czuję, poza wdzięcznością za to, co robi dla mnie i dla ekipy. Lubię ją, bo jest dobra w swojej pracy i nigdy mnie nie zawiodła.- Wziął mnie pod brodę i spojrzał mi głęboko w oczy.- Ellie, nie szukaj na siłę problemów tam, gdzie ich nie ma. Emma nic dla mnie nie znaczy, poza tym...- Zrobił krótką przerwę.- To nie ona jest dla mnie... To nie ją... Sama wiesz.- Lekki rumieniec pojawił się na jego policzkach, barwiąc je na różowo.
-Jay, zawstydziłeś się.- Roześmiałam się, czując nagły przypływ szczęścia. Miałam ochotę tańczyć, śpiewać, robić różne głupie i dziecinne rzeczy po to, by pokazać światu swoją radość. Wierzyłam Jaredowi, po prostu wierzyłam w to, co mówi, i żadna zołza nie mogła tego zepsuć. W tej chwili Emma z grożącej mi konkurentki zmieniła się w żałosną, próbującą odzyskać straconą szansę kobietę.- Zrób popcorn i pokaż mi ten swój nowy film. Strasznie jestem ciekawa, za co cię tak chwalą.

To nie był dobry pomysł. Film, który dla przeciętnego widza był jedynie dobrze zagranym widowiskiem, dla mnie znaczył o wiele więcej. Dla Jr zapewne też, bo oboje siedzieliśmy cicho, nie komentując słowem dziejącej się na ekranie akcji.
Oglądając go w roli śmiertelnie chorego człowieka czułam się tak, jakbym oglądała rzeczywistość. Lub też złą wróżbę, która nie powinna się spełnić. Choć był to tylko film, bolał mnie widok powolnej agonii, nieuchronności zbliżającego się końca i strachu, z jakim grana przez Jareda postać przechodziła przez to wszystko. Najgorsza dla mnie była scena, w której płakał, wiedząc, że nie ma dla niego ratunku. Wiedziałam, że jeśli prawdziwy Leto padnie ofiarą tego, co miał w genach, nie będzie różnił się od Rayon. Jeśli zachoruje, rak powoli wyniszczy go, zabije, i nic tego nie zmieni.
A jeśli Jamie okaże się naznaczony tym samym piętnem...
-Nie chcę... Wyłącz.- Odwróciłam wzrok od ekranu, mając dość. Nie mogłam oglądać dalej bez poczucia zagrożenia i rodzącej się we mnie złości na fundujące nam paskudne niespodzianki życie.
-Nie podoba ci się?- Jr sięgnął po pilota i zatrzymał obraz.
-Nie o to chodzi. Film jest dobry, naprawdę, tylko...- Westchnęłam, tłumiąc ściskający w gardle płacz.- Nie powinieneś w nim grać.- Miałam nadzieję, że zrozumie podtekst, zawarty w tych słowach.
-Musiałem, Ellie. Ta rola była dla mnie bardzo ważna właśnie przez to, co ukazywała.- Przyciągnął mnie do siebie i otoczył ramionami.- Chciałem to poczuć, dowiedzieć się jak to jest, zrozumieć. Przygotować się na najgorsze, jeśli się zdarzy. Czy raczej: kiedy przyjdzie.
Słysząc ostatnie zdanie poczułam nagłą irytację. Pewność, z jaką Jared twierdził, że rak dopadnie go wcześniej czy później, doprowadzała mnie do szału.
-I co, pomogło?- Wyśliznęłam się z jego objęć i usiadłam kawałek dalej, patrząc z wyrzutem prosto w pełne powagi oczy.
-Tak i nie.
-Dlaczego mi to pokazałeś, Jay?- Chciałam wiedzieć, co powodowało nim, gdy kazał mi patrzeć jak umiera w filmie, który na swój sposób mógł ukazywać jego przyszłość.- Mnie też chciałeś przygotować?
-Nie, Ellie.- Wyglądał na wstrząśniętego moją reakcją.- Uspokój się, przecież to tylko film, smutny film o...- Wyciągnął do mnie rękę, ale cofnęłam się, nim mnie dotknął. Zrobiłam to odruchowo, wściekła na niego i na cały świat, w tym momencie mając gdzieś to, co Leto sobie pomyśli. Praktycznie chciałam, żeby zabolało go tak, jak mnie bolała myśl, że mam być świadkiem jego umierania.
-O tobie i o tym, co cię czeka?- Wstałam, cała roztrzęsiona. Radość, którą czułam godzinę wcześniej, znikła bezpowrotnie, zastąpiona przez skrajnie przeciwne emocje. Byłam zdruzgotana, przerażona, w moim przekonaniu oszukana przez człowieka, na którym mi przecież zależało.- Nie powinieneś mi tego pokazywać.
-Przecież wiedziałaś, co mi jest.- Jr podniósł głos, najwyraźniej również rozzłoszczony.
Rozumiałam go. Miał prawo zdenerwować się w chwili, gdy zachowywałam się jak histeryczka po tym, jak zdecydowałam się z nim być mimo jego genetycznej wady. Nie potrafiłam jednak tak po prostu zapomnieć widoku jego zmarnowanej, wychudzonej postaci i świadomości, że kiedyś będę widzieć go takiego w rzeczywistości. To było... podłe.
-Wiedziałam, racja. Tyle, że co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć.
-To tylko film!
-Przy którym mówisz mi, że właśnie to cię czeka!- Krzyknęłam, strasząc przy tym Jamiego, który kopnął mnie mocno i energicznie. Przyłożyłam dłoń do brzucha, masując obolałe miejsce.- Jezu, Jared, czy ty cokolwiek rozumiesz? Ja nie chcę być świadkiem takich rzeczy.- Wskazałam palcem na ekran z zatrzymanym obrazem, na którym Jr leżał w szpitalnym łóżku i albo spał, albo był nieprzytomny.
-Dokonałaś wyboru.- Przypomniał mi, cedząc słowa przez zaciśnięte zęby.
Mimo ostrego tonu, jakim mówił, w jego oczach nie widziałam złości, jedynie lęk i samotność. Starałam się ich nie zauważać, zlekceważyć, nie przyjmować do wiadomości.
-Który muszę od nowa przemyśleć.- Wierzchem dłoni wytarłam pierwszą łzę, która pociekła mi po policzku.
-Więc to zrób, Ellie.- Tym razem głos Jr był spokojny i cichy.- Przemyśl sobie wszystko jeszcze raz a potem zdecyduj ostatecznie i albo zostań, albo zniknij mi z oczu i nie odzywaj się, dokąd nie zdechnę. Nie mogę cię do niczego zmusić ani wymagać, żebyś tkwiła przy moim łóżku i zmieniała mi pieluchy, gdybym zaczął srać pod siebie, albo żebyś z uśmiechem na ustach dozowała mi morfinę.- Rzucił pilota na stolik i wstał.- Na wypadek, gdybyś wolała odejść, zabezpieczę was finansowo już teraz  a po śmierci zostawię Jamiemu wszystko, co mam.- Ruszył w stronę holu.- Musisz wiedzieć, że nie jestem tobą rozczarowany, sam pewnie zareagowałbym podobnie w odwrotnej sytuacji.- Zatrzymał się, potem wrócił do mnie, otarł mi cieknące już ciurkiem łzy i stał przez chwilę, patrząc na mnie ze smutkiem widocznym w całej jego postaci.- Nie płacz, Ellie. Nie chciałem cię skrzywdzić.- Po tych słowach wyszedł, zostawiając mnie samą.
Nie mogłam nie płakać. Musiałam w jakiś sposób dać upust targającym mną emocjom i złości. Miałam do siebie pretensje o to, że w kryzysowej sytuacji chciałam podkulić ogon i uciec, widząc w tym ratunek. Miałam żal o własne przekonanie, że jeśli nie będę widzieć, nie będę się przejmować, zapomnę, uznam, że mnie to nie dotyczy.
-Niech cię diabli, Leto!- Krzyknęłam za nim, jednocześnie machnięciem ręki strącając ze stolika szklankę z resztką herbaty. Naczynie rozbiło się na drobne kawałki, tak samo jak moja pewność siebie i wiara w to, że dam radę wytrwać. Obawiałam się, że tkwiłam w błędzie.
Wciąż płacząc poszłam na górę, mijając w drodze uchylone drzwi gabinetu Jr, za którymi paliło się światło. Słyszałam go, szeleszczącego papierami, potem dobiegł mnie cichy trzask drzwiczek biurka. Pociągając nosem zabrałam z sypialni nocną koszulę, laptop i telefon i wróciłam na dół, po czym zamknęłam się w pierwszym lepszym pokoju i opadłam na łóżko, mażąc się jak dziecko.
W zasadzie czułam się jak dziewczynka, która zetknęła się z przerastającym ją problemem i nie wiedziała, co zrobić, czym się kierować. Dziewczynka, która myślała, że jest mądra i silna, a okazała się być głupia i słaba. To bolało, dlatego płakała, połykała łzy i użalała się nad sobą, na zmianę to próbując się uspokoić, to tłukąc pięściami w poduszkę.
Nie widząc innego wyjścia chwyciłam telefon i wybrałam numer jedynej osoby, która mogła mnie wesprzeć. Wiedziałam, że w Lafayette jest już noc, ale babcia nie będzie mieć mi za złe, że ją budzę. Odebrała po kilku sygnałach.
-Halo? To ty, Suze?- Miała nieco zaspany głos, pełen niepokoju i troski.- Co się stało? Coś z Jamiem?
-Pomóż mi, babciu.- Łkałam do słuchawki wiedząc, że to jej nie uspokaja.- Wszystko jest nie tak.
-Ale co, Suze? Jared zrobił ci coś złego? Uderzył cię?
-Nie. On... On...- Kręciłam głową, jakby mogła to widzieć.- Boję się, że nie dam rady.
Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, potem rozległo się krótkie stęknięcie.
-Suze, postaraj się spokojnie wyjaśnić, co się stało.
-Babciu, przylecisz do mnie?- Prawie błagałam. Potrzebowałam jej jak powietrza, jej, a nie głosu w telefonie.
-Czy Jared nie będzie miał nic przeciwko temu?- Pytaniem dała mi poznać, że nie zostawi mnie samej w trudnej chwili.
-Nie obchodzi mnie to. On ma rodzinę tu na miejscu.
-Dobrze, dziecko. Zaraz zadzwonię do linii lotniczych i zarezerwuję bilet.- Słyszałam w tle stukanie o podłogę jej domowych pantofli.
-Kocham cię, babciu.
-Ja ciebie też, Suze.- Usłyszałam ciepłe słowa i rozłączyłam się, już spokojniejsza, ze świadomością, że ktoś jest ze mną i pomoże mi się pozbierać.


                                                                      *****

Powoli zaczynam nie lubić tego bloga bo to, co się w nim dzieje, powstaje wbrew temu, co myślałam. Rozdział znów pisał się od połowy tak, jak chciał.
Pozdrawiam.

61 komentarzy:

  1. Proszę Cię nawet tak nie mów, że nie lubisz już tego bloga;( My go kochamy i zawsze z niecierpliwością czekamy na następny rozdział:) Opowieść jest cudowna i we wspaniałym stylu się rozwinęła:) Powiem Ci, że nie dziwią mnie wątpliwości Ellie bo w końcu jest taka młoda, a z Jaredem nie wiadomo jako to będzie... Szkodami go mimo wszystko... To musi być straszne być samemu... Nawet nie wiesz jak się cieszę, że babcia wraca:) Czekam jak się ten wątek rozwinie:)i oczywiście Shomo:) Życzę Ci dużo weny i dłuższych rozdziałów:)
    Ps. Dziękuję bardzo, że piszesz to opowiadanie, które jest absolutnie moim ulubionym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję za komentarz.
      Z tym "nielubieniem" bloga miałam na myśli to, że wymyka mi się spod kontroli. Siadam z zamiarem napisania czegoś, zaczynam, i nagle stwierdzam, że piszę coś, o czym wcześniej nie myślałam. Fakt, często pisałam niejako z marszu, prosto z głowy, ale teraz to zaczyna być niepokojące. Choćby w tym rozdziale: motyw z paniką Ellie na widok choroby Rayon znalazł się tu bez wcześniejszego uzgodnienia tego ze mną (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Zaczynam myśleć, że pisząc sama będę nie raz zaskoczona treścią kolejnych rozdziałów. Co tam moje plany, skoro Ellie i Jr mają własne ;)
      Nie będę więc wchodzić im w paradę, dlatego też szczerze przyznaję, że NIE WIEM co będzie w następnym odcinku mojej (a może już ich?) historii.

      Usuń
  2. Proszę Cię, ten blog jest cudowny. Uzależniłam się od niego, mimo, że wolę lżejsze rzeczy. Myślę, że do Ellie dopiero teraz tak naprawdę dotarło, co może się stać. Nie dziwię się jej, że się boi, czy, że nie chce o tym myśleć. Jednak lepiej być choć trochę przygotowanym psychicznie. Jedynym pozytywnym uczuciem w tym rozdziale jest to, jak Jared gwałtownie zaprzeczał i starał się dać Ellie do zrozumienia, ile dla niego znaczy. Zawstydzony Jay:D I naprawdę cieszę się, że Ellie ma kogoś, kto ją wspiera i zawsze jej doradzi. Mimo, że jest młoda, nie jest sama. No nic. Czekam z niecierpliwością na następny i duuuużo weny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może uczuciowe deklaracje Jr będą miały wpływ na ostateczną decyzję Ellie, ale... patrz odpowiedź do komentarza powyżej ;)

      Usuń
  3. Dla mnie nieprzewidywalność tego bloga to jego duża zaleta. Nic nie jest oczywiste i za każdym razem, jak sobie pomyślę, że teraz stanie się to albo tamto i nie może być inaczej, to czeka mnie niespodzianka. Szkoda mi tych twoich bohaterów, bo wszyscy mają pod górkę. Wcale się Ellie nie dziwię, że nie chciała oglądać Rayon. Na pewno jest jej ciężko ułożyć sobie życie, z kimś kto na każdym kroku jej przypomina, że niedługo może umrzeć. Cieszę się, że babcia wraca, bo to daje mi iskierkę nadziei, że jednak będzie dobrze. Chciałabym, żeby Jared trochę bardziej się zainteresował swoim synem, bo na razie mam wrażenie, że omija temat szerokim łukiem. Pozdrawiam i życzę dużo weny. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu na ogół jest pod górkę, więc i tu nie może być lepiej. Ale, jak w realu, i w blogu znajdzie się miejsce na pozytywy. Obiecuję.

      Ps. A miało nie być love story...

      Usuń
  4. Cześć:) W pierwszej chwili poczułam się bardzo smutna jak przeczytałam o ,,nielubieniu" tego bloga, ale teraz już jestem spokojna:) Muszę Ci powiedzieć, że absolutnie uwielbiam tą nieprzewidywalność tego opowiadania. Tutaj nigdy niczego nie można być pewnym i to jest dobre. Czytamy jakiś rozdział i wydaje nam się, że już wiemy jak to się skończy a tu przychodzi mowy i wszystko się zmienia:) Dla Ellie musiało to być traumatyczne zobaczyć na własne oczy jak Jared może wyglądać jeśli zachoruje. Szkoda mi też bardzo Jareda, jest samotny wydaje mi się że zasługuje na miłość. Oczywiście to wszytko zależy od Ciebie:) Już nie mogę doczekać się urodzin Jareda i jakiego gorącego rozdziału:) Zyczę dużo weny:)
    Ps. Ja i moje koleżanki uwielbiamy to opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, widok wychudzonego, umierającego Jareda był dla Ellie przedsmakiem tego, co zgodziła się znosić. Teraz ma sporo do przemyślenia już z wiedzą, co może ją czekać. Czy będzie chciała/potrafiła zaryzykować? To zależy tylko od niej.
      Czytałam kiedyś o światach równoległych i o tym, że jest ich nieskończona ilość. Ostatnio, widząc co mój blog wyprawia, to, jak kieruje wbrew mojej woli tym, co ma się w nim ukazać, zaczynam myśleć, że opisuję nie tyle fikcję, ile losy ludzi z jednego z nich. Wiem, śmiesznie to brzmi, ale jak człowiek nałapie różnych teorii i wiedzy to przychodzą mu potem do głowy różne głupoty.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Cudowny rozdział. Mam nadzieje że jednak Ellie zostanie z nim :) kiedy będzie nowy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie wiem, kiedy następny. Wszystko zależy od tego, co w nim będzie, a to znów zależne jest od bohaterów bloga. wiem, co chcę w nim zamieścić, ale nie ręczę, że właśnie to napiszę. Pewnie znów sklecę kilka zdań a reszta pójdzie po swojemu. Mimo wszystko zaczynam się do tego przyzwyczajać: siadam, kładę dłonie na klawiaturze i poddaję się temu, co dyktuje mi... Właśnie, kto?
      ;)

      Usuń
    2. Jared ? XD hehe

      Usuń
    3. Ta sierota ledwie pamięta własne teksty ;)

      Usuń
    4. oj tam, każdy jest człowiekiem i może o czymś zapomnieć . rzadko mu się to zdarza :) a nowy rozdział już piszesz ? będzie w najbliższym czasie nowy? :D

      Usuń
    5. Jeszcze nie zaczęłam nowego, ale pewnie niedługo ruszę.

      Usuń
  6. Współczuję Ellie, rzeczywiście ma ciężko i stoi przed nią trudny wybór, a kiedy już go dokona, o jego słuszności przekona się dopiero, kiedy Jared zachoruje. Mam nadzieję, że mimo wszystko go nie zostawi. To byłoby podłe, gdyby tuż przed śmiercią został sam, ale jednocześnie trwanie przy takim człowieku jest cholernie trudne. Mam nadzieję, że babcia pomoże. Babcia jest genialna i znajdzie doskonałe wyjście nawet z sytuacji bez wyjścia.
    Pozdrawiam :) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia jest osobą, jaką chciałabym być.
      Nie chcę spojlerować ani pisać czegoś, co (najprawdopodobniej) będzie jedną z myśli Ellie lub podpowiedzią jej babci, dlatego użyję wyświechtanego i banalnego "co ma być, to będzie".

      Usuń
  7. W trudnej jest teraz sytuacji Ellie . Nie dość że Emma jej naopowiadała to jeszcze teraz. Każdy w takiej sutuacji powinien się zastanowić czy da rade sobie z tym wszystkim poradzić. Dziecko też ma na to ogromny wpływ. Mam nadzieje ze Ell zostanie z Jay i spróbuje . Zawsze mnie śmiesz jak Jared mów co do Ellie czuje . Mógłby w końcu powiedzieć te 2 magiczne słowa :) . Czekam na nowy i życzę dużo weny :D
    Pozdrawiam xoxo
    P.S. sorki za błędy ale pisze z telefonu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdej sytuacji jest wyjście, wystarczy tylko ochłonąć i pomyśleć, żeby je znaleźć. Szczególnie z pomocą kogoś mądrego.
      Tak, wyznania Jr są śmiesznie nieporadne. Ale są, a to najważniejsze.

      Usuń
  8. Kocham twój blog <3 kibicuję że uda się im być razem: Ell&Jay :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło wiedzieć :)
      Zobaczymy, co powie babcia i jakie da dziewczynie rady. No i co zrobi sama Ellie.

      Usuń
  9. uwielbam twoje ff :* kiedy nowy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, dopiero kilka zdań mam napisane. Może za tydzień?

      Usuń
  10. Hej! kiedy nowy? Tęsknimy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Yas wiemy ze jestes zajeta ale bardzo Cie prosze zadne #soon -)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że czekacie na kolejny. Piszę go po trochę. Jutro wymieniam pc na inny (ten, po ostatniej awarii prądu, szaleje z restartami. Wydawało się, że od słuchawek, ale i po ich odłączeniu dostaje czkawki) i po zrobieniu systemu itd będę pisać.

      Usuń
  12. już ponad miesiąc minął :((

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem. Znów zwlekam, znów piszę po kawałeczku. Jakoś ciężko mi się zabrać do pisania, na dodatek złapałam grypę i w ogóle do niczego się nie nadaję.
    Rozdział jednak powstanie, choćbym miała pisać go po odrobinie. Bloga dokończę na pewno.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ledwie. Grypa nie chce puścić, a przez leki, które biorę od marca, mogę łykać tylko witaminy i polegać na "domowych" sposobach leczenia. Nie wolno mi nawet głupiego paracetamolu :/
    Cierpliwości, dopiszę resztę na dniach, choć może za wiele tego nie będzie...

    OdpowiedzUsuń
  15. wyzdrowiałaś ? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie, jak się czujesz? I nie mam tu na myśli pytania o rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  17. Dajcie mi tydzień od dziś i rozdział będzie. W tygodniu miałam trochę zajęty czas, zdrowie w miarę dobrze, ale parę rzeczy mi wyskoczyło.

    OdpowiedzUsuń
  18. minął już tydzień... czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chciałam napisać parę słów... :) na początek powinnaś wiedzieć, że bardzo rzadko czytam ff, a jeszcze rzadziej komentuję xD Koleżanka wysłała mi linka do Twojego, na początku myślałam, że przeczytam parę fragmentów i zostawię jak każde ff, ale jednak historia przez Ciebie przedstawiona mnie zainteresowała i wzięłam się za czytanie od początku do końca. Nie mogłam się oderwać, chodziłam parę dni za późno spać przez to. Ale to dobrze, wreszcie jakieś ff mnie oczarowało do tego stopnia, że nawet w ciągu dnia rozmyślałam co będzie dalej i nie mogłam się doczekać powrotu do mieszkania. Powiem szczerze, że myślałam, że jest to już dawno zakończone opowiadanie, jednak przekonałam się, że jest inaczej i nie czuję się z tym najlepiej xD tym bardziej widząc, że ochota do pisania chyba Ci przeszła i odcinki pojawiają się już bardzo rzadko... Może zainteresowanie nowej czytelniczki da Ci choć troszkę powera do działania :) Główną zaletą Twojego opowiadania jest to, że nie jest przewidywalne, a także Twoje bardzo oryginalne pomysły, bo na parę z nich na bank bym nie wpadła. Cóż mogę więcej powiedzieć, czekam na następny odcinek, życzę weny, a przede wszystkim ochoty do pisania, też kiedyś pisałam i wiem jak to jest gdy trzeba się zmuszać, bo ludzie czekają... Nic przyjemnego. Pozdrawiam, będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja również nie mogę doczekać się dalszego ciągu! To jest znęcanie się nad wiernymi czytelnikami tego ŚWIETNEGO opowiadania! Zlituj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Sorry za nieobecność. Juści jezdem nazad i w dzień zabieram się za zaległości, zaczynając od zmian w rozdziale. Miałam czas na obmyślanie i stwierdziłam, że napiszę ten kawałek inaczej.
    Postaram się uporać z pisaniem jak najszybciej, więc nie rzucajcie we mnie pomidorami i zgniłymi jajkami ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Yas, nie przejmuj się :) Widocznie ludzie nie mają rodzin i pracy, więc nie rozumieją, że możesz zwyczajnie nie mieć czasu pisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Doczekamy się w końcu nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie. Sa inne wazniejsze sprawy niz blog. Gdy bedzie miala czas to cos doda. Widocznie nie moze teraz.

      Usuń
  24. Kiedy pojawi sie nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten rozdział dodajesz już chyba wieki..no może troche przesadzam ale na prawdę długo już z tym zwlekasz..nie wiem noo..znudził ci się ten blog, nie masz weny a może po prostu ci się nie chce już go prowadzić? jeśli tak to nam to napisz a nie rób w bambuko.. weź może sobie kogoś do pomocy jak sama nie dajesz rady albo coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, rozdział dodaję wieki albo coś koło tego. Nie robię tak dla zabawy ani dlatego, że "bo mi się podoba". Nie robię w bambuko, nie znudził mi się, weny też mi nie brak. To coś całkiem innego, przyziemnego.
      Niestety (dla Was) poza blogiem mam też życie prywatne, a w nim od jakiegoś czasu trochę się dzieje, i to nie z tej fajnej strony. Nie będę się wywnętrzać i opisywać szczegółów, co chyba zrozumiałe, nadmienię jedynie, że najlżejsza ze wszystkiego jest konieczność szybkiego znalezienia przeze mnie nowego mieszkania, bo właściciel obecnego (które wynajmuję) na dniach je sprzeda. W świetle tego nawet umowa najmu nadaje się do podtarcia zadka, skoro właściciel lokalu się zmieni.

      Tak czy inaczej bloga nie porzucam, rozdział dokończę i ukaże się do świąt. Choćbym miała pisać ostatnie zdania na klatce schodowej z resztkami internetu na kablu.

      Usuń
    2. A rodziców nie masz....?

      Usuń
    3. A co mają do tego moi rodzice, mają za mnie bloga pisać, żeby wreszcie skończyły się zalatujące chamstwem komentarze?

      Usuń
    4. Nie kurwa.. udzielić ci dachu nad głową księżno :*

      Usuń
    5. Tylko wiesz
      Yasmin w przeciwieństwie do ciebie nie ma 12 lat
      nie każdy może lub chce się zwalac na głowę rodzicom
      dajcie jej wreszcie święty spokój może wy żyjecie tylko internetem ale inni mają też życie prywatne

      Usuń
    6. Żałosne. Poniżasz się. To jej sprawa kiedy dodaje. Każdy czeka ale tez każdy ma swoje życie... Może z wyjatkiem Ciebie. :* nie komentuję nigdy, ale tak przeginasz, że nie da się przejść obok tego obojetnie. Przez Twoje komentarze nie zdziwie sie jeśli to będzie ostatni rozdział bo nie wiem kto chciałby się dłużej użerać z takimi czytelnikami pozdrawiam xoxo

      Usuń
    7. Otóż to, niektóre osoby nie wiedzą, ile Yasmin ma lat:D I że ma własne życie. Blog ma być przyjemnością i jeśli będzie chciała to może dodawać raz na rok, a nam nic do tego. Dlatego Drogi Anonimie, jak tak bardzo Ci się nie podoba, nikt nie zmusza Cię do wchodzenia tutaj. Jeśli Ci się nudzi i nie masz co czytać, to zawsze możesz sam/sama pisać i publikować. Ja tak robię i nie narzekam na inne blogerki, bo wiem, że nie zawsze jest kolorowo. Trochę więcej zrozumienia:)
      P.S. Yasmine nie daj się sprowokować byle komu. My cierpliwie poczekamy.

      Usuń
  26. kiedy nowy ? :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Niedobrze mi się robi jak widzę komentarze niektórych osób. Kuźwa też się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału bo uwielbiam tą historię ale rozumiem że są rzeczy ważne i ważniejsze. Odnoszę wrażenie że niektórzy myślą że chamstwem wymuszą dodanie kolejnego rozdziału. To tak nie działa.
    Uspokójcie się trochę :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Widzę, że muszę ochłodzić parę gorących głów i uciszyć krzyki. Więc, po kolei:
    1. Moi rodzice są po 60 - tce, przy czym matka trzy lata temu przeszła rozległy udar, po którym nie pomogła jej nawet fachowa rehabilitacja.
    2. Moi rodzice mieszkają kątem u mojej świeżo rozwiedzionej siostry.
    3. Właściciel mieszkania, które wynajmuję, postanowił je sprzedać, bo ścigają go komornicy i skarbówka. Mnie poinformował o tym ze stwierdzeniem, że "w brutalnym świece trzeba patrzeć na siebie".



    4. Nie mam kochanej mamusi i kochanego tatusia, którzy fundną mi bilet na koncert w zamian za dobre wyniki w nauce. Nie martwię się, co ubiorę, żeby spodobać się swojemu kraszowi. Mam rodzinę, o której muszę myśleć, więc wybaczcie mi zwłokę w pisaniu kolejnych rozdziałów, bo, do diabła, parę ważnych spraw w moim posranym życiu wisi na włosku.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafia mnie, że muszę pisać tu o niektórych swoich sprawach, ale, jak widać, muszę.
      Dziękuję wytrwałym czytelnikom za cierpliwość. Rozdział, jak obiecałam, napiszę przed świętami. Najbliższymi.

      Usuń
  29. DAJCIE JEJ W KOŃCU ŚWIĘTY SPOKÓJ. Yas, nie przejmuj się bandą idiotów bez własnego życia. Zajmij się sobą, pozałatwiaj wszystkie ważne sprawy, blogiem zajmiesz kiedy wszystko się uspokoi. UWAGA, MAM OGŁOSZENIE! YAS MA RODZINĘ, DAJCIE JEJ CHWILE ODETCHNAC, BO NAWET MNIE JAKO CZUTELNIKA WKURWIAJA WASZE 'KIEDY NOWY??' PYTANIA

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeju, przecież nie musisz się nam tłumaczyć. Zawsze znajdzie się ktoś kto chyba nie ma problemów innyh niż to że nie dodal ktos rozdzialu. Ja poczekam tyle ile bedzie trzeba, a w swieta zycze ci ulozenia sie tych wszystkich przykrych spraw i spelnienia marzen ;)

    OdpowiedzUsuń